Czytelnia

Teologia teatru

ks. Andrzej Luter

ks. Andrzej Luter, Piekło, niebo i ?Anioły w Ameryce?, WIĘŹ 2007 nr 5.

Dla Louisa niebo to abstrakcyjna wizja rozkoszy, która już nigdy się nie skończy. Obecnie każda przyjemność i rozkosz cechują się tragiczną skończonością. Louis powie w pewnym momencie, że musi się ratować. Dla człowieka świadomego początek przyjemności jest zarazem zapowiedzią cierpienia, które wcześniej czy później nadejdzie. Ucieczka od zapowiedzi cierpienia jest podjęciem drogi trwania w grzesznej iluzji. Louis jest agnostykiem i wikła się w walkę z niepoznawalnością Boga.

A jakie jest niebo Josepha Pitta, najpierw karierowicza i hipokryty, pobożnego mormona, „dobrego” męża nieustannie zdradzającego żonę Harper, który następnie odrzuca skorupę wewnętrznego zniewolenia. Wykrzyczy matce przez telefon wyznanie swojej prawdziwej tożsamości seksualnej (ten przeraźliwy wrzask: Jestem homoseksualistą), z drugiej strony obnaży się, co miało być równoznaczne ze zrzuceniem starej skóry. Miota się między żoną Harper, Louisem, Priorem i Royem Cohnem. Próbuje pogodzić szaleństwo nieokiełznanej namiętności z przykładną karierą w Departamencie Sprawiedliwości.

Tragedią Joea staje się samotność, przeszywająca jego życie i wciąż się pogłębiająca. Joe nie tylko jest samotny — on wie, że jest samotny. I nie potrafi przezwyciężyć owego bycia samotnym. Nie może znieść swojej samotności, nie może od niej uciec. I to jest jego doczesne piekło: być samotnym i być tego świadomym. Czy takie jest przeznaczenie człowieka? Paul Tillich sugeruje, że jest to stan, którego nawet Bóg nie może oszczędzić człowiekowi.

Joe to jedyna postać dramatu, która nie potrafi wyzwolić się ze swego piekła, niszczy innych i siebie. Jest w tym bardzo ludzki, kochał bowiem życie: nie to, do jakiego nas Bóg stworzył, ale jego przeciwieństwo. Jako gorliwy mormon maskował zachowania nieakceptowalne w jego wspólnocie religijnej.

Chcę tu być

Chcę zrobić spektakl — mówił Warlikowski w wywiadzie dla „Dziennika” — o zagonionym świecie, w którym rodzina odchodzi na dalszy plan. Wydaje się, że Warszawa jest miastem złożonym z młodych ludzi odnoszących sukcesy, kupujących mieszkania i samochody. W większości są samotni, bo wtedy łatwiej o pracę i w pracy. Chcę postawić pytanie, co się stanie z tymi ludźmi, kiedy już wszystko osiągną, a nie będą przynależeli do żadnej wspólnoty w postaci właśnie rodziny. Co się stanie z ich samotnością, myśleniem i wiarą, w której zostali wychowani. Postać Joe nie nastraja optymistycznie, ale jego osobisty i intymny dramat zmusza do rozmowy na temat chorób toczących nasze społeczeństwo, nasz świat, w którym sprawy moralne wykorzystywane są często w sposób fundamentalistyczny do wygrywania celów politycznych i ideologicznych. Człowiek wtedy staje się przedmiotem gry i buntuje się, a bunt nie zawsze prowadzi ku dobru.

Anioł mówi u Kushnera i Warlikowskiego, że Bóg, stwarzając nas, wyzwolił „uśpioną twórczą energię postępu”. To z wami narodził się Wirus Czasu. (...) Macie Myśli. I macie Wyobraźnię”. Co z tym zrobicie? — zdaje się pytać anioł. A niebo jest jak San Francisco: Dom za domem rosną tam na wzgórzu. Od Szczytu aż po brzegi Zielonej Lustrzanej Zatoki. (...) Falujący krajobraz, nad którym Zawisła Groźba Sejsmicznej Katastrofy. Tym piękniejszy, że jutra niepewny. (...). Anioł mówi, że Bóg nas opuszcza jako nieudane dzieci. Nie wiemy dokąd poszedł. Sfrustrowani, niechciani, zastygliśmy w oczekiwaniu. Nasze najpiękniejsze domy, najsłodsze winnice, zszarzały i uschły z tęsknoty za Nim. Anioł nie jest tu w pełni ortodoksyjny z katolickiego punktu widzenia, bo przecież Bóg nie opuścił ani nas, ani świata, ale wizja paruzji, oczekiwania na Jego powtórne przyjście, jest tożsama z dogmatem chrześcijańskim.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Teologia teatru

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?