Czytelnia

Andrzej Friszke

Andrzej Friszke

Realista wierny wartościom

Nie jest łatwo o Stanisławie Stommie, kończącym 18 stycznia tego roku 95 lat, napisać krótko, a zarazem określić bez uproszczeń i luk jego miejsce w najnowszej historii Polski. Stomma był obecny w polskim życiu publicznym przez dziesięciolecia jako polityk, publicysta, twórca myśli politycznej, jeden z inicjatorów pojednania z powojennymi Niemcami, w ostatnich latach także jako pamiętnikarz. Jest postacią ze wszech miar zasługującą na pogłębione studium biograficzne i książka taka z pewnością kiedyś powstanie.

Pochodzi z ziemi litewskiej, z którą łączy go silny sentyment, czego świadectwa znajdujemy w jego wspomnieniach, a także we wsparciu, jakiego udzielał dialogowi polsko-litewskiemu. Pierwsze kroki jako działacz polityczny stawiał w Polsce niepodległej, ale los zdarzył, że znaczącą rolę polityczną odgrywał w Polsce zależnej i rządzonej przez komunistów. Głęboko wierzący katolik miał wieść niemal całe dorosłe życie w państwie ateistycznym, z zasady ograniczającym prawa ludzi wierzących, a przez pewien czas wprost zmierzającym do zniszczenia wiary religijnej.

W 1945 roku ludzie z jego pokolenia zajmowali różne postawy. Część, w tym niektórzy koledzy ze studiów na Uniwersytecie Stefana Batorego, znaleźli się wśród obejmujących władzę komunistów. O przyłączenie się do „obozu rewolucji” apelował młodszy od Stommy o kilka lat Bolesław Piasecki i stworzona przez niego grupa. Po przeciwnej stronie — w konspiracji antykomunistycznej — znalazło się wielu innych z jego pokolenia. Manifestacja sprzeciwu, odmowa odstąpienia od ideału niepodległej Polski, odrzucenie kompromisu z komunistami, zdawały się postawą czystą moralnie i szlachetną, a nadto mocno wspartą o polską tradycję romantyczną.

Stomma poszedł trzecią drogą, trudną i ryzykowną. Nie wierzył w zwycięstwo antykomunistycznej konspiracji, a politykę gestów okupionych krwią i męczeństwem uważał za ślepą uliczkę. Odrzucał też akces do zwycięskiego obozu „rewolucji”. Wraz z innymi twórcami „Tygodnika Powszechnego” wybrał postawę chłodnego realisty, szukającego płaszczyzny legalnej aktywności, a zarazem przywiązanego do wyznawanych wartości — katolickich, demokratycznych, umiarkowanie konserwatywnych. Postawę krytyczną wobec poczynań rządzących komunistów, ale zarazem uwzględniającą ich potęgę i gotowość do dławienia wszelkiego sprzeciwu.

U początku powojennej drogi Stommy znajduje się słynny artykuł „Maksymalne i minimalne tendencje społeczne katolików”. Pisany po sfałszowanym przez komunistów referendum czerwcowym 1946, a przed — także sfałszowanymi — wyborami styczniowymi 1947 r., wynikał z pesymistycznej diagnozy sytuacji: droga demokratyczna jest przekreślona, komunizm jest w ofensywie, nadzieje na możliwość przeciwstawienia się komunistom w płaszczyźnie polityki państwowej są mrzonką. Ofensywa komunistów będzie dotyczyć także sfery kultury i świadomości, zmierzać do ateizacji. Na tej płaszczyźnie rozegra się decydująca batalia. Należy zatem skierować wysiłek na wzmacnianie duchowe i religijne katolików, dbać o podnoszenie poziomu intelektualnego duchowieństwa, gdyż katolicy muszą być zdolni do podjęcia intelektualnej konfrontacji z ekspansywną, silną intelektualnie, zaborczą ideologią komunistyczną. Wymaga to oczyszczenia kultury katolickiej z zanieczyszczeń nacjonalizmem, tanim fideizmem, otwarcia się na nośną intelektualnie katolicką myśl francuską, wolną od jednostronnych orientacji prawicowych. Artykuł ten słusznie uważa się za jeden z fundamentów programowych środowiska krakowskiego wydającego „Tygodnik Powszechny” i miesięcznik „Znak”, który Stomma redagował wspólnie z Hanną Malewską.

1 2 3 następna strona

Andrzej Friszke

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?