Czytelnia

Historia

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Jacek Borkowicz, Spór o żydowskie karabiny, WIĘŹ 2003 nr 8-9.

Żydzi pozostali więc w pamięci polskich kresowiaków jako ci, którzy gremialnie witali sowieckich żołnierzy — a przecież, zaznacza Wierzbicki, witali ich podobnie licznie i gorąco miejscowi Białorusini. Ich jednak zbiorowa polska pamięć nie utrwaliła.

Między dywersją a samoobroną

W książce Marka Wierzbickiego wymienionych jest ponad dwadzieścia miejscowości, w których Żydzi — często ramię w ramię z Białorusinami — wystąpili zbrojnie przeciw strukturom państwa polskiego. Jeśli spojrzeć na mapę, od razu widać, że większość z nich to niewielkie miasteczka, położone w promieniu kilkudziesięciu kilometrów wokół Grodna, które również było terenem walk. Starcia te autor ocenia jako poważne, podając przykład miasteczka Skidel, opanowanego przez rebeliantów 17 września i odbitego dopiero po dwóch dniach przez przysłany z Grodna oddział wojskowy. Walki w samym Grodnie trwały również kilka dni, a ich smutnym epilogiem po zajęciu miasta przez Sowietów była fala terroru, rozpętanego wobec broniących miasta Polaków: według nie potwierdzonych dostatecznie, lecz prawdopodobnych ocen rozstrzelano wtedy około 130 osób.

Wierzbicki — w miarę, jak pozwalają mu na to źródła — stara się opisać dość wieloznaczny charakter bojówek, w których brali udział Żydzi. Zwraca więc uwagę na to, że bez wątpienia możemy tu mówić o elemencie dywersji ze strony Związku Sowieckiego, którego agenci posłużyli się miejscowymi komunistami. Autor ocenia ją jednoznacznie: Była to dywersja, która z powodu widocznej inspiracji sowieckich służb specjalnych oraz starannego przygotowania, przypominała działania niemieckiej Piątej Kolumny na zapleczu frontu niemiecko-polskiego (s. 58). Z pewnością taki charakter miały działania zbrojne, podjęte w szeregu miejscowości położonych wzdłuż linii kolejowej z Pińska do Kobrynia.

Jednak element dywersji zapewne nie był obecny wszędzie, zaś tam, gdzie występował, z pewnością nie był jedynym motywem rebelii. Jeszcze przed nadejściem wojsk sowieckich w wielu miejscowościach tworzono oddziały lokalnej milicji, która przejmowała władzę w miasteczku w sytuacji anarchii. Niektóre spośród tych oddziałów samorzutnie lub z pomocą sowieckiej armii usuwały z terenu swojego działania resztki polskiego wojska i administracji. Z reguły dochodziło wtedy do starć.

Członkowie owych milicji często byli legalizowani przez sowieckie władze okupacyjne, które tworzyły na ich podstawie lokalne posterunki policyjne. Jednak wrześniowi „milicjanci” czy członkowie „samoobrony” niekoniecznie musieli być komunistami lub sympatykami sowieckiego ustroju. W każdej sytuacji chaosu i zmiany władzy spośród lokalnej społeczności wyłaniają się jednostki, które podejmują odpowiedzialność za bezpieczeństwo własnej wspólnoty. Sowieccy okupanci nie mieli zresztą zaufania do formacji, które powstały w sposób całkowicie spontaniczny. Przykładem mogą tu być losy samoobrony w Widzach na Wileńszczyźnie, której Sowieci natychmiast po wkroczeniu do miasteczka kazali się rozwiązać, doprowadzając do „wyboru” nowego, gwarantującego posłuszeństwo składu milicyjnej formacji.

Jakie motywy kierowały mieszkańcami kresowych żydowskich miasteczek, którzy w krytycznych dniach września chwycili za broń i skierowali ją przeciw reprezentantom upadającej władzy? Wierzbicki eksponuje tu motyw polityczny. W wielu relacjach jako uczestnicy bojówek występują byli członkowie Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi (rozwiązanej przez Stalina w 1938 roku). Miejscowi komuniści z pewnością korzystali z poparcia ze strony dość licznych — jak się wydaje — segmentów małomiasteczkowej społeczności, dla których państwo polskie było strukturą obcą i opresyjną. Kolejne obszary motywacji do udziału w rebelii to według Wierzbickiego rabunek i osobista zemsta.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Historia

Polacy - Żydzi

Jacek Borkowicz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?