Czytelnia

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski

Oswajanie barbarzyńców?

Nie ulega wątpliwości, że trwający dwa miesiące świąteczny szczyt handlowy — zaczynający się na długo przed Adwentem — jest zwyczajem barbarzyńskim i poza ornamentyką niewiele ma wspólnego z istotą świąt Bożego Narodzenia. Kolędy, choinki, sklonowane Mikołaje — wszystko to ma służyć przede wszystkim, a właściwie wyłącznie, mobilizowaniu jak największej liczby klientów do jak największej ilości zakupów.

W naszym kraju naturalną barierą przed jeszcze wcześniejszym tworzeniem „świątecznej” atmosfery w sklepach jest powszechnie obchodzona uroczystość Wszystkich Świętych. Polski handel wie, że — popularne gdzie indziej — próby dużo wcześniejszego zaczynania „choinkowego” szczytu skończyłyby się u nas kompromitacją.

Uczestnicy dyskusji w tym numerze „Więzi” zastanawiają się, na ile można jeszcze walczyć z przedświątecznym handlowym festiwalem, a na ile jest on już utrwalonym wzorcem kulturowym. Mnie natomiast interesuje pytanie, czy z tego targowiska próżności da się ocalić jakieś pozytywne wartości. Czy można jakoś oswoić obyczaje rodzimych barbarzyńców, a zwłaszcza wykorzystać je w życiu Kościoła?

Nadać nowy sens

Pytanie to posiada, moim zdaniem, duże znaczenie, albowiem handlowy obłęd okołoświąteczny ma też pewien aspekt pozytywny. Nawiązując do ornamentyki i zwyczajów bożonarodzeniowych handlowcy i marketingowcy — chcąc nie chcąc — muszą wykorzystywać w reklamach i dekoracjach takie cenne wartości, jak serdeczność, życzliwość, ciepło domowego ogniska, skupienie uwagi na rodzinie. Pośrednio zatem wielki handel głosi pochwałę małżeństwa i rodziny. Nie wypada mu — w czasach politycznej poprawności —czynić tego wprost, ale rodzina musi być na pierwszym planie.

Mam świadomość, że nawiązania te są czysto instrumentalne. Po prostu szał prezentowy nie mógłby się zrealizować, gdyby nie głoszono w tym czasie (zwłaszcza w sklepach!) potrzeby powszechnej życzliwości, szczególnie wobec najbliższych. Charakterystyczne, że w głównym nurcie kultury masowej międzyludzka życzliwość promowana jest jedynie w okresie przedświątecznym — to wyraźnie wskazuje na komercyjny cel przedsięwzięcia. Właścicieli supermarketów interesuje nie życzliwość jako taka, lecz jedynie jako cecha niezbędna, aby komukolwiek uczynić jakikolwiek prezent.

Mimo to nie potrafię się na nich jedynie oburzać. Dostrzegam bowiem, że ubocznym skutkiem świątecznych promocji cenowych jest — tak potrzebna w dzisiejszym świecie — promocja małżeństwa i rodziny. We współczesnej masowej obyczajowości nie znajdziemy innego okresu, w którym tak dużo i tak ciepło będzie się mówiło na ten temat.

Czy można zatem w jakiś sposób na nowo „ochrzcić” atmosferę tych najbardziej rodzinnych świąt? Czy można je odzyskać — tak jak próbujemy w tym numerze „Więzi” odzyskać świętego Mikołaja?

W swojej historii Kościół potrafił umiejętnie nawiązywać do powszechnych obyczajów po to, aby je chrystianizować, nadawać im sens chrześcijański, a tym samym odrywać od poprzednich znaczeń. Niech wystarczą dwa przykłady — bardziej i mniej udany. Data 25 grudnia została wybrana w IV wieku jako dzień Bożego Narodzenia nie dlatego, że chrześcijańscy uczeni wyliczyli, iż tego dnia urodził się Jezus, lecz dlatego, że tego dnia obchodzone było pogańskie święto Niezwyciężonego Słońca, którego kult cesarz Aurelian usiłował wprowadzić jako powszechną religię Cesarstwa Rzymskiego. Ówczesny Kościół roztropnie uznał, że zamiast zwalczać obyczaj świętowania w tym dniu, należy go po prostu przejąć, nadając mu zupełnie inny sens. Chrystusa przychodzącego na ziemię ukazywano jako prawdziwe Słońce Sprawiedliwości! Skuteczność tego zabiegu jest po wiekach imponująca.

1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kościół w Polsce

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?