Czytelnia

Jarema Piekutowski

Jarema Piekutowski, Przeciw tyranii normalności, WIĘŹ 2012 nr 11-12.

Polski czytelnik, przyzwyczajony przez debatę publiczną do dwóch skrajnych postaw — agresji w imię „prawdy” lub ukrywania prawdziwych opinii w imię „zgody” — może nauczyć się od Vaniera i Kristevej pełnego życzliwości, kulturalnego i jednocześnie stanowczego wyrażania własnych opinii niezgodnych z opinią rozmówcy. Na rozdrażnienie Kristevej entuzjastycznym językiem i podziękowaniami wobec losu Vanier odpowiada: „Twoje zdenerwowanie jest być może znakiem, że Twoje psychoanalityczne, bystre oko podejrzewa mnie, za uśmiechem i podziękowaniami, o coś, co nie zostało wyjawione. Nie mylisz się. Są we mnie [...] uniki, lęki, uprzedzenia, rzeczy ukryte. Osobiście nie czuję potrzeby, aby pójść dalej w tej pracy nad sobą. Teraz, kiedy mam prawie osiemdziesiąt dwa lata, schodzenie w słabość i przyjmowanie tej słabości będą dopełniać tej pracy”.

Tak prowadzona rozmowa prowadzi jednak przede wszystkim do wspólnych odkryć. Przede wszystkim do odkrycia tyranii normalności i chęci jej przełamania. Świat zachodni, ciągle zapatrzony w Wall Street, przez tę tyranię uniemożliwia ludziom bycie sobą. Możliwe jest bowiem nawiązanie głębokiej więzi tylko z człowiekiem autentycznym. Autentyczność natomiast musi wiązać się z setkami odcieni „nienormalności”, czyli cech, które nie pozwalają włączyć się w stadną pogoń za sukcesem i przyjemnością. Czy jednak przyjemność jest złem? Vanier stawia tezę niezwykłą — według niego podstawową przyczyną tak wielkiego zainteresowania pełnieniem w Arce funkcji asystenta (osoba, która decyduje się dzielić codzienne życie z upośledzonymi) jest właśnie przyjemność spotkania z „kumplami”, jak mówi się o niepełnosprawnych przyjaciołach. Przyjemność całkowicie naturalnego spotkania, pozbawionego umysłowego „narzutu”, spotkania, „które wyraża to, co ludzkie, [...] — w którym widzi się oczy drugiego, dotyka się jego ciała z szacunkiem, słyszy się ton jego głosu”. Może to jest właśnie droga do przezwyciężenia tyranii normalności i sukcesu — nie przez negację potrzeby szczęścia i przyjemności, ale przez wskazanie, że leżą one gdzie indziej, niż się nam wydaje?

Między rozmawiającymi tworzy się także wspólny cel — wyrażany szczególnie silnie przez Kristevą. Dla francuskiej psychoanalityczki pobyt w Arce stał się silną inspiracją do myślenia o zmianach systemowych. „Brakuje nam, drogi Jeanie Vanier, Arki w wymiarze politycznym” — pisze już na początku. Czy jednak możliwe jest utrzymanie tak bliskich więzi na poziomie instytucjonalnym, organizacyjnym? Nadzieja na to nie opuszcza Kristevej, choć zdaje sobie ona sprawę z faktu, że na poziomie wielkich zbiorowości gubi się indywidualność, że bardzo trudno uniknąć skostnienia instytucji. Być może jedynym skutecznym działaniem może tu być działanie etyczne, jednak ono znów należy do poziomu jednostkowego — głębi rozmów między osobami — i nie poddaje się rozwiązaniom systemowym.

Doświadczenie pracy z instytucjami wspierającymi osoby niepełnosprawne wskazuje, że wraz z powiększaniem się ich kadry, zasięgu, infrastruktury tworzy się też nowy, formalny język i nowe, bardziej zdystansowane relacje. Aby otworzyć się na kruchość, instytucja musiałaby samą siebie uznać za niepełnosprawną. A to wymagałoby od jej przywódców unieważnienia własnego ja. Taka sytuacja jednak jest niezwykle rzadka — umiejętność stworzenia spójnego ruchu politycznego czy sprawnie działającej organizacji niestety często nie idzie w parze z pokorą. W procesie instytucjonalizacji i polityzacji może się więc zagubić proste, osobowe doświadczenie spotkania człowieka z człowiekiem. Czy na pewno musi?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Jarema Piekutowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?