Czytelnia

Mistyka i erotyka

Tekst jest odpowiedzią na ankietę redakcji pt. Bilans rewolucji seksualnej, zawierającą pytania:
Jakie są dobre, jakie złe owoce rewolucji seksualnej?
Czy rewolucja seksualna przyniosła zapowiadane wyzwolenie czy też nowy przymus obyczajowy?
Czy trzeba tę rewolucję kontynuować, czy też trzeba ją powstrzymać? Jak?


Mariola i Piotr Wołochowicz

Powrót do źródeł

U podłoża zjawiska „rewolucji seksualnej” leżało kilka ważnych przyczyn: raport Kinseya, który w rzeczywistości był nierzetelny naukowo i po prostu ideologiczny (zob. „Kinsey, seks i oszustwo”1 oraz raport uczonych z Chicago2); wsparcie silnych medialnie intelektualnych środowisk lewicowo-liberalnych; potężne zaplecze finansowe, inwestorzy zwietrzyli bowiem pojawiającą się doskonałą możliwość zarobku przez utworzenie nowego rynku zbytu. To wszystko nałożyło się też na realnie istniejące słabości w tej dziedzinie. Trzeba to przypomnieć, zanim padnie odpowiedź na pytania redakcji „Więzi”.

Dobre czy złe owoce? Naszym zdaniem, zdecydowanie dominują owoce złe: rozluźnienie obyczajów u dorosłych, wzrost deprawacji młodzieży, aborcji, rozwodów, wynaturzeń seksualnych, wykorzystywania seksualnego, chorób wenerycznych, także AIDS. W konsekwencji dla wielu osób oznacza to złamane życie — co także uderza w następne pokolenie. Od strony duchowej pojawiło się zaś wynikające ze zranień życiowych budowanie niewłaściwego obrazu Boga.

O dobrych owocach można mówić tylko w tym sensie, że na skutek zagrożenia nastąpiła mobilizacja sił obronnych, co pomogło przełamać tabu milczenia, rozpocząć otwarte mówienie o seksualności i zmierzenie się z tematem (przy czym podkreślamy, że zmiany te mogłyby mieć miejsce i bez wspomnianej „rewolucji”).

Wyzwolenie czy nowy przymus obyczajowy? Zdecydowanie rewolucja seksualna przyniosła przymus obyczajowy — presję ku postawom hedonistycznym i wykorzystywaniu drugiej osoby. Ofiarami tego najczęściej są kobiety i dzieci, ale na dłuższą metę nie dała też ona szczęścia mężczyznom. Jak podają Tim i Beverly LaHaye3, dawni uczestnicy tej „rewolucji” mówią, że gdyby mieli swoje życie przeżyć na nowo, to przede wszystkim nie ulegliby presji do współżycia przed ślubem.

W wyniku rewolucji seksualnej z czasem w powszechnej świadomości zagubiło się to, co jest normalne, aż doszło do gloryfikowania i kultu nienormalności (dominacja postaw liberalnych, a nie personalistycznych). Związane z tym jest także zarabianie pieniędzy na czyjejś naiwności i krzywdzie. Nawet dzieci są dziś zmuszone oglądać np. reklamy pism pornograficznych na bilbordach czy na wystawach kiosków.

Czy trzeba tę rewolucję kontynuować, czy też trzeba ją powstrzymać? Z jednej strony ta rewolucja się wypala — z pewnością nie ma sensu jej kontynuować. Potrzebny jest natomiast powrót do źródeł i do normalności. Wiele osób już się sparzyło, ale nie wyciągnęło wniosków i w konsekwencji brnie dalej w złych wzorcach zachowań.

W związku z tym należy przede wszystkim powstrzymać to wszystko, co stało czy staje się przymusem dla społeczeństwa, np. dostępność, a nawet niemożliwość uniknięcia kontaktu z reklamami erotycznymi; obowiązkową edukację seksualną dzieci według modelu liberalnego; aktywną promocję homoseksualizmu, aż do legalizacji związków i prawa adopcji dzieci.

1 2 3 następna strona

Mistyka i erotyka

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?