Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Samotność kapłańska, WIĘŹ 2004 nr 11.

Jeszcze ważniejsza w „zdrowym układzie przestrzennym” jest świadomość własnego miejsca we wspólnocie kapłańskiej, w której przyszło żyć księdzu, a więc w spokojnie funkcjonującej społeczności księży diecezji i we wspólnocie kapłańskiej na plebanii. Dochodzi do „duchowego uduszenia” – pisze Nouwen – gdy proboszcz nie tylko oczekuje od swego wikarego, aby wykonywał pracę zawodową od ósmej do piątej, ale pragnie, żeby raz na tydzień grał z nim w brydża, zaprzyjaźnił się z jego kolegami, szedł z nim na przyjęcie. W Polsce sprawa ta wygląda zazwyczaj odwrotnie – proboszcz, nie tyle uznając dojrzałość wikariuszy, ile raczej bojąc się napięć czy konfliktów, ogranicza swoje relacje z nimi do określenia obowiązków i planu dnia; poza tym planem każdy z młodszych współpracowników ma prawo żyć według własnego grafiku. Przezwyciężeniem tego stanu rzeczy może być obopólna troska o dobrą międzyludzką komunikację, nieprzesadzone (ale realizowane) formy wspólnej modlitwy (choćby w obrębie cotygodniowych spotkań modlitewnych w dekanacie), wspólnota stołu i zdrowa atmosfera podczas posiłków.

Samotność rozczarowania

W życiu księdza stosunkowo szybko może dojść do samotności rozczarowania. Ktoś szedł do kapłaństwa z wysokim ideałem Eucharystii, katechezy, spowiedzi (by pozostać tylko przy tych trzech przykładach), a okazało się, że w niedzielę na większej parafii jedna Msza goni drugą; że trudno się skupić podczas liturgii, która niewiele przypomina liturgię katedralną czy seminaryjną; że nie ma czasu na dziękczynienie, bo w zakrystii czekają interesanci.

Jeszcze łatwiej o rozczarowanie na katechezie: młodzi nie słuchają lub słuchają słabo; traktują religię jako okazję do wyładowania się w sztywnym rygorze szkolnym; bywają agresywni wobec księdza, zrzucając na jego barki swoje kompleksy, problemy rodzinne oraz grzechy Kościoła i świata. Spowiedź staje się krzyżem albo z powodu wielkich kolejek, albo z powodu niechęci do podjęcia jakiejkolwiek pracy duchowej przez penitentów, albo w wyniku niezdolności do rozwiązania wielkich problemów, z którymi spowiadający się przychodzą do konfesjonału (coraz częstsze przypadki odsyłania do psychologów, terapeutów).

Jaki to wszystko ma związek z celibatem? Ano taki, że ten i ów ksiądz zaczyna przeżywać kompleksy z powodu swojej „obcości” w świecie i „niepraktyczności” swojego powołania: przecież on nie zna uczucia ogarniającego ojca, któremu urodziła się córka; nie przeżywał pierwszego zakochania syna; nie wie, co to znaczy odwieźć żonę do szpitala; nie stracił nigdy pracy; nie jest specjalistą w czymś, co mogłoby być „użyteczne” w życiu, choćby w psychologii czy pedagogice... W pokoju nauczycielskim traktuje się go nierzadko jako osobę tolerowaną, a w rankingu zawodów sytuuje gdzieś pomiędzy kolejarzem a kominiarzem (oczywiście żartuję).

Konsekwencją takiego przeżywania kapłaństwa – mówi się we wspomnianym Dokumencie o formacji kapłańskiej i zakonnej II Synodu Plenarnego – staje się „ucieczka w świat”. Przejawia się ona w świeckości zachowań, braku kontroli w korzystaniu z telewizji i wideo, a nawet w uleganiu nałogom. Niekiedy ucieczka przyjmuje postać wcale niemetaforyczną – jakaś grupa księży, po wypełnieniu swoich codziennych obowiązków, opuszcza parafię, seminarium czy mieszkanie kurialne. Świeckich niepokoi to – stwierdza się dalej z prostotą we wspomnianym dokumencie synodalnym – że ksiądz w czasie wolnym od obowiązków opuszcza rodzinę parafialną, gdy tymczasem oni w dni wolne od pracy zostają ze swoją rodziną. Chodzi albo o spotkania towarzyskie w gronie kapłańskim, niekiedy niestety mocno „rozplotkowane”; albo o powracanie do domu rodzinnego, czyli o swoiste „nieopuszczenie” ojca, matki, braci, sióstr, a niekiedy nawet „rodzinnego interesu”; albo wreszcie o „podejrzane” kontakty, o których była mowa wyżej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?