Czytelnia

Liturgia

Józef Majewski

Józef Majewski, Reforma do reformy? Liturgia jako przedmiot sporu w dzisiejszej teologii., WIĘŹ 2006 nr 1.

Horyzontalny język inkluzywny postuluje odnoszenie do ludzi określeń neutralnych pod względem płci albo takiego alternatywnego słownictwa, aby obejmowało również kobiety. Jeżeli zatem np. liturgiczny zwrot „bracia” (fratres) czy „synowie Boży” (filii Dei) – zgodnie z intencją autorów tekstów liturgicznych – obejmuje nie tylko mężczyzn, ale i kobiety, to proponuje się posługiwanie językiem inkluzywnym: zamiast „bracia” – „siostry i bracia”, a zamiast „synowie Boży” – „dzieci Boże”. Proponuje się też neutralne tłumaczenie np. łacińskiego homo („człowiek”) – przez choćby, jak w języku angielskim, human being, nie zaś man („człowiek” i „mężczyzna”); a homines („ludzie”) – przez people czy humankind, a nie men („ludzie” i „mężczyźni”).

Język inkluzywny z założenia chce być wrażliwy na równość i godność każdej osoby ludzkiej, mężczyzn i kobiet. Zakłada się tu, że historyczne zjawisko dyskryminacji kobiet w Kościele znalazło odzwierciedlenie w języku liturgicznym. Tymczasem zdaniem np. Kongregacji Kultu Bożego teksty świętej liturgii nie zawierają takiej dyskryminacji („Liturgiam authenticam”, nr 29), a domaganie się języka inkluzywnego w liturgii uważane jest za uleganie modom czy ideologiom, zwykle nieprzyjaznym Kościołowi.

Debata wokół języka inkluzywnego jest tylko częścią dużo szerszego – i zasadniczego – sporu o zasady tłumaczenia oryginalnych, łacińskich, tekstów liturgii na języki narodowe, który wstrząsnął już obradami Soboru Watykańskiego II. Najogólniej mówiąc, możliwe są dwie metody przekładania tekstów liturgicznych: „zgodności formalnej” (formal correspondence) i „dynamicznego ekwiwalentu” (dynamic equivalence)10.

W koncepcji „zgodności formalnej” akcentuje się konieczność tłumaczenia jak najbardziej dosłownego. Można by powiedzieć, że tutaj ideałem jest taki przekład, który – z kolei przełożony na język łaciński – jota w jotę będzie zgodny z oryginałem. W tej koncepcji najważniejsze są słowa i pragnienie jak najwierniejszego oddania ich znaczenia. Tymczasem w koncepcji „dynamicznego ekwiwalentu” istotne jest znaczenie i przesłanie wiary, jakie kryje się za konkretnymi słowami, a nie same słowa. W tłumaczeniu chodzi o wierne oddanie w języku narodowym nie tyle słów, ile orędzia poprzez użycie równoważnych (equivalent) komponentów językowych, które są znane odbiorcom liturgicznego przesłania. Oznacza to, że ten rodzaj tłumaczenia korzysta – na ile to możliwe – z wartościowych słów, wyrażeń idiomatycznych, przysłów i lokalnych obrazów konkretnej kultury lokalnej. W ramach tej koncepcji nie sposób wyobrazić sobie, aby „powrotny” przekład tłumaczenia na łacinę pokrywał się jota w jotę z oryginałem.

Zilustrujmy to konkretnymi przykładami i pytaniami: Czy święty język Kościoła Zachodu – łacina – ma być uważany za taki w lokalnych Kościołach Indii obszaru języka hindi? Czy ideałem śpiewu liturgicznego dla każdego Kościoła lokalnego ma być chorał gregoriański, związany z kulturą Kościoła Zachodu, czy też Kościoły lokalne innych kultur i języków – np. Kamerunu, których członkowie należą do ludów Bashi, Banyarwanda i Barundi – mogą darować sobie ten chorał, trzymając się własnych tradycji muzycznych? Stanowiska opowiadające się za koncepcjami „zgodności formalnej” i „dynamicznego ekwiwalentu” różnie odpowiadają na te pytania, a ważne jest, że pierwsza koncepcja wyraźnie bliższa jest np. Kongregacji Kultu Bożego, z kolei druga – wielu biskupom, szczególnie Kościołów lokalnych tzw. Trzeciego Świata.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Liturgia

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?