Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Bohdan Skaradziński, Problemy z legendą UPA, WIĘŹ 1999 nr 1.

Nie nazbyt to finezyjne tłumaczenie galicyjsko-wołyńskiej czystki etnicznej. Gdy autor zwraca się do Polaków, nie jest mądrze abstrahować od ich poglądów i odczuć, jeśli nawet uważa się je za nie dość uzasadnione. I vice versa... Forma oraz treść ukraińskich „wyjaśnień” nie powinny jednak zwalniać polskiej opinii publicznej od własnego poglądu na minioną tragedię. Przemyślanego i wyważonego na miarę ogromu tamtych nieszczęść, a i nauk na przyszłość, które z nich wynikają.

Nie byliśmy bez ciężkich win. Tkwiliśmy w Dwudziestoleciu wraz z Ukraińcami w pułapce sytuacyjnej: nam groziła dezintegracja młodego państwa, im wyrzeczenie się niepodległościowych aspiracji. Nie istniały kompromisowe rozwiązania. Ale wręcz obraźliwe było polskie lekceważenie sprawy ukraińskiej, aż takie, że nasz ogół w ogóle nie interesował się, co w tym garncu kipi i co nam grozi, gdy zdjęta zostanie zeń pokrywa... Nasza narodowa reakcja na akcję „Wisła” miała wszelkie cechy odwetu za Wołyń i zemsty za UPA. Mówię „reakcja”, a nie – ,,odpowiedzialność”. W swoich bowiem własnych sprawach w latach 1944-1948 mało co mieliśmy naprawdę do powiedzenia, a cóż dopiero mówić o kwestii tak międzynarodowej i tak żywotnej dla Sowietów! Ale to w końcu młodzi Polacy wypełniali wtedy szeregi LWP, MO, KBW, UB, WOP, ORMO... i, niestety, bez moralnych bodaj niepokojów czynili swoje – tak z UPA, jak i bezbronną ludnością ukraińską, po dzieci, kobiety, baby i dziady – ,,ramię w ramię” z Armią Czerwoną oraz NKWD. Ba, przykładali się do tego po trosze, ochotniczo, tak Polacy z dogorywającego naszego podziemia, jak i z rzymskokatolickich wsi oraz miasteczek.

Wstyd nam to dziś przyznać. To i cóż się dziwić, że i Ukraińcom ciągle niespieszno przebaczać i prosić o przebaczenie. Źle wypada, jak dotąd, iż jedyny praktycznie bodziec ku pojednaniu Polaków i Ukraińców – na przykład na Trzecie Tysiąclecie Chrześcijaństwa – stanowi hipotetyczna rosyjska groźba. Łatwiejsza, myślę, byłaby cała sytuacja, gdyby Ukraina znów zaczęła opływać mlekiem i miodem, wszechnice, filharmonie i teatry zaś nad Dnieprem imponowałyby całej Europie. Dobre interesy oraz artystyczne doznania mogłyby przełamać – na polsko-ukraińskim forum – monopol najgorszych wspomnień. Jest jednak, jak jest.

Czy nie dałoby się przynajmniej przełamać polskiej, potocznej obojętności na dzisiejszy los Ukrainy? Spod skorup postsowieckiej nędzy oraz społecznej atrofii wydobyć relikty i zadatki rozkwitu tego wielkiego kraju? Czy nie jest możliwe zainteresowanie się Ukrainą niejako na kredyt?

Bo inaczej skazani będziemy w naszych stosunkach wyłącznie na festiwale urzędowej obłudy, na których mieszają się górnolotne „kombinacje” – z naiwnością, pobożnymi życzeniami oraz ignorancją.

poprzednia strona 1 2 3

Polacy - Ukraińcy

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?