Czytelnia

Jan Paweł II

ks. Andrzej Draguła

Szymon Hołownia

Zbigniew Nosowski

Maria Rogaczewska

Pora na pokolenie JP2?, Dyskutują: Zuzanna Radzik, Maria Rogaczewska, Szymon Hołownia, Jacek Cichocki, ks. Andrzej Draguła, WIĘŹ 2005 nr 5-6.

Jacek Cichocki: Definicje będą dojrzewać z upływem czasu. Owszem, pokolenie JP2 dopiero się staje. Ale z drugiej strony można już mówić, że skoro Jan Paweł II był z nami w ważnych momentach naszego życia, to ta wspólnota już powstała. W tym sensie ja czuję się przynależny do pokolenia JP2. Najważniejszą decyzję mojego życia, czyli decyzję o małżeństwie, podjąłem „w towarzystwie” Jana Pawła II. Było to w połowie lat dziewięćdziesiątych, wcześniej byłem człowiekiem dosyć zbuntowanym wobec Kościoła, w którym wiele spraw mnie raziło, na czele z nieautentycznością i zakłamaniem. I wtedy trafiłem na papieskie nauczanie o małżeństwie. Wrażenie zrobiła na mnie zwłaszcza scena z dramatu „Przed sklepem jubilera”, gdy jedna z bohaterek, mężatka, w swojej rozpaczy wychodzi na ulicę z zamiarem, żeby się komuś sprzedać. Uderzyło to we mnie jak grom – skoro ksiądz, późniejszy papież, pisze coś takiego o małżeństwie, to znaczy, że on wie, iż można dojść w małżeństwie do takiej rozpaczy, do takiej granicy. Skoro to wie, to jego słowa na ten temat mają istotne znaczenie.

Podobne doświadczenie było udziałem wielu ludzi. Jan Paweł II „towarzyszył” im w ważnych życiowych decyzjach – o powołaniu kapłańskim, małżeńskim, wyborze pracy. To jest jakiś wyróżnik, choć bardzo szeroki. Ale oczywiście zgadzam się, że w sensie społecznym pokolenie JP2 dopiero się staje. Być może Jan Paweł II musiał odejść, abyśmy zaczęli uświadamiać sobie, że coś nas łączy.

ks. Andrzej Draguła: Ja nie czuję się „papieskim powołaniem” w tym znaczeniu, że osoba Jana Pawła II była „powodem” mojej decyzji zostania księdzem, choć wstępowałem do seminarium w roku 1984, czyli w szóstym roku pontyfikatu Jana Pawła II. Część kolegów mówi wprost, że wybrali kapłaństwo pod wpływem Papieża – ja inaczej. We mnie o wiele większy ślad zostawiła śmierć ks. Jerzego Popiełuszki. Byłem wówczas na pierwszym roku studiów seminaryjnych i musiałem stanąć oko w oko z tym traumatycznym wydarzeniem. Jako klerycy w tej perspektywie musieliśmy zobaczyć swoje powołanie… Ten przykład kapłaństwa był dla mnie ważniejszy. Może dlatego, że po prostu bliższy?

Mówiąc w bardziej ogólnych kategoriach, nie rozumiem pojęcia „pokolenie JP2”. Godzę się z nim o tyle, że żyliśmy w tym samym czasie, co Jan Paweł II i w tym znaczeniu jesteśmy jego pokoleniem. Ale czy Kolumbowie wiedzieli, że są pokoleniem Kolumbów? Wydaje mi się, że takie tezy można stawiać tylko ex post. Nie wiem, czy przeżyliśmy wspólnie takie doświadczenia, które by nas konstytuowały pokoleniowo. W czasie pielgrzymek papieskich nie miałem takiej świadomości – byliśmy obok Papieża, ale jednak daleko od siebie. Nie wiem, czy można powiedzieć, że wybieraliśmy go już wtedy jako duchowego przewodnika.

Mówi się czasem o pokoleniu 11 września. Być może teraz – po śmierci Jana Pawła II – będzie się mówiło o pokoleniu 2 kwietnia czy pokoleniu godziny 21.37. Byłoby to odniesienie do konkretnego traumatycznego doświadczenia, które dotknęło wielu. Może po latach będziemy pytać, czy byliśmy wierni tej chwili, temu doświadczeniu, temu wydarzeniu? Na razie jednak nic na ten temat nie wiemy.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Jan Paweł II

ks. Andrzej Draguła

Szymon Hołownia

Zbigniew Nosowski

Maria Rogaczewska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?