Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

Ks. Andrzej Draguła

Uciekinierzy, poszukiwacze
Doświadczenia ewangelizacyjne z Przystanku Jezus

Po co przyjeżdżają? I drugie pytanie – kto przyjeżdża? Mimo kilku już lat towarzyszenia Przystankowi Woodstock, ciągle nie znajduję odpowiedzi na te fundamentalne przecież pytania. Patrzę na woodstockową młodzież i nie wiem właściwie do końca, kim są i po co tutaj zjeżdżają się z całej Polski. Jurek Owsiak powiedział kiedyś (choć już nie pamiętam kiedy ani gdzie), że w każdej klasie, każdej grupie jest dwóch takich, którzy nie pasują nigdzie. To oni przyjeżdżają na Przystanek Woodstock. Jeżeli tak miałoby rzeczywiście być, to Żary byłyby miejscem, które przyciąga różnego rodzaju życiowo nieprzystosowanych. I jest w tym dużo prawdy.

Poszukiwacze wolności

Przed trzema laty na łamach „Więzi” sam pytałem: Czy Jurek Owsiak ma świadomość, czym dla wielu osób jest Przystanek Woodstock? Że dla części jest to okazja, by po prostu przez kilka dni dać sobie totalny luz? By przekroczyć kolejne moralne granice, bo w tłumie i wśród rówieśników łatwiej... Czy Jurek nie wie, czy też nie chce wiedzieć, ze gros ludzi dotyka tam moralnego śmietnika? Ba, przyjeżdża tam właśnie po to?1. Jakaś część młodzieży przyjeżdża tam właśnie po to. To pewne. Jaka? Nie wiem. Ciągle nie ma systematycznych badań socjologicznych, które dałyby całościową diagnozę. Bp Edward Dajczak, który spędził na Woodstocku niejeden już dzień, tak oto charakteryzuje jego uczestników: Na Woodstock przyjeżdżają ludzie poszukujący, pogubieni, jak również pełni ideałów, których przyciąga muzyka. Ta rzesza nie jest jednoznacznie określona. Niektórzy przyjeżdżają po prostu się zabawić. I tak jak przyjechali fajni ludzie, takimi również wyjechali. Tam jest ogromna różnorodność2.

Nie można więc na woodstockową młodzież patrzeć jedynie z tej balangowej perspektywy. Wielu przyjeżdża na Woodstock dla muzyki, dla panującej tam atmosfery, dla doświadczenia bycia razem z podobnymi sobie. Inni przyjeżdżają tutaj z sentymentu do Jurka Owsiaka, który jawi im się wreszcie jako równy gość, zupełnie inny od tych wszystkich sztywnych gadających głów w telewizji, szkole, domu czy kościele. Jedno jest pewne: w Żarach wszyscy czują się wolni. A może inaczej – w Żarach znajdują namiastkę wolności. Tak o tym pisze jeden z uczestników festiwalu: Bunt tej młodzieży, w znakomitej większości, jest niczym innym jak poszukiwaniem czegoś innego jak McDonalds i Polsat. Na razie znaleźli muzykę, a całej reszcie zwyczajnie nie wierzą i tym bardziej nie uwierzą, gdy odbierze im się to co już mają. Oni wszyscy tworzą na kilka dni największa na świecie grupę poszukiwaczy wolności, którzy potrzebują zrozumieć, że wolność to nie alkohol, seks czy narkotyki3.

Tutaj wreszcie są naturalni, niczego nie odgrywają. Nienarażeni na krytykę i napiętnowanie są wreszcie – albo przynajmniej tak im się wydaje – sobą. Każdemu z nich (a z nas nie?) jest jakoś w życiu źle. Przyjeżdżają tutaj z piwem i garbem własnej historii. Tutaj o tym nieudanym, często połamanym i bezsensownym życiu mogą na trochę zapomnieć. Trafnie to zdiagnozowała jedna z ewangelizatorek, która o swoich rówieśnikach z Woodstocku powiedziała: Zajęci są szukaniem szczęścia, które im ucieka, i uciekaniem od rzeczywistości, która boli. A co zrobić, jak się zapomnieć nie da? Wtedy można to jeszcze wykrzyczeć. I po to jest Przystanek Jezus. By ten krzyk z głębokiego często dna bezsensu usłyszeć. Co można w tym krzyku usłyszeć? Myślę, że wszystko można sprowadzić do jednego – do braku miłości. Nikt mnie nie kocha – zdaje się mówić niejeden woodstockowicz – ani ludzie, ani Kościół, ani nawet Pan Bóg.

„Jestem sama, niekochana”

1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?