Czytelnia

Polacy - Niemcy

Kazimierz Wóycicki, Otwarte drzwi. O Polakach i osobach polskojęzycznych w Niemczech, WIĘŹ 1999 nr 4.

Dopiero po przełomie 1989/91, po załamaniu się systemu komunistycznego oraz po zawarciu traktatu polsko-niemieckiego, powstała całkiem nowa sytuacja. Artykuł 20. traktatu mówi o osobach posiadających obywatelstwo niemieckie, które są polskiego pochodzenia, albo przyznają się do języka, kultury lub tradycji polskiej. Ta definicja, sformułowana przez światłych twórców traktatu, oddaje także istotne elementy rzeczywistości socjologicznej. W Niemczech nie ma żadnej polskiej mniejszości, w tym sensie, w jakim mniejszość sensownie można zdefiniować: to znaczy w sensie historycznie zasiedziałej ludności obcego pochodzenia. Istnieje natomiast w Niemczech szeroka społeczność osób, które w ten czy inny sposób posiadają głębokie powiązania z językiem i kulturą polską. Niektóre z nich czują się istotnie Polakami i tak pragną określić własną tożsamość. Jest to jednak grupa o wiele węższa od całej społeczności polskojęzycznej. Nie „czysty” Polak, ale osoba mająca w takim czy innym stopniu poczucie przynależności do obu kultur, stanowi przykład najbardziej charakterystyczny. Jest to zjawisko niebywałe we współczesnej Europie, przekraczające wszelkie ramy państwa narodowego. Dotyczy ono osób, noszących przede wszystkim niemiecki paszport w kieszeni i będących niemieckimi obywatelami, co ma ogromne znaczenie dla wszelkich dalszych definicji tej grupy. Należy się też dobrze zastanowić, nim zada się pytanie jej przedstawicielowi: czy czuje się pan/pani Niemcem, czy Polakiem? Ciekawe jest właśnie to, że wiele osób polskojęzycznych nie chce na nie odpowiadać, albo też odpowiada: czuję się przede wszystkim Europejczykiem. Można to traktować jako formę obrony.

Charakterystyczne, że społeczność polskojęzyczna jest dotychczas bardzo słabo zorganizowana. Organizacji polskojęzycznych jest mało i są one niewielkie, a często mikroskopijne i efemeryczne, wzajemnie skłócone i nie współpracujące ze sobą.

Zadziwiające, że tak liczna społeczność pozostaje prawie niewidoczna. Trzeba być idealistą, by wierzyć, że osoby polskojęzyczne w Niemczech można traktować istotnie jako społeczność, a nie jako mozaikę najrozmaitszych grup, które łączy jedynie znajomość polskiego jako języka macierzystego lub języka dzieciństwa. Niemniej jednak projekt przypisania tej właśnie społeczności szczególnej roli w stosunkach polsko-niemieckich nie powinien być z góry odrzucony. Wprost przeciwnie – jeśli myśli się poważnie o integracji europejskiej i przezwyciężaniu dawnych podziałów, należy się nad nim dobrze zastanowić.

Warto wymienić przynajmniej niektóre spośród wielu przyczyn „niewidoczności” tej grupy i zastanowić się, które z nich mają charakter trwały, które zaś dadzą się przezwyciężyć. Dziedzictwo podziałów lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych trwa do dzisiaj. Drugim czynnikiem są owe wymienione wcześniej pseudohistoryczne interpretacje, które podpowiadają też całkiem fałszywą politykę. Zamiast dostrzegać złożoną i interesującą potencjalną tożsamość tej grupy, szuka się resztek klasycznej „mniejszości narodowej”, całkiem w duchu XIX wieku. Niewielka grupa tych, którzy próbują się organizować, poszukuje na ogół wzorców anachronizujących ich działalność i oddalających ich od otwartego myślenia w kategoriach europejskich. Odwoływanie się do wąsko pojętej tożsamości narodowej może trafić do wąskiej grupy Polaków – w żadnym wypadku do szerokiej społeczności osób polskojęzycznych. Takie apele mogą nawet spotkać się z nader chłodnym przyjęciem ze strony tych, którzy czują się również w jakimś stopniu Niemcami lub np. Ślązakami. Z drugiej strony często ma się do czynienia z oczywistą ignorancją niemieckich szeregowych urzędników, którzy problemu tej grupy nie umieją lub nie chcą dostrzegać.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Polacy - Niemcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?