Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Pan Bóg symulowany. Przyczynek do teologii cyberświata, WIĘŹ 2002 nr 1.

Prawie we wszystkich znanych mi wypowiedziach polskich teologów na temat internetu zwraca się uwagę na zwiększoną interaktywność w komunikacji poprzez sieć niż w komunikacji bezpośredniej. Internet zapewnia anonimowość kontaktu i jest zapewne szansą dla tych, którzy z jakichkolwiek powodów nie mogą się zdobyć na nawiązanie bezpośredniego kontaktu z ludźmi Kościoła. Ten kij jednak ma dwa końce. Wszyscy zgodnym chórem przypominają, że internet jest instrumentem pierwszego kontaktu, który domaga się kontynuacji w duszpasterstwie typu face to face. Jaka jest jednak gwarancja, że tak się stanie?

Wspomniany ks. Kowalczyk mówi, że część osób biorących udział w internetowych dyskusjach na religijne tematy czy internetowych rekolekcjach to ludzie, którzy z jakichś powodów nie wchodzą w większą zażyłość w grupie, nie tworzą wspólnoty. Zdaje się, że to jest właśnie dla większości internautów typowe. W sieci odnajdują się bowiem doskonale przede wszystkim ci, którzy mają problemy z nawiązywaniem bezpośrednich kontaktów interpersonalnych. Nawiązywanie kontaktów off-line jest o wiele trudniejsze, wymaga bowiem określonych umiejętności społecznych i implikuje konieczność wzięcia odpowiedzialności za nawiązane kontakty. Prowadzi to do błędnego koła: zwiększenie ilości kontaktów on-line jeszcze bardziej pogłębia i tak istniejącą już alienację społeczną.17

Biorąc pod uwagę ten właśnie psychologiczny mechanizm, nie bardzo gotów jestem dać się przekonać, że kontakty on-line o charakterze religijnym czy kościelnym zaowocują czy też znajdą swą kontynuację w kościelnych relacjach off-line. Mogą one równie dobrze, a kto wie, czy nawet nie bardziej, owo kościelne wyobcowanie pogłębić. Nieumiejętne „przepowiadanie” w sieci – takie, które nie będzie widziało w swej perspektywie realnej wspólnoty i realnego kontaktu – może niestety stworzyć przekonanie wystarczalności internetowego kontaktu. Bardzo rozbudowana i jednocześnie źle skonstruowana kościelna oferta w internecie może na sobie zatrzymać i sprawić wrażenie, że jest propozycją pełną. Jeżeli coraz więcej spraw można załatwić poprzez internet, począwszy przez dysponowanie swoim rachunkiem bankowym przez zakupy do czytania gazet, dlaczego nie miałoby być podobnie z potrzebami czy obowiązkami religijnymi? Kościelna witryna internetowa, dzięki której można by „zrealizować” swe życie religijne uczestnicząc w nabożeństwie on-line, wysyłając zapytanie do (nieistniejącego) proboszcza, a także dając na tacę, wcale nazbyt nie stymuluje do odwiedzenia rzeczywistej świątyni i do spotkania z żywym księdzem. Co więcej, doskonale wpisuje się w filozofię życia, której zasadniczym wyznacznikiem jest maksymalne jego zinformatyzowane. Tworzenie cyber-Kościoła na taką potrzebę odpowiada.

Religijne science-fiction

Niemiecka teolog Sabine Bobert-Stützel stwierdza, że poprzez możliwość symulacji, kreacji tego, co nowe, sieć objawia – teologicznie jeszcze niedookreśloną - otwartość na transcendencję.18 Niestety, nie znalazłem teologicznego uzasadnienia tej skądinąd intrygującej tezy. Myślę, że u jej podstaw znajduje się paradygmat informatyczny, tzn. przekonanie, że wszystko da się zapisać w hipotetyczny system parametrów i algorytmów. Ale czy rzeczywiście wszystko, z czego składa się życie, da się wyrazić w parametrach? Czy da się poprzez cyfrowy paradygmat zapisać – mówiąc ogólnie – metafizykę?19

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?