Czytelnia

Mężczyzna

Anna Karoń-Ostrowska

Anna Karoń-Ostrowska, Portrety męskie w dramatach Karola Wojtyły, WIĘŹ 1996 nr 6.

Karol Wojtyła analizuje proces dojrzewania mężczyzny do ojcostwa, ukazując zmagania wewnętrzne swego bohatera, któremu nadaje imię Adam. Autor podkreśla w ten sposób uniwersalność tej postaci, która nosi w sobie rysy biblijnego Adama, pierwszego mężczyzny i pierwszego ojca, będącego równocześnie everymanem. Adam z „Promieniowania ojcostwa” nie ma żadnej konkretnej biografii, o jego życiu nic nie wiemy. Jego dojrze­wanie do duchowego ojcostwa może być losem ojca rodziny, jak i mężczyzny samotnego, samotnego z wyboru lub z przypadku. Ojcostwo i dojrzewanie do spełnienia się w nim dotyczy każdego mężczyzny i nie jest w sposób konieczny związane z biologią. Doświadczenie duchowego ojcostwa może i powinno być doświadczeniem każdego mężczyzny, nikomu nie jest ono odebrane, bo jest to przeżycie kulminacyjne spełniania się człowieka w miłości.

Dramat Adama rozgrywa się w przestrzeni trzech spotkań: spotkania z Bogiem, spotkania z Niewiastą-Matką i z dzieckiem, czyli Moniką.

W każdym z tych spotkań Adam uczy się coraz pełniej rozumieć, co zna­czy być ojcem, a zarazem cofa się przed zobowiązaniami, które mogą z tych spotkań wyniknąć.

Adam wadzi się z Bogiem o sens ojcostwa, o jego kształt i zakres. W wymiarze literackim ta scena nosi w sobie znamiona Wielkiej Improwizacji z „Dziadów” Adama Mickiewicza.

Adam nie chce się zgodzić na partycypowanie w promieniowaniu ojcos­twa. Jego wielkim pragnieniem jest spełnianie się w miłości i spełnianie się w byciu ojcem, ale chce wyłączności w tym doświadczeniu. Nie chce, żeby jego ojcostwo było zakorzenione w niczym poza nim samym. Adam chce mieć coś wyłącznie swojego, coś o czym powie „moje”, chce mieć coś na własność, coś co go potwierdzi, dzięki czemu pozostawi na Ziemi i w Czasie swój ślad. Tym, w czym spełnić się może najpełniej, jest ojcostwo. Tak Adam sądził aż do momentu, gdy przeżył pierwszy ból niespełnienia: Tak jest zawsze do momentu, w którym miłość zaboli. Zaboli jakimś niespełnieniem, jakimś brakiem własnego „ja” w umiłowanym drugim „ja” lub na odwrót... Lecz właśnie wtedy widać najlepiej, że człowiek nie może wyrzucić ze swej świadomości słowa „moje”. Stale to słowo chodzi za nim, on zaś idzie tam, gdzie ono go prowadzi.

Jednak droga Adama za słowem „moje” prowadzi go zawsze do Boga. Do świadomości, że wszystko czym sam jest i co posiada – zawdzięcza Bogu. Adam nie chce niczego zawdzięczać, chce mieć wszystko tylko przez siebie i dzięki sobie. Chce być samowystarczalny. I próbuje tak żyć, decy­duje się na wewnętrzną samotność. Ucieka od miłości i od ojcostwa, w któ­rym nie potrafi się spełnić, w wewnętrzną izolację – od innych. Ucieka od bólu miłości i niespełnienia. Woli być sam, niż cierpieć z powodu niespe­łniania swoich pragnień i oczekiwań. Adam odrzuca ojcostwo ze świado­mością, że nie jest w stanie mu sprostać. Wybiera pustkę samotności po to, żeby więcej nie przeżywać bólu niespełnionej miłości i nie musieć swoim ojcostwem dzielić się z Bogiem. Jednak pragnienie ojcostwa jest tak głębo­ko w nim zakorzenione, że nie może go z siebie wyrzucić, nie jest w stanie o nim zapomnieć. Adam jest rozdarty między pragnieniem ojcostwa i poczuciem niemożliwości spełnienia się w nim. Nie może poradzić sobie z doświadczeniem, że w swoim własnym ojcostwie odnajduje bardziej niż sie­bie – Boga, a jego dzieci szybko stają się nie-jego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Mężczyzna

Anna Karoń-Ostrowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?