Czytelnia

Małżeństwo: reaktywacja

Maria Rogaczewska

Monika Waluś

Maria Rogaczewska, Monika Waluś, Po rewolucji seksualnej: małżeństwo?, WIĘŹ 2009 nr 11-12.

Jeszcze inną wersją „nowych zasad małżeństwa”, bardziej romantyczno-terapeutyczną, jest propozycja new age. Sięgając do pomysłów Junga, w popularnej wersji psychologii i terapii propaguje się wiarę w „idealnie dopasowane połówki”, które w końcu spotkają się i osiągną jedność, nirwanę, doskonałe stopienie się. Celem staje się więc wzajemne dopasowanie, coraz doskonalsza komunikacja, którą osiąga się różnymi technikami i coraz to nowymi sposobami. Lekarstwem staje się jakaś metoda, technika, schemat działania.

Taka wizja małżeństwa jako drogi duchowej wydaje się bardzo ponętna — zdaje się, że za pomocą odpowiedniej komunikacji, dwunastu kroków, dziesięciu rad, siedmiu wskazówek można osiągnąć wymarzony wyższy poziom w każdej ze sfer życia małżeńskiego, począwszy od perfekcyjnej komunikacji do doskonałego seksu w stylu tao, tantry czy innych wytyczanych kierunków marzeń. To rodzaj gnozy — wiedza ma zbawiać, ratować, określać osobę całkowicie Wystarczy więc wiedza o dobrym żywieniu i gimnastyka, by wszyscy mieli idealne ciało; wiedza z muzyki i trening, by wszyscy grali na skrzypcach; wystarczą wytyczne do idealnego seksu i wytyczne do doskonałej rozmowy. To prawda, że wiedza jest potrzebna, jednak założenie, że wiedza i trening na pewno zaprowadzą każdego do nagrody Nobla, złotego medalu i idealnego małżeństwa nie uwzględnia ani różnorodności potrzeb czy talentów, ani pragnień ludzi. Małżeństwo nie jest konkursem — ani piękności, ani sprawności erotycznych, ani możliwości intelektualnych pary.

Małżeństwo przed nami

Co na to mogą powiedzieć chrześcijanie? Jeśli naprawdę badamy tradycję chrześcijańską, to widzimy, że małżeństwo rzadko było opisywane jako stan godny przyjęcia czy obdarzony szczególnymi łaskami, jako „coś ekstra”.

W katolicyzmie małżeństwo — mimo że było uznawane za sakrament, czyli źródło szczególnej łaski Bożej — najczęściej pojawiało się w kontekście wymagań wierności, wychowania dzieci, naturalnych metod planowania rodziny a najlepiej w kontekście szczytnej rezygnacji z niego na rzecz wyższego stanu życia, określanego jako Bogu poświęcone. W protestantyzmie wprawdzie nie zalecano rezygnacji z małżeństwa dla oddania się Bogu, jednak małżeństwo nie jest już tam znakiem łaski, jednym z uprzywilejowanych sakramentów, tylko wydarzeniem prywatnym i zazwyczaj bez większych trudności można je rozwiązać. Być może najbardziej zachowało małżeństwo swój szczególny status — jako miejsca spotkania z Bogiem — w prawosławiu. Prawosławni, niezależnie od wymagania celibatu mnichów i biskupów, uznają małżeństwo za sakrament i znak wielkiej łaski.

Dlatego być może odkrycie sensu małżeństwa chrześcijańskiego tak naprawdę dopiero jest przed nami. Może paradoksalnie dopiero teraz — w świecie po rewolucji seksualnej, po emancypacji i wyzwoleniu kobiet — łatwiej będzie można dotrzeć do istoty małżeństwa? Czeka nas przyjęcie „ludzkiego” aspektu małżeństwa: w jego niedoskonałości, drodze, zmienności, grzeszności, nieporadności dwojga niedojrzałych, zmiennych, rozwijających się osób — o równej godności i talencie do miłości. Kojarzono przez wieki małżeństwo tylko z dogadzaniem ciału, uważano za niższe powołanie, związane z przyjemnościami krótkotrwałymi. Wyżej stawiano ideały ascetyczne. Małżeństwo było dopuszczalne, ale nie stanowiło jakiegoś wydarzenia duchowego, o które warto zabiegać. Z trudem zauważano, że samo trwanie małżeństwa zawiera pewien rodzaj ascezy, stawia nieustające wymagania duchowe i — jak każde życie wspólne — nie jest ani oczywiste, ani idealne.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Małżeństwo: reaktywacja

Maria Rogaczewska

Monika Waluś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?