Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Słuchanie wędrowca. Kaznodziejstwo w czasach postmoderny, WIĘŹ 2002 nr 6.

Można się zastanawiać, czy propozycja Schullera i wielu jemu podobnych jest jeszcze chrześcijaństwem, czy też – sprowadzoną do płaszczyzny psychologicznej – techniką motywacyjną. Sądzę jednak, że nie można zupełnie zignorować terapeutycznych potrzeb postmodernistycznych słuchaczy. Ciągle jeszcze często spotykane kościelne przepowiadanie, zorientowane przede wszystkim eschatologicznie, opierające się na metafizycznym lęku przed śmiercią, grające (by nie powiedzieć – czasami żonglujące) kartą wiecznego potępienia lub wiecznej nagrody, ani nie dotyka ponowoczesnego słuchacza, ani – w konsekwencji – nie motywuje go i nie przemienia. Postmodernistyczny chrześcijanin, zanim dostąpi wiecznego szczęścia, chciałby dostąpić szczęścia doczesnego, albo przynajmniej – zanim jego udziałem stanie się wieczne zrozumienie, chciałby zrozumieć to, co już jest teraz. Tak wyłania się istotny postulat postmodernistycznego kaznodziejstwa: deeschatologizacja, rozumiana oczywiście nie jako porzucenie ostatecznego wymiaru wiary, ale jako zrównoważenie perspektywy wiecznej perspektywą doczesną, którą należy istotnie dowartościować. Przepowiadanie Kościoła musi dotykać obu wymiarów: szczęścia doczesnego i zbawienia wiecznego. To pierwsze dokonuje się tutaj i dziś, to drugie – tam i „jutro”.

Odpowiedzią na tę potrzebę może być kaznodziejstwo terapeutyczne, które jest swoistą, kościelną odmianą psychologicznego poradnictwa. Ryszard Hajduk w książce „Leczyć rany serc złamanych” tak je definiuje: Kaznodziejstwo terapeutyczne polega [...] na głoszeniu słowa Bożego w taki sposób, aby słuchacz w postawie i słowach kaznodziei mógł doświadczyć uzdrawiającej mocy Ewangelii, która pomoże mu znaleźć odpowiedź na jego konkretne pytania w jego aktualnej sytuacji życiowej i w ten sposób pozwoli mu uzyskać poczucie sensu istnienia5. Celem takiego kaznodziejstwa jest więc udzielenie pomocy słuchaczowi w rozwiązaniu jego problemów poprzez ukazanie uzdrawiającej mocy Ewangelii. Wpisuje się ono oczywiście w szerszy kontekst terapeutycznego duszpasterstwa, mającego przed oczyma człowieka potrzebującego, któremu trzeba pomóc w odnalezieniu możliwości, którymi Bóg go obdarzył.

Terapeutycznego wymiaru kazania nie można jednak sprowadzić tylko do prostego pokrzepienia w sferze emocjonalnej. Kazanie musi mieć rzeczywiście teologiczny wymiar. Nie chodzi tylko o to, by pocieszać, ale najpierw i przede wszystkim o to, by pomóc zrozumieć konkretną sytuację życiową, by pomóc odczytać jej sens w perspektywie Boga. Trzeba tutaj biblijnej interpretacji ludzkiego doświadczenia, która zakłada jednocześnie, iż życie wspólnoty jest miejscem aktywnej obecności Boga, że Bóg rzeczywiście objawia się w życiu wspólnoty ludzi wierzących. Taka właśnie wspólnota zwraca się do kaznodziei z prośbą: „Powiedz nam coś, co uczyni nasze życie sensownym nie tylko w perspektywie wieczności, ale także (nie: przede wszystkim!) tu i teraz”.

Postmodernitas a rebours

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?