Czytelnia

Małżeństwo: reaktywacja

Maria Rogaczewska

Monika Waluś

Maria Rogaczewska, Monika Waluś, Po rewolucji seksualnej: małżeństwo?, WIĘŹ 2009 nr 11-12.

Chrześcijan dopiero czeka zatem odkrycie głębokiego duchowego ascetyzmu małżeństwa (czyli decyzji dotyczących stabilności swoich zobowiązań w codzienności). Ascetyzm ten, niezależnie od zmian i uwarunkowań, do tej pory uchodził uwadze teologów. Czeka nas też odkrycie wielkiej roli ciała — energii cielesnej i miłości okazywanej przez ciało — w uświęcaniu się na co dzień; odkrycie roli ciała w otwarciu na małżonka i poznawaniu się wzajemnym, do czego tak mocno zachęcał Jan Paweł II w swoich sławnych katechezach dla małżonków. Być może będzie to nawet rodzaj rewolucji — w sytuacji, gdy bardzo wielu katolików wciąż nie jest w stanie dostrzec niesamowicie radosnej i pozytywnej energii, jaką obdarzać się mogą małżonkowie nie tylko dzięki miłości fizycznej, ale i najszerzej pojętej zmysłowości.

Można się zastanawiać, na ile doszliśmy w ogóle do pojmowania małżeństwa jako trwałej więzi dwóch różnych osób. Niegdyś ważniejsze były związki narodowe, plemienne, stanowe, rasowe. Być może aktualny stan małżeństwa sprzyja uznaniu, że umiejętność bycia razem — bez względu na różne wydarzenia i własną niedoskonałość — nie jest człowiekowi przyrodzona, ale mimo to warto być razem. Bo przecież człowiek rzeczywiście poznaje i rozwija siebie jedynie w spotkaniu z kimś, nie zaś w kokonie oddzielności, chroniącym od zranień i zobowiązań.

Na koniec warto zastanowić się, jakie czynniki mogą sprzyjać i wspierać małżeństwo chrześcijańskie w dzisiejszych, trudnych dla niego czasach. Wydaje się, że są to przede wszystkim dobry wzór i towarzystwo innych małżeństw. Trudno chcieć czegoś, czego się nie widziało, trudno realizować coś, co nie wiadomo, czy i jak jest możliwe. Krytykowanie par, które unikają trwałych związków, nie leczy obaw i złych doświadczeń. W takich sytuacjach pomocna jest raczej bliskość rodzin, które wzajemnie wspierają się w dobrej atmosferze, sposobach spędzania czasu rodzinnie, mają zrozumienie dla własnych i innych małżeńskich etapów życia.

Taki styl życia propagują — w różnych formach — nowe ruchy katolickie, jak Equipes Notre Dame, Spotkania Małżeńskie, Domowy Kościół, Chemin Neuf, Wspólnota Błogosławieństw czy Opus Dei. Podobnie jak osoby o wspólnych celach czy zainteresowaniach wpływają na siebie twórczo i wspierają się samą swą obecnością, tak małżeństwo otoczone innymi małżeństwami bardziej realnie widzi swe problemy i sukcesy. W otoczeniu większości osób po rozwodach, żyjących w separacji czy zdeklarowanych singli nie ma łatwej drogi dla stabilnego bycia razem.

Ważne jest ukazywanie (już dzieciom i młodzieży) małżeństwa jako zobowiązania, jako formacji, jako przyjaźni, jako miłości widzianej nie tylko przez pryzmat poruszenia uczuć. Małżeństwo — jak wszystko, co trwałe — ma przecież swoje etapy rozwoju, nie jest tylko układem opartym na przyjemności, „rozwiązywanym na każde życzenie jednej ze stron” (taką formułę podpisywano w wersji komunistycznej).

Dzisiejsze kobiety i dzisiejsi mężczyźni mają takie samo pragnienie harmonijnego łączenia twórczości, pracy i życia domowego. Ważny jest też pewien dystans do siebie samego i swoich celów, pogodna zgoda na różnorodność i zmienność w małżeństwie, danie sobie przestrzeni bez narzucania uszczęśliwiających recept ze strony państwa czy środowiska. Porady i próby pomocy małżeństwu z zewnątrz proponują niekiedy leczenie gorsze od choroby.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Małżeństwo: reaktywacja

Maria Rogaczewska

Monika Waluś

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?