Czytelnia

Benedykt XVI

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Józef Majewski

Józef Majewski, Burza nie tylko medialna. Ratyzboński wykład Benedykta XVI w środkach przekazu, WIĘŹ 2008 nr 1.

Trzeba zgodzić się z Luigim Accattolim, watykanistą włoskiego dziennika „Corriere della Sera”, który tak pisał o ratyzbońskim kryzysie: Nie ma wątpliwości, że media, ze swoją skłonnością do uproszczeń i wyolbrzymiania, znacznie się przyczyniły do powstania chaosu, jednak nie one go wymyśliły. Chyba nie muszę przekonywać, że była to eksplozja ciasnej i instrumentalnej logiki protestu, typowej dla znacznej części oficjalnego, państwowego i religijnego islamu. Można jednak było przewidzieć i wziąć pod uwagę zarówno zachowanie mediów, jak reakcje muzułmanów2.

Konstatacja Accattolego była przerażająco jasna i oczywista dla tych watykanistów i dziennikarzy, którzy słuchali papieskiego wykładu w Ratyzbonie. Pisała o tym Franca Giansoldati, szefowa biura watykańskiej obsługi włoskiej agencji ANSA, na łamach „Tygodnika Powszechnego”: Przez dobre pół godziny papież-teolog wyjaśnia zgromadzonym swoje tezy. Tymczasem dziennikarzom, śledzącym transmisję ze spotkania na ekranach telewizorów w specjalnie na tę okazję przygotowanej sali prasowej, włosy podnoszą się na głowie. Bo Benedykt XVI w uczonym wykładzie, który, owszem, jest zachętą do dialogu z islamem, dotyka miejsc niezwykle czułych, jakby żywych nerwów. Cytuje wypowiedzi bizantyjskiego cesarza, [...] który dyskutując z uczonym Persem, mówi o dżihadzie, przytacza słowa Koranu o świętej wojnie, wspomina Mahometa, wzywającego do nawracania przy pomocy siły. Dla dziennikarzy natychmiast staje się jasne, że te cytaty to benzyna wlana do ognia, materiał wybuchowy, trotyl. Zdajemy sobie sprawę, że to niebezpieczny krok w kierunku wojny cywilizacji. […] Dla zgromadzonych w sala stampa jest rzeczą oczywistą, że wystarczy tyle co nic, by rozpętać piekielny zgiełk. Włoska dziennikarka podkreśla, że grupa watykanistów i dziennikarzy z różnych krajów, świadomych nadchodzącego wybuchu, nie czekając końca papieskiego wykładu zbiera się spontanicznie, by ocenić sytuację i postanowić, co dalej. Decydują się skupić uwagę z jednej strony na dialogu z islamem, z drugiej: na potępieniu przemocy islamskich radykałów. Jednak na powstrzymanie zbierającej na horyzoncie burzy jest już za późno. Zdań, które zawiera uczony wykład papieża Benedykta, świat muzułmański nie zaakceptuje nawet jako zwykłych cytatów w znacznie obszerniejszym akademickim tekście (1 października 2006 r.).

Wypowiedź Giansoldati przytaczam tu nie tylko po to, by jeszcze raz potwierdzić tezę, że reakcję świata islamskiego na papieski wykład można było przewidzieć, ale także po to, by pokazać, że nie można wszystkich mediów, bez odpowiednich dystynkcji, podciągać pod mianownik „nieodpowiedzialne”.

Felix culpa

16 września Watykan opublikował oświadczenie, że stanowisko Benedykta XVI w sprawie islamu zawsze było zgodne z nauczaniem II Soboru Watykańskiego, które – dodajmy – także muzułmanie uznają za ważny krok do przodu. Że papież opowiada się za dialogiem z islamem. I że jest głęboko zasmucony faktem, iż fragmenty jego wykładu mogły zabrzmieć obraźliwie dla wrażliwości wiernych muzułmańskich. Sam Benedykt XVI w podobny sposób wypowiedział się dzień później: Bardzo ubolewam z powodu reakcji wywołanych krótkim fragmentem mego przemówienia na uniwersytecie w Ratyzbonie. Podkreślił, że słowa Paleologa nie wyrażają jego osobistych przekonań. Takiej publicznej papieskiej skruchy nie znała dotąd historia.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Benedykt XVI

Dialog chrześcijańsko-muzułmański

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?