Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska, Polska Ukraińców, WIĘŹ 2009 nr 10.

Pensja Ewy jest kilka razy wyższa niż ta na Ukrainie i pomimo że życie w Warszawie jest drogie — ale, jak się okazuje, tańsze niż w Kijowie — opłaca się jej praca tutaj. Oszczędza, nie jest jednak tak, że liczy każdy grosz. Może pozwolić sobie na kino czy pójście ze znajomymi do kawiarni. Czeka właśnie na odwiedziny mamy. — Chcę żeby zobaczyła, jak tutaj żyję.

Czas teraźniejszy

Biorąc pod uwagę obciążenia historyczne relacji polsko-ukraińskich, wydawać by się mogło, że nie jest łatwo być Ukraińcem w Polsce. Rzeczywistość jednak, jak zawsze, wymyka się prostym schematom. — Nigdy nie odczuwałem w Polsce żadnej dyskryminacji z powodu mojej narodowości — mówi Ołeś Jakymiw. — W mojej firmie jest konkurencja, ale przecież tak jest na całym świecie. Dużą uciążliwością były dla nas z żoną drastyczne przepisy dotyczące zatrudniania obcokrajowców, zwłaszcza ponownego zatrudnienia. Zdobycie zezwolenia na zamieszkanie i na pracę w Polsce zajmowało nam jeszcze do niedawna około trzech miesięcy. Trzeba było zgromadzić całą masę dokumentów i odbyć mnóstwo wizyt w urzędach.

Złe doświadczenia z Polski? — W Polsce — opowiada Ewa — jak wszędzie, są dobrzy i źli ludzie. Na ogół spotykam się tu z życzliwością. Tylko raz trafiła mi się praca, za którą mi nie zapłacono.

Olena chce pamiętać dobre doświadczenia, bo było ich znacznie więcej. Indagowana opowiada, że od pracujących wspólnie z nią Polaków zdarzyło się jej kiedyś usłyszeć: „ukraińskie bydło”. — To było bardzo przykre, czasem aż człowiek zapłakał — mówi i natychmiast dodaje: — Mnie spotkało jednak w Polsce wiele dobra. Z wieloma osobami, u których pracowałam, utrzymuję kontakt. Dzwonimy do siebie na święta, czy po prostu, żeby zapytać, co słychać. Pani Ania z Krakowa, kiedy dowiedziała się o chorobie mojej wnuczki, przysłała nam pięćset dolarów. O nic nie prosiłam, ona zrobiła to sama z siebie. Kiedy dziękowałam, mówiła tylko, że jestem dla niej jak siostra, bo tak troskliwie opiekowałam się jej mamą. Inna pani, u której pracowałam, zaprosiła mnie na ślub i wesele swojej córki. No i jest jeszcze Grażyna, pracuję teraz na jej miejscu. To bardzo dobra i życzliwa osoba, dzięki niej czuję się w Polsce mniej samotna.

Ciekawy obraz postaw Polaków wobec Ukraińców przynoszą badaniach CBOS2. Widoczna jest tu spora dynamika. W 1993 r. sympatię wobec Ukraińców deklarowało 12% procent badanych. W 2008 r. liczba ta wzrosła trzykrotnie i wynosiła 34%. O połowę też zmalała liczba osób deklarujących uczucia negatywne wobec Ukraińców — w 1993 r. przyznawało się do nich 65% Polaków, w roku 2008 już tylko 31%.

Rusłan Sałamatin podziela powszechną opinię, że istotne znaczenie na wzrost życzliwości Polaków wobec Ukraińców miała „pomarańczowa rewolucja”. — Wtedy również, dodaje Rusłan, skonsolidowało się nasze ukraińskie środowisko. Zawiązała się nieformalna grupa ludzi, wśród których byli m.in.: Rostysław Kramar, Andrij Bihun, Ołeś i Iryna Jakymiw, Serhij Perun. Chcąc wspomagać tę sprawę — opowiada Sałamatin — postanowiliśmy namówić pracujących w Polsce Ukraińców, żeby poszli głosować. Nie to, że nie chcieli, ale wielu z nich pracowało tu nielegalnie i obawiali się, że kiedy zgłoszą się do ambasady, będą mieli kłopoty. Trzeba było powiadomić te osoby, że muszą zgłosić się do ambasady, żeby w ogóle znaleźć się na listach wyborców i że nic im nie grozi. Wymagało to ciężkiej pracy pozytywistycznej. Zbieraliśmy się, drukowaliśmy ulotki, a potem próbowaliśmy trafić do miejsc, gdzie przychodzą Ukraińcy, czyli przede wszystkim do świątyń, na stadion X-lecia itp. Myśmy się wtedy bardzo zintegrowali. Potem powstał pomysł, żeby założyć stowarzyszenie Nasz Wybór Ukraina. Nie doszło do formalnej rejestracji, ale istnieje grupa ludzi, która utożsamia się z tą ideą i podejmuje różne działania.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?