Czytelnia

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś, Ona już wszystko rozumie, WIĘŹ 2002 nr 12.

Po przedwczesnej śmierci męża, w 1962 roku Krystyna Łosiowa zostaje etatowym pracownikiem redakcji. Dzieci są już dorosłe, może więc oddać się w większym stopniu pracy intelektualnej. Zbiera m.in. dokumentację prasową dotyczącą właśnie rozpoczętego Soboru, który budzi jej wielki entuzjazm. Uprawia publicystykę. Tłumaczy Mouniera i Simone Weil. Bierze aktywny udział w redakcyjnych dyskusjach i w przygotowywaniu kolejnych numerów pisma. Z czasem obejmuje w „Więzi” samodzielną rubrykę – „Przegląd zagraniczny”, którą będzie prowadziła aż do swego przejścia na emeryturę w roku 1979.

*

Przez całe życie pisała wiersze. Mówił prawdę redaktor „Tygodnika Warszawskiego”- była poetką! Wiersze jakby się same w niej rodziły, często w gotowym kształcie. Jednocześnie miała świadomość, że to pisanie wierszy, będąc „rdzeniem jej życia”, jest zarazem „nurtem ukrytym”, trzymanym w ryzach: To nie poezja niosła mnie przez życie i kształtowała je. Zawsze chyba najpierw żyłam, a dopiero potem pisałam. A w moim pojęciu „prawdziwa poezja” wymaga podporządkowania jej wszystkiego... W tym wyznaniu poetki zawiera się pokorna ocena własnej twórczości. Nigdy nie miałam czasu – pisze dalej – na systematyczną, „warsztatową” pracę, dlatego większość moich wierszy jest niedopracowana pod względem formy... Ale na to „poddanie poezji życiu” można też spojrzeć od innej strony. Doskonale ujął to wybitny krytyk Jacek Łukasiewicz w „Słowie wstępnym” do tomiku „Niepokorność”: Pewnie tak bywa, że największa poezja, jak wszelka największa sztuka, wchłania i przerasta życie. Iluż jednak postępowało odwrotnie, uciekało od tego, co istotne, podporządkowywało swe życie poezji, jakby – żałośnie i małodusznie – chcieli wykpić się z życia. W porządku wartości inne bowiem sprawy są od poezji ważniejsze. Zresztą nie trzeba jej przeciwstawiać życiu, jest jego częścią.

Krystyna Łosiowa żyła prawdziwie, a poezja była nieodłączną częścią jej życia. I ta prawdziwość życia, które jest zawsze trochę krzywe, jest obecna w jej poezji.

Stukam - i nasłuchuję
kołaczę - nikt nie otwiera
muszę więc sama pozbierać
te kolorowe kamyki
i ułożyć z nich wzór doskonały
harmonijny w formie i treści
Ale czy to w ogóle możliwe?
Może lepiej
niech będzie trochę krzywe.

Poetka publikowała rzadko, w ostatnich latach głównie w „Więzi”, czasami w „Gazecie Wyborczej” (na stronach „Arki Noego” redagowanych przez Jana Turnau). Była skromna, nie zabiegała o druk swoich wierszy, nie bywała na salonach. Po wojnie wydała tylko trzy zbiory poetyckie: „Granice życia” (1985), „Takie wielkie zmęczenie” (1995) i „Niepokorność” (2000), wszystkie nakładem Biblioteki „Więzi”. Zyskiwały one bardzo dobre recenzje. Poetka przekomarza się z nami – tak o ostatnim zbiorku pisał w „Twórczości” Marian Grześczak – swoją nieśmiałością, swoją kołatkowatością, zdrewniałością mowy, ale w głębi serca, w głębi duszy, w głębi myśli, czyli w głębi słowa wyraźnie akcentuje siłę swojej prostoty i przewrotność argumentacji... Słowo niepokorność trafnie określa „Niepokorność” tytularną Krystyny Konarskiej-Łosiowej. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych zaproponowano jej wstąpienie do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, co przyjęła z radością i do końca bardzo sobie tę przynależność ceniła. Najbardziej jednak ceniła sobie żywe reakcje czytelników (a dostawała listy z wyrazami wdzięczności od zupełnie nieznanych sobie osób).

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?