Czytelnia

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz

Potrzeba nowej „pracy nad pracą”

Na zapleczu wystaw w supermarketach, w biurowych pokojach, na korytarzach wielkich firm i w halach zakładów produkcyjnych trwa nieustanna walka. Nie jest to jednak zdrowa rywalizacja, która polega na czynieniu doskonalszymi wytworów własnego wysiłku, rywalizacja, która mobilizuje nasze najlepsze cechy i napawa słuszną dumą z tego, co się osiągnęło. Tutaj na ogół ludzie walczą z ludźmi: o wyższą pozycję w hierarchii, o wykoszenie konkurencji, o lepszą opinię u szefa, walczą wreszcie z czystej, bezinteresownej zawiści. Taka walka ani nie czyni ich lepszymi, ani też nie poprawia jakości pracy poszczególnych pracowników i całego zespołu.

Nowe oblicze wyzysku

Polska praca często, zbyt często nie daje poczucia godności. Oczywiście, godniej jest pracować niż dawać się poniżać przyjmowaniem zasiłku dla bezrobotnych. Problem polega jednak na czym innym: wysoka stopa bezrobocia wcale nie powoduje tego, że ludzie pracujący bardziej cenią swoją pracę. Oni tylko bardziej boją się, że ją stracą.

Ten, kto choćby pośrednio zetknął się z zakulisową rzeczywistością naszych nowych, dochodowych „wielkich budów kapitalizmu”, wie, że pracownik traktowany jest tam jak trybik wielkiej maszyny, która nie może się zatrzymać. Kto nie umie pogodzić się z przyjęciem na siebie roli elementu w bezdusznym mechanizmie, ten szybko wylatuje z pracy. Kto się na to godzi, tym samym podpisuje certyfikat niewolniczego posłuszeństwa. Dlatego tak często słyszy się o wypadkach zwykłego pomiatania ludźmi, pracujących na przykład w supermarketach, przez ich bezpośrednich przełożonych. Ofiarami takiego traktowania padają bynajmniej nie tylko niskopłatni roznosiciele paczek czy sprzątaczki. Pracowników, nawet tych na prestiżowych stanowiskach, poniża się także tam, gdzie można zarobić duże pieniądze — chociażby w wysokonakładowych pismach lub telewizji.

Można nawet powiedzieć, że im większe pieniądze, tym gorzej traktowany bywa pracownik. Dla przełożonych jest on tylko narzędziem do wyciskania maksymalnie dużej „kasy”, które to narzędzie — jeśli tylko okaże się niewygodne dla pracodawcy — spokojnie będzie można wyrzucić, ponieważ w rezerwie ma się zawsze co najmniej kilkanaście osób chętnych do zajęcia opróżnionego miejsca. Dla kolegów i koleżanek pozostaje konkurentem, który przeszkadza w wyścigu do rzeczonej „kasy”. A im większa „kasa”, tym więcej okazji i pokus do oszukiwania i do bezwzględności. Przy naprawdę wielkich pieniądzach w nieuchronny sposób generuje to układy mafijne.

Nie lepiej dzieje się w sektorze administracji państwowej, gdzie nie ma przecież pracy na akord. W biurach, jak za czasów głębokiego peerelu, nadal poważną motywacją do pracy jest strach i zawiść. Urzędnicy boją się zwierzchników i donoszą na swoich kolegów. Ten strach i zawiść — odziedziczone przez administrację III RP jako elementy starego systemu — dziś mają się jeszcze lepiej w sytuacji powszechnego zagrożenia bezrobociem.

Bezduszność stała się normą i ludzie, chcący bez uszczerbku dla wrażliwości znosić wewnętrzne układy w ich miejscu pracy, skupiają się w koleżeńskie grupy, w których czują się akceptowani. Poza nimi nie mają żadnej gwarancji, że w ich rodzimym zakładzie nie potraktuje się ich po grubiańsku lub lekceważąco. Często jednak pracownicy nie mogą liczyć nawet na tak cienką otoczkę życzliwości i zrozumienia. Bardzo wielu ludzi w Polsce czuje się w swoich miejscach pracy zupełnie samotnie. Czują, że w najbliższym kręgu ich codziennej aktywności otoczeni są osobami niechętnymi lub wręcz wrogimi (niechęć do kolegi albo koleżanki z sąsiedniego biurka nabiera mocy w „naturalny” sposób, z upływem czasu). Ludzie ci z reguły nie zwracają się też o pomoc do swych zwierzchników, gdyż mają świadomość, że zarówno ich bezpośredni, jak i pośredni przełożeni nie myślą o nich lepiej niż najbliższe otoczenie. Trwają więc na swoich samotnych placówkach, licząc godziny, które pozostały im do zakończenia dnia roboczego.

1 2 3 4 5 następna strona

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?