Czytelnia

Mężczyzna

Różnic boją się tylko ludzie słabi, Z o. Adamem Schulzem SJ rozmawia Anna Karoń-Ostrowska, WIĘŹ 1996 nr 6.

Czy nie ma Ojciec wrażenia, że do sfeminizowania polskiej religijności przyczyniła się swoista sentymentalna pobożność maryjna?

– Jestem pewien, że nie. Polska pobożność maryjna ma swoje korze­nie w wiekach średnich, kiedy to polskie rycerstwo ruszało do boju ze sztandarami Maryi i ze śpiewem „Bogurodzicy” na ustach broniąc naszej wolności. Feminizacja duchowości nie wiąże się ze stosunkiem do Maryi, przeciwnie Maryja uczy nas wielkiego szacunku do płci również w wymiarze duchowym. Zresztą inaczej swoje duchowe spotkanie z Maryją przeżywa mężczyzna, a inaczej kobieta.

Czy mógłby Ojciec spróbować naszkicować duchowy obraz współ­czesnego mężczyzny?

– Dziś mężczyzna w Polsce niepewny jest swojej tożsamości, swojej roli, a zadania, jakie przed nim stawia życie, są większe, niż miało to miejsce w czasach komunizmu. Zużywa on więcej energii na zapewnienie bytu rodzinie, na zmaganie się z nie zawsze zdrową rywalizacją, walką o sukces i władzę. Staje się on coraz bardziej zmęczony, znerwicowany, a tym samym podatny na zranienie.

Zatrzymajmy się przy problemie zranienia, o którym Ojciec mówi. Jeżeli współczesny mężczyzna jest bardziej niż dawniej podatny na zranienia, to znaczy, że osłabł w nim duch walki, który, Ojciec twierdzi, stanowi jeden ze zrębów męskiej duchowości. Co więc się stało?

– Wcale nie twierdzę, że główną cechą mężczyzny jest potrzeba walki. Mężczyzna, podobnie jak kobieta, pragnie kochać, a walka jest jednym z elementów, ze sposobów jego kochania. Problem polega na tym, że zabrakło osób, które potrafią uczyć walki, ale walki etycznej, uczciwej, potrzebnej i Bożej. Współczesnemu pokoleniu trzydziestolatków i czterdziestolatków w ogóle zabrakło ojców, którzy nauczyliby swoich synów, jak zmagać się z przeciwnościami, jak dokonywać uczciwych i dobrych kompromisów, aby tworzyć wspólne dobro. Doświadczenie ostatnich lat w Polsce pokazało, że nie da się tworzyć dobra wspólnego bez mądrych kompromisów.

Przyspieszenie życia, jakie się dokonało na przestrzeni ostatnich pięciu lat, zmusiło mężczyznę do podejmowania większego ryzyka niż dawniej. Za czasów komunizmu problem ryzyka w życiu był wiele mniejszy, ludzie mie­li zabezpieczoną pracę, pracowali osiem godzin, potem najwyżej dorabiali na boku. Nikt, poza garstką zaangażowaną w działalność opozycyjną, niczym nie ryzykował. Dziś właściwie muszą ryzykować wszyscy, od sprzedawcy na bazarze aż do najwybitniejszych polityków. Każdy musi coraz bardziej żyć na własny rachunek i ponosić konsekwencję swoich wyborów.

Dochodzi do tego jeszcze coraz bardziej do­minująca rola kobiety. Zanika podział na role męskie i żeńskie. Ostatnio spotkałem się z męż­czyzną, którego żona oświadczyła mu po urodzeniu dziecka, że ona już spełniła swoją rolę, a teraz reszta należy do niego. Ona jest gotowa zapew­nić byt rodzinie, ale on musi się zająć wychowaniem dziecka. Sytuacja, w której kobieta przyjmuje na siebie obowiązki utrzymania rodziny, jest na ogół dla mężczyzny bardzo trudna do zaakceptowania i niewielu mężczyzn jest w stanie pogodzić się z nią. A bywa tak coraz częściej.

Powiedział Ojciec, że współcześni dorośli mężczyźni, którzy sami są już ojcami, nie zostali wychowani przez ojców, nie nauczono ich podejmo­wania męskich ról. Jeżeli więc w rozwoju duchowym współczesnych męż­czyzn nie zaakcentujemy dojrzewania do ojcostwa, będzie wyrastało następne pokolenie bez ojców. I kryzys nie tylko będzie trwał, ale się będzie pogłębiał.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

Mężczyzna

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?