Czytelnia

Kobieta

Mary Ann Glendon, Spojrzenie na nowy feminizm, WIĘŹ 1998 nr 1.

W takim to miejscu jesteśmy obecnie. W ciągu ostatnich paru lat nasz Urząd Statystyczny wykazywał brak poważniejszych zmian wskaźników demograficznych. Wydaje się, że po zawirowaniach w latach 1965-1985 ustabilizowały się one na nowym poziomie. Gdybyśmy zatrzymali się na chwilę i spokojnie przyjrzeli tej nowej sytuacji, wyciągnęlibyśmy trzy istotne wnioski. Po pierwsze – czas gwałtownych zmian stworzył wiele nowych sytuacji, bez żadnych historycznych precedensów. Po drugie – w tym okresie feminizm przybrał formę zorganizowanego ruchu. Wresz­cie po trzecie – zadziwiająco duża liczba wstrząsów społecznych wiązała się ze zmianą roli kobiet w społeczeństwie. Tej ostatniej sprawie chciała­bym poświęcić nieco więcej miejsca.

Jak wiadomo, kobiety poczyniły wielki postęp w dziedzinie wykształ­cenia oraz zatrudnienia. Najbardziej istotną zmianą był ogromny wzrost liczby matek wychowujących małe dzieci i równocześnie podejmujących pracę zawodową. Matki, szczególnie w ubogich rodzinach, oczywiście także wcześniej pracowały zawodowo, lecz nigdy przedtem nie pracowało poza domem tak wiele matek mających dzieci w wieku młodszym niż szkolny. Jednak równie ważne jak te wszystkie zmiany było to, co się nie zmieniło. Nie zmienia się, i to prawie od stu lat, procent ludności wyma­gającej stałej opieki – małych dzieci, niedołężnych starszych osób. Dzisiaj w tej grupie jest więcej osób starszych niż dzieci. Prowadzi to do konstatacji, że zmniejszyła się liczba osób tradycyjnie sprawujących nieodpłatną opiekę, gdy tymczasem odsetek osób niesamowystarczalnych pozostał ten sam. Społeczeństwo dotychczas nie znalazło substytutu bezcennych zasobów siły roboczej, jaką jest bezpłatna praca kobiet, trak­towana jako coś oczywistego.

W tym samym okresie wzrost liczby rozwodów w nieproporcjonalnie wielkim stopniu wpłynął na sytuację kobiet. Przyczyny tego zjawiska są dobrze znane. Dla małżeństw zawieranych obecnie prawdopodobieństwo rozwodu sięga blisko 50 procent; większość rozwodów dotyczy par małżeńskich wychowujących młodsze dzieci; prawie w 90% przypadków matka zachowuje podstawową odpowiedzialność za wychowanie dziecka i w tych właśnie gospodarstwach domowych, kierowanych przez samotne kobiety, ryzyko ubóstwa jest szczególnie duże. Mówiąc wprost, wszystkie te liczby uświadamiają kobietom, iż wysoce ryzykowne jest poświęcanie się przede wszystkim (a tym bardziej – bez reszty) wychowywaniu dzieci lub innym nierynkowym zajęciom, takim jak sprawowanie opieki nad starszą lub chorą osobą z rodziny.

W rezultacie społeczeństwo mówi wyraźnie strażniczkom ogniska do­mowego: „Ani małżeństwo, ani twoja praca, ani pomoc państwa nie zapewnią bytu tobie i twoim dzieciom”. Kobiety przystosowały się do tej sytuacji najlepiej jak mogły, chroniąc się w dwojaki sposób: po pierwsze – rodząc mniej dzieci, a po drugie – nie rezygnując z aktywności zawo­dowej (choćby ograniczonej) nawet wówczas, gdy ich dzieci są bardzo małe. Lecz taka strategia nie chroni dostatecznie matek przed ryzykiem czterech groźnych czynników: braku szacunku do pracy w domu; roz­wodu; niekorzystnych konsekwencji w miejscu pracy z powodu częstego korzystania ze zwolnień; i wreszcie – widma ubóstwa, które grozi wielu gospodarstwom domowym, prowadzonym samotnie przez kobiety.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 następna strona

Kobieta

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?