Czytelnia
ks. Andrzej Draguła, Pan Bóg symulowany. Przyczynek do teologii cyberświata, WIĘŹ 2002 nr 1.
Sensowne posługiwanie się jakimkolwiek instrumentem zakłada jednak posiadanie niezbędnej wiedzy o naturze jego działania i o skutkach, jakie ono może nieść. Ludziom Kościoła, którzy chcą posłużyć się internetem w głoszeniu Dobrej Nowiny, nie może jednak wystarczyć sama znajomość sieci, konieczna jest – jak ją nazwał Marek Robak – teologia cyberświata.4 I to jest ta druga strona medalu. Praktyka (w Polsce) wyprzedziła, i to znacznie, teologiczną refleksję nad zjawiskiem komunikowania przez internet. Niewiele jest prób podjęcia tej refleksji. Właściwie znam tylko jednego autora, który formułuje pytania wobec internetu w teologicznej perspektywie; jest nim wspomniany już Marek Robak.
Czym taka teologia miałaby się zająć? Przede wszystkim trzeba by poddać analizie sam sposób internetowego komunikowania. Czy komunikacja interaktywna charakterystyczna dla internetu rodzi zasadniczo różne skutki od komunikacji jednokierunkowej, typowej dla dotychczasowych mediów audiowizualnych? Czy interaktywność komunikacji internetowej może zastąpić interpersonalność komunikacji bezpośredniej? Zdaje się, że odpowiedzi na te wstępne wątpliwości będą istotnie wpływać na pytanie o teologiczną kwalifikację głoszenia słowa Bożego dokonującego się przez internet. Z czym mamy bowiem do czynienia? Czy z głoszeniem, które zdolne jest budzić wiarę? A jeśli tak, to jakie muszą zostać spełnione warunki? Teologia przepowiadania słowa Bożego podejmująca kwestię proklamacji wiary w głoszeniu kaznodziejskim czy katechetycznym, a także (choć w mniejszym stopniu) medialnym, takie warunki wyznacza. A kiedy można mówić o kościelności tego przepowiadania, co przecież jest warunkiem jego autentyczności? Czy jest to tylko okazja do postawienia sobie pytań w przestrzeni wiary czy też rzeczywiste samoudzielanie się Boga człowiekowi, podobne do tego, jakie dokonuje się podczas urzędowego i uroczystego głoszenia słowa Bożego w trakcie homilii?
Mówiąc krótko: Czy Bóg przemawia w sieci? Czy można Go tam odnaleźć? Tak oto tworzy się nowe pole zainteresowań dla teologii przepowiadania słowa Bożego.
Od tekstu do hypertekstu
By jednak móc odpowiedzieć sobie na te i inne pytania, trzeba najpierw zdefiniować coś, co nazwałbym filozofią internetu. Czym więc internet jest? Na pytanie to możliwe są przynajmniej dwie odpowiedzi. Można bowiem powiedzieć, iż internet jest elektroniczną wersją tego, co istnieje w rzeczywistości, inną formą tego, co jest na papierze. Ale to tylko częściowa prawda. Proste przeniesienie tego, co istnieje w druku do sieci, jest tylko minimalnym wykorzystaniem jej możliwości. Poza tym najczęściej świadczy to o nieznajomości praw, jakie rządzą kulturą pisma i kulturą multimediów, bo przecież tym jest internet. Dziś jest zintegrowanym połączeniem przekazu tekstowego, wizualnego i dźwiękowego. Ciągle mamy trudności z transmisją tego, co można nazwać cielesnością, ale przesyłanie wrażeń dotykowych czy węchowych wcale nie jest – jakby się to wydawało – niemożliwe.5
Przyszłość internetu idzie ku konwergencji. Biorąc nawet pod uwagę możliwości, jakie daje symultaniczne wykorzystanie chociażby tylko tekstu, obrazu i dźwięku, traktowanie witryny www jak kartki papieru jest nieporozumieniem. Internet to coś więcej niż jej proste przedłużenie. Publikowanie w sieci jak w gazecie jest więc de facto niezrozumieniem natury internetu. Na kartce papieru mamy tekst, na ekranie powinniśmy mieć coś zupełnie innego – hypertekst, a różnica między obiema formami organizacji informacji jest ogromna, jest to w gruncie rzeczy różnica cywilizacyjna.