Czytelnia
Jan Filip Libicki, Sobór, Papież i tradycjonaliści, WIĘŹ 1999 nr 4.
Przykład pierwszy. W książce „Raport o stanie wiary” kardynał Josef Ratzinger stwierdza: Należy zdecydowanie przeciwstawić się schematycznemu dzieleniu historii Kościoła na, „przed” i „potem”. Podziału takiego w żaden sposób nie usprawiedliwiają dokumenty soboru, który bezustannie podkreśla ciągłość katolicyzmu. Nie ma żadnego Kościoła „przed” i „po” soborze, jest tylko jeden jedyny Kościół, który zmierza ku Panu przez coraz głębsze zrozumienie istoty depozytu wiary powierzonego nam przez Niego26. Tymczasem w jednej z najbardziej głośnych w ostatnich latach publikacji „Więzi” ksiądz Józef Tischner stwierdza: Kościół przedsoborowy był Kościołem obumierającym i w dodatku wielce antypatycznym27. Czyż w stwierdzeniu takim nie ma nie tylko owego ducha ciągłości, o którym mówi prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, ale jest wręcz przekreślenie całego dotychczasowego dziedzictwa? Czy autor słynnego powiedzenia homo sovieticus na niwie kościelnej nie upodabnia się czasem do tych, którzy w życiu społecznym głosząc całkowite zerwanie z przeszłością – właśnie takim go stworzyli? To tylko kilka pytań, ale rodzą się i inne. Czy nie ma tu – delikatnie mówiąc – braku szacunku i miłości do instytucji, która wedle określonych form i zasad udzieliła autorowi tych słów sakramentów od chrztu do kapłaństwa włącznie?
Przykład drugi. Kilka miesięcy temu Kongregacja Doktryny Wiary wydała dokument w sprawie dzieł znanego jezuity o. de Mello. Jak w nim stwierdzono: Teorie te są nie do pogodzenia z wiarą chrześcijańską i mogą prowadzić do poważnych szkód28. Tymczasem w swoim komentarzu jeden z publicystów „Więzi”, Jan Turnau, stwierdzał: Może rzeczywiście autor nie mieści się w ortodoksji, a w k a ż d y m r a z i e w j e j o b e c n y m k s z t a ł c i e [podkr. J.F.L.]. Trudno mi jednak nie zapytać, czy urząd kościelny docenił rolę tego pisarza jako „budziciela”, jako mistrza duchowego współczesnych ludzi. Chyba jednak wszystko lepsze niż sen „zjadaczy chleba”, z którego kościelne teksty rzadko kiedy budzą29. Czy oznacza to, iż w przyszłym kształcie katolickiej ortodoksji dopuszczalne będzie również twierdzenie o absurdalności pytania o istnienie Boga, czy też stawianie Chrystusa na równi z założycielami innych religii?
Przykład trzeci. Wiele słyszy się o jak najszerszym wprowadzaniu w Polsce swieckich szafarzy Eucharystii, zwanych też – o czym się często nie wspomina – szafarzami nadzwyczajnymi. W wielu polskich diecezjach należą oni już do codziennej rzeczywistości życia kościelnego. Tynczasem w wydanej ostatnio „Instrukcji o niektórych kwestiach dotyczących współpracy wiernych świeckich w ministerialnej posłudze kapłanów” stwierdza się wyraźnie, iż:
- Szafarz nadzwyczajny może rozdzielać komunię świętą podczas liturgii eucharystycznej tylko w sytuacji, gdy szafarze wyświęceni są nieobecni albo gdy ci ostatni, chociaż obecni, nie mogą tego czynić z powodu jakiś rzeczywistych przeszkód. Może pełnić tę funkcję także wówczas, gdy z powodu szczególnie licznego udziału wiernych, którzy pragną przyjąć komunię świętą oraz braku dostatecznej liczby szafarzy wyświęconych liturgia eucharystyczna nadmiernie by się przedłużyła.
- Funkcja ta ma charakter zastępczy i nadzwyczajny.
- Należy unikać praktyk takich, jak stałe korzystanie z pomocy nadzwyczajnych szafarzy podczas Mszy świętej i uzasadnianie tego dowolnie rozszerzonym pojęciem „licznego udziału wiernych” 30.