Czytelnia

Psychologia a duchowość

Katarzyna Jabłońska

Przynagleni

Z o. Filipem Buczyńskim rozmawia Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska: „Człowiek został stworzony do szczęścia”. Czy to przekonanie, wyrażone przez Jana Pawła II, można podzielać tu w hospicjum Małego Księcia, które opiekuje się umierającymi dziećmi?

o. Filip Buczyński: Tuż przed naszym spotkaniem byłem z Sebastianem, jednym z naszych podopiecznych — choruje na postępujący zanik mięśni — w jednostce policji, gdzie tresowane są psy. Zobaczenie takiego miejsca było od dawna jego marzeniem. I dzisiaj zostało spełnione. Sebastian był szczęśliwy. Jeśli więc pyta Pani o to, czy w życiu naszych pacjentów, czyli umierających dzieci, jest miejsce na szczęście, to mogę opowiedzieć wiele takich radosnych, szczęśliwych momentów z życia zarówno tych dzieci, którzy jeszcze są z nami, jak i tych, które już pożegnaliśmy.

Życie z wyrokiem śmierci często wręcz przynagla do praktykowania szczęścia.

Wiele oczywiście zależy od punktu odniesienia. Jeżeli cierpiący na śmiertelną chorobę swoje szczęście lokuje w zdrowiu, w przyszłości i jeśli porównuje się ze zdrowymi, oczywiście trudno oczekiwać, aby czuł się szczęśliwy. Jeśli jednak jest skoncentrowany na teraźniejszości, na swoich marzeniach i pragnieniach, i ma szanse je realizować, jeśli ma wokół siebie kochających bliskich i przyjaciół, wówczas doświadczenie szczęścia może być także i jego udziałem. Adam, który był całkowicie sparaliżowany, potrafił na swoim elektrycznym wózku sam ruszać — jak mawiał — w Lubelszczyznę. Martwiliśmy się trochę, ale on uspakajał i pokonywał kilkanaście kilometrów — lubił te swoje samodzielne wyprawy. W miejsca bardziej odległe wyjeżdżaliśmy wspólnie — w góry nad morze, na wyścigi samochodowe, które uwielbiał. Adam, wiedział że umrze, ale nie zrezygnował ze studiów, ukończył je. Mówił, że każdy dzień jest dla niego darem. Nie miał zdrowego, sprawnego ciała, a jednak chciał i potrafił być szczęśliwy.

Jabłońska: A lęk przed śmiercią?

Buczyński: Jeśli dziecko zostanie dobrze przygotowane do przejścia, wówczas śmierć nie musi przerażać. Nasze doświadczenie pokazuje, że egzystencjalny lęk przed śmiercią może zostać zniwelowany. Perspektywa życia w niebie, gdzie dziecko spotka drogie sobie osoby, gdzie będzie zdrowe i sprawne — na wyobraźnię wielu naszych dzieci bardzo mocno wpływa zapowiedź, że w końcu będą mogły biegać — sprawia, że ich droga ku śmierci nie oznacza traumy. Sam czuję się bardzo wyróżniony, że mogę towarzyszyć dzieciom w chwili przejścia przez śmierć — to tak jakbym odwiedzał niebo.

Jabłońska: Czy perspektywa nieba może być również zadośćuczynieniem za cierpienie, jakie spotyka śmiertelnie chore dziecko?

Buczyński: Chciałbym, żeby było jasne — niezawinione cierpienie budzi mój sprzeciw. Nie wiem, dlaczego dzieci muszą cierpieć na nieuleczalne choroby. Bolała mnie śmierć każdego ze stu dwudziestu dzieci, które musieliśmy już pożegnać. Boli mnie ból ich rodziców, rodzeństwa. Kiedy jednak dziecko zbliża się do śmierci moje pytania bez odpowiedzi i mój ból muszą zejść na drugi plan. Najważniejsze jest umierające dziecko, któremu trzeba pomóc odbyć tę bardzo trudną drogę do śmierci i przez śmierć. Ono w tym momencie nie powinno się bać i nie powinno czuć się odpowiedzialne za to, że jego śmieć jest powodem rozpaczy na przykład rodziców.

1 2 3 4 5 następna strona

Psychologia a duchowość

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?