Czytelnia

Psychologia a duchowość

Ewa Kiedio

Ewa Kiedio, Rzeczy bardzo delikatne, WIĘŹ 2009 nr 4.

Zazwyczaj taką drogę pokonuje się przez dwa lata. Emilii wystarczyły dwa miesiące. — To dzięki otwarciu się na łaskę i dzięki interwencji Bożej — uważa. Terapia zakończyła się sześć lat temu. Dziś Emilia sama wspomaga pracę jednego z katolickich ośrodków pomocy psychologicznej. Historią swojego wyjścia z cierpienia dzieli się także z tymi, którzy potrzebują umocnienia. — Proszę mi nie dziękować — kończy naszą rozmowę. — To jest tak cenne, że nie mogę tego trzymać dla siebie. Mam obowiązek o tym opowiadać, choć to trudne. Gdybym się tym nie dzieliła, ta radość w końcu by we mnie umarła.

Wybór

— Wiele osób twierdzi, że spraw duchowych i psychicznych nie powinno się mieszać. A ja uważam, że człowiek jest jednością psycho-fizyczno-duchową, czyli na równi funkcjonują w nim ciało, dusza i psychika. Oddzielanie którejś z tych trzech sfer może być szkodliwe, tym bardziej, że dla wielu osób sfera duchowa jest bardzo istotna. W wielu przypadkach takie rozdzielanie jest w ogóle niemożliwe — mówi Anna Pycel-Ukalska z Ośrodka Pschoterapii INIGO działającego przy kościele pw. św. Pawła w Lublinie przy ul.Bernardyńsiej 5 — Oczywiście przyjmujemy wszystkich pacjentów, także tych, dla których duchowość jest mniej ważna, osoby niewierzące czy wyznawców innych religii niż chrześcijańska. Z reguły nie pytam o wiarę wprost, ta kwestia samoistnie wypływa podczas pierwszych spotkań. Jeśli okazuje się, że wartości chrześcijańskie są dla pacjentów istotne, chętnie odwołuję się do nich w tracie prowadzonej terapii, tym bardziej, że mogą okazać się bardzo leczące. Na bieżąco współpracujemy również z lekarzami — głównie psychiatrami oraz z księżmi, gdyż wiele problemów z którymi zgłaszają się do nas pacjenci ma charakter czysto somatyczny czy duchowy, w związku z czym nasz udział w procesie zdrowienia ma wówczas charakter wspomagający.

Czy na stronie internetowej pisać „psychoterapia chrześcijańska”, czy raczej „psychoterapia, która szanuje wartości chrześcijańskie”? — zastanawiali się członkowie fundacji INIGO podczas swojego ostatniego spotkania. Debata nad tym problemem trwała długo.

— Niektórzy, przeczytawszy, że to psychoterapia chrześcijańska, uznają to za dobry znak. Inni powiedzą: „o, to nie dla mnie, ja nie mam nic wspólnego z tymi wartościami” — tłumaczy te dylematy ks. Marek Szołdra, również związany z INIGO. — Dla uczciwości — kontynuuje ks. Szołdra — na folderach informacyjnych kwestia światopoglądu powinna wybrzmieć, ale nazwa „psychoterapia chrześcijańska” w moim przekonaniu nie powinna być nadużywana jako etykieta dla konkretnego gabinetu czy jakiejś grupy psychoterapeutów. Nie chodzi przecież o wartościowanie przez taką nazwę, czy o przekonywanie, że to jest coś lepszego, ale o wskazanie na to, że szanowane są pewne wartości i ten bardzo istotny wymiar życia, jakim jest relacja z Bogiem. Nie chciałbym wyprowadzić takiego wniosku, że ktoś jest bardziej skuteczny ze względu na to, że jest wierzący. To zawsze kwestia warsztatu wypracowanego przez konkretnego psychoterapeutę, jego zaangażowania i dojrzałości.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Psychologia a duchowość

Ewa Kiedio

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?