Czytelnia

Polacy - Niemcy

Kazimierz Wóycicki, Otwarte drzwi. O Polakach i osobach polskojęzycznych w Niemczech, WIĘŹ 1999 nr 4.

Nie bez wpływu na sytuację Polaków w Niemczech i powstające mity, odwołujące się do krytykowanych tu pseudohistorycznych interpretacji, była aktywna od lat pięćdziesiątych polityka komunistycznego rządu w Warszawie. Z pomocą zorganizowanego i wspomaganego przez komunistów związku „Zgoda”, który powstał w przeciwstawieniu do resztek dawnych polskich organizacji polonijnych, zaczęto demonstracyjnie podkreślać znaczenie dziejów Polonii w Zagłębiu Ruhry, w powiązaniu przede wszystkim z oporem wobec germanizacji. Pasowało to znakomicie do panującej ideologii, jej klasowych i antyniemieckich elementów, zarazem służyło odsunięciu od wpływów na Polonię emigracji politycznej. W ten właśnie sposób powstało pseudohistoryczne wyobrażenie o kształcie społeczności polskojęzycznej w Niemczech.

Polityka ta kontynuowana była w mało zmienionej formie aż do upadku PRL. W tym samym jednak czasie masowa migracja z Polski do Niemiec stawała się coraz istotniejszym zjawiskiem, niezależnie od wszystkich politycznych manipulacji. Przyjeżdżające z Polski osoby musiały naturalnie dowieść swego niemieckiego pochodzenia, ale wobec nader liberalnych niemieckich przepisów nie było to trudne, nawet w sytuacjach wątpliwych. Znaczące są zarówno polskie jak i niemieckie powiedzenia i dowcipy na ten temat („starczy mieć w rodzinie niemieckiego owczarka, aby dostać niemieckie papiery”), czy takie określenia, jak volkswagendeutschen.

Socjopsychologiczny portret Polaka w Niemczech jest niełatwy i skomplikowany. Wiele osób, które wyjeżdżając z Polski miały 20 lub 30 lat, nie posiadało na ogół żadnej – lub bardzo słabą – znajomości języka niemieckiego. Nawet jeśli istotnie uważały się z przekonaniem za Niemców, mogły się często jedynie z wielkim trudem asymilować w Niemczech, w których paradoksalnie zaczynały uchodzić, również wbrew swej woli, za Polaków. Osiągnięcie statusu stuprocentowego Niemca stało się dla bardzo wielu niemożliwe. Szczególny przypadek stanowią przy tym Ślązacy, z jakże ciekawym przypadkiem śląskiej tożsamości regionalnej.

W latach osiemdziesiątych ta liczna grupa polskojęzyczna z całą pewnością nie mogła postrzegać siebie jako jednolitej społeczności. Wszystko niemal przemawiało przeciw takiej integracji. Spätaussiedler nie mógł odczuwać wspólnoty z przedstawicielem emigracji solidarnościowej, która z kolei nie bardzo już rozumiała się ze starą emigracją polityczną. Ci, którzy chcieli jeździć do Polski bez obowiązkowej wymiany dewiz (która czyniła pobyt w Polsce rzeczą drogą, nawet jak na zachodnią kieszeń), zapisywali się do „Zgody”. Rząd boński, ze zrozumiałych względów, nie posiadał żadnej polityki wobec nie zdefiniowanej grupy polskojęzycznej: w jego oczach znaczna jej część winna stać się „dobrymi Niemcami”.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?