Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Cezary Gawryś

Cezary Gawryś

Patrząc na Jerozolimę

Kiedy 23 maja 2000 roku, rozpoczynając naszą „Więziową” pielgrzymkę do Ziemi Świętej, zebraliśmy się wszyscy, już po lotniskowych odprawach, w chłodnym półmroku kaplicy portu lotniczego na Okęciu na chwilę skupienia i modlitwy pod przewodnictwem naszego „Więziowego” kapelana, ks. Michała Czajkowskiego, ogarnęło nas poczucie jakiejś wielkiej przygody. Było nas razem 32 osoby – pracowników „Więzi”, członków ich rodzin i bliskich osób. Już to napełniało nas szczególną radością: perspektywa, że pielgrzymkowe, niezwykłe przeżycia dzielić będziemy nie z przypadkowymi osobami, lecz właśnie z najbliższymi, z przyjaciółmi. Ta nasza pielgrzymka do Ziemi Świętej – której pierwsza myśl zrodziła się cztery lata temu, po niezapomnianej pielgrzymce do Rzymu – miała być naszym włączeniem się w Wielki Jubileusz Zbawienia, ale też, w jakim sensie, końcowym mocnym akordem „Więziowego” jubileuszu czterdziestolecia, który obchodziliśmy w 1998 roku. Dlatego cieszyła nas bardzo obecność w naszej pielgrzymiej gromadce współzałożycieli „Więzi” – Tadeusza Mazowieckiego i Wojciecha Wieczorka. Zaangażowanie w sprawę ekumenizmu, dialogu międzyreligijnego, a zwłaszcza zbliżenia między Polakami a Żydami, które zainicjowali przed laty twórcy pisma, a które młodsze pokolenie redaktorów „Więzi” stara się kontynuować i rozwijać, nadawało oczywiście tej naszej wyprawie do Ziemi Świętej-Izraela, do pierwszej i na powrót odzyskanej ojczyzny Żydów, dodatkowy i głęboki sens.

W sensie duchowym nasza pielgrzymka zaczęła się dwa miesiące wcześniej, 25 marca, dokładnie tego samego dnia, kiedy Jan Paweł II w uroczystość Zwiastowania modlił się w Nazarecie. My w tym samym czasie modliliśmy się w Laskach, przeżywając w drewnianej kaplicy sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (z którymi „Więź” od początku jest w szczególnej duchowej bliskości)) nasz przedpielgrzymkowy dzień skupienia. Mieliśmy więc wyraźną świadomość, że będziemy wędrowali po Ziemi Świętej śladami Jezusa, ale też – świeżymi śladami Jana Pawła, następcy Apostoła Piotra, który po upływie dwóch tysięcy lat „powrócił” na ziemię umiłowaną przez swego Mistrza i Pana.

*

Nasza pielgrzymka zaczęła się od Jerozolimy. Na lotnisku Ben Guriona pod Tel Awiwem wylądowaliśmy o drugiej w nocy. Przywitał nas tu pan Aharon Tamir, dyrektor organizacyjny Marszu Żywych, którego biuro podjęło się logistycznej obsługi naszej izraelskiej wyprawy i - trzeba powiedzieć od razu - ze swego zadania wywiązało się wprost znakomicie. Poznaliśmy też naszego przewodnika, Gerszona, i arabskiego kierowcę autokaru, Milada. Nocny przejazd do Jerozolimy trwał zaledwie godzinę. Jechaliśmy słynną szosą, którą w czasie wojny arabsko-żydowskiej w 1948 roku desperacko przedzierały się izraelskie posiłki na odsiecz oblężonym w Jerozolimie żydowskim bojownikom. Swoistym pomnikiem są ich zniszczone przez arabski ostrzał pojazdy, pozostawione do dziś na obrzeżach szosy. Ta Ziemia Obiecana, pomyślałem sobie patrząc przez zaparowaną szybę autokaru wjeżdżającego w chłodniejszy klimat górzystej Judei, to także ziemia niewygasłego konfliktu. Po kilku zaledwie godzinach snu w nowoczesnym hotelu młodzieżowym Rabin Guest House, nieprzypadkowo zapewne sprawiającym trochę wrażenie twierdzy, wyruszyliśmy w upalny ranek w naszą wędrówkę po Jerozolimie.

1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Cezary Gawryś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?