Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Słuchanie wędrowca. Kaznodziejstwo w czasach postmoderny, WIĘŹ 2002 nr 6.

Jak słusznie zauważa abp Józef Życiński, żyjący w postmodernistycznym świecie człowiek to istota tragiczna, skazana na bezsensowne błądzenie w świecie aksjologicznej pustki. Najlepiej do jej opisu nadaje się pojęcie „nomady” – człowieka, który nigdzie nie jest w domu, wszędzie czuje się wędrowcem, a jego podróż pozbawiona jest celu. W tym samym duchu Zygmunt Bauman odwołuje się do metafory „turysty”, która jest antytezą obrazu „pielgrzyma”. Turysta, nie będąc przywiązanym do żadnego miejsca (tak w przestrzeni fizycznej, jak i – o wiele bardziej – duchowej), każde traktuje jedynie jako teren chwilowego postoju. Nie wychodząc z nikąd i donikąd nie zmierzając, pozbawiony jest punktów odniesienia. Nomada czy turysta nigdy nie zmierza do jakiegoś celu, bo sam cel jest w wędrowaniu, w permanentnym zmienianiu miejsc, w byciu wszędzie u siebie i nie u siebie zarazem. Trafnie opisuje to Bauman, odwołując się do toposu domu: Co się tyczy owych konkretnych domów, stają się one marzeniem w chwili, gdy się drzwi zamknęło od zewnątrz. Gdy się drzwi od środka zatrzasnęło, stają się klatką lub więzieniem. Turysta nabrał zamiłowania do rozległych, a nade wszystko otwartych, przestrzeni. Myśl o drzwiach, które zamknął od zewnątrz, napawa go tęsknotą. Myśl o drzwiach, których nie mógłby od środka na oścież otworzyć, napawa go przerażeniem3.

Jak zauważa abp Życiński, świat, w którym żyje nomada, turysta czy – jeszcze inaczej – koczownik, kieruje się antylinearną logiką kłącza (rhisoma), które – pozbawione punktu odniesienia – nie ma ani początku, ani końca. Nie trzeba chyba dodawać, że narzędziem, które najlepiej obrazuje duchową przestrzeń nomady i którym nomada doskonale się posługuje, jest internet.

Tworzona przez internet cyberprzestrzeń zmienia relację człowieka do czasu i przestrzeni, a czyniąc je względnymi, łamie ich dotychczasową linearną strukturę. Pozbawiona informatycznego centrum, cyberprzestrzeń jest siecią zbudowaną z równoprawnych łączy, powiązań, odgałęzień. Gdziekolwiek wkroczy się do sieci, tam jest jej początek, bo sieć – jak terra postmoderna nomady – nie ma miejsc uprzywilejowanych.

Perspektywa życia nomady, który nie zmierza ku żadnemu celowi, w sposób oczywisty uległa zasadniczemu skróceniu. Jego życie przestało być bytem-ku-śmierci, tracąc wymiar eschatologiczny. Człowiek ponowoczesny chce być szczęśliwy w miejscu, w którym aktualnie się znajduje, a nie dopiero w miejscu, do którego podąża, bo przecież – w gruncie rzeczy – do żadnego miejsca nie zmierza. Dla niego liczy się tylko to, co natychmiastowe, namacalne, szybko osiągalne. A stawiane przez niego pytania o sens ograniczają się do realizacji sensów chwilowych, cząstkowych, niezorientowanych na jakikolwiek sens uniwersalny.

Naprzeciw tej potrzebie wyjątkowo skutecznie wychodzi wszelkiej maści – bardziej lub mniej uproszczone i obiecujące natychmiastowe rezultaty – psychologiczne poradnictwo, które stało się nową, świecką i doczesną religią. Ludzie ponowocześni potrzebują poradnictwa, szukają takich doradców, którzy mają w zanadrzu gotowe recepty na wszelkie kłopoty z tożsamością, zawodową karierą czy życiową pomyślnością. Wszystko to opiera się na przekonaniu, że szczęśliwe życie jest skutkiem stosowanej techniki, której po prostu trzeba się nauczyć. Ponowoczesnego człowieka interesuje życie i szczęście w formie instant. Wystarczy wiedzieć, jakich użyć składników, w jakiej kolejności i w jakich proporcjach, by wieść życie szczęśliwe. Czy w takim życiu jest jeszcze miejsce dla Boga?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?