Czytelnia

Nowi ateiści

Jerzy Sosnowski

Jerzy Sosnowski Spotkanie wysokiego ryzyka, WIĘŹ 2009 nr 5-6.

Nie wypada mi orzekać o duchowości bliźnich, ale zdarza mi się mieć wrażenie (być może błędne), że wielu katolików pozostaje w obrębie opisanego wyżej sposobu rozumienia chrześcijaństwa. Wśród rozmaitych skutków tego błędu jeden jest stosunkowo rzadki, ale szczególnie dziwaczny. Otóż: jeśli, pozostając w jego mocy, umiemy dostrzec ewangeliczne (tak jest!) dobro, jakie nieraz niosą światu ateiści, musimy uznać ich całkowitą bezinteresowność. A wówczas tylko krok nas dzieli od zafascynowania się niewiarą i przejścia na jej pozycje: Camusowski „święty bez Boga” staje się uosobieniem najwyższego altruizmu, altruizmu bez cienia nadziei na nagrodę (w Niebie), więc doskonalszego niż ten, dostępny kapitalistyczno-pelagiańskim chrześcijanom.

Na to niebezpieczeństwo przejścia na pozycję ludzi, których powinniśmy ku naszej wierze pociągać, zwracają nieraz uwagę katoliccy przeciwnicy pojęcia „dialogu”. W istocie: dialog, jeśli jest uczciwy, stanowi otwarcie się na ryzyko: „obie strony — pisze Tischner w Etyce solidarności — wznoszą się jakby ponad siebie, dążąc ku wspólnocie jednego i tego samego punktu widzenia na sprawy i rzeczy”3 i nie sposób z góry przewidzieć, co z tego punktu się zobaczy. Jednak mam wrażenie, że spotkanie wierzącego z niewierzącym owocuje rzeczywistym dialogiem niezwykle rzadko: zazwyczaj bowiem nie wchodzimy w dialog, a jedynie w spór, którego specyfikę wyznacza fakt, że ktoś wygrywa, a ktoś zostaje pokonany. Dobrze jest nie mylić tych dwóch rodzajów wymiany poglądów.

Przypomina mi to pewną sytuację sprzed lat. Była jesień 1981 roku, strajk studentów Uniwersytetu Warszawskiego. W kilka osób siedzieliśmy na śpiworach, rzuconych na podłogę sali wykładowej. Rozmowa zeszła na sprawy religii i jeden z naszych kolegów zadeklarował się jako niewierzący. Wzbudziło to nasze zdziwienie, bo w tamtym gorącym okresie wyraźnie deklarowany ateizm kojarzył nam się z komunizmem. Nie byliśmy, na szczęście, tak niemądrzy, żeby te dwa pojęcia utożsamiać, a ważny dla ruchu pierwszej „Solidarności” postulat, by każdy miał prawo głosić otwarcie swoje przekonania, kazał popierających „ruch odnowy” ateistów traktować z ostentacyjną serdecznością (choć wzajemna serdeczność dla katolików, której niewątpliwie oczekiwano, sprawiała, że „twardy” ateizm zaczynał upodabniać się do „miękkiego” agnostycyzmu). Jednak deklaracje zdecydowanej niewiary, a zwłaszcza ich uzasadnienia, siłą rzeczy musiały czerpać z retoryki, którą wierzący znali aż za dobrze z antykościelnej propagandy komunistów. Taki też posmak miały wypowiedzi naszego kolegi, choć starał się łagodzić je żartem. Większość z nas szybko znudził przebieg dyskusji, może też zawstydziliśmy się poniewczasie naszej liczebnej przewagi. Już tylko jedna koleżanka nie odpuszczała; a ponieważ jej apologetyczne argumenty nie robiły na rozmówcy wrażenia, rzuciła w końcu z irytacją: „Zobaczysz, w końcu Pan Bóg ześle na ciebie jakieś nieszczęście i wtedy pogadamy!”

Takich rozmów i takich kwestii słyszałem na pewno więcej; nie wiem, dlaczego zapamiętałem akurat tę. Mam wrażenie, że odsłania ona (zapewne dzięki prostoduszności młodej ewangelizatorki) charakterystyczne zjawisko. Chodzi o dwuznaczną funkcję końcowej wypowiedzi. Czym właściwie była, poza mimowolnym przyznaniem się do porażki? Pogróżką? Obietnicą? Mnie usilnie przywodzi na myśl (jakkolwiek zabrzmi to sztubacko) scenę z Przygód Tomka Sawyera Marka Twaina, gdy Tomek spotyka nieznajomego chłopca i w kłótni powiada: „Powiem mojemu starszemu bratu, to rozłoży cię małym palcem”4. Bóg jako starszy brat zostaje przywołany, żeby wkroczył z nieszczęściem i pognębił adwersarza, którego nie udało się pokonać. W tej dyskusji, jak w wielu innych, nie chodziło bowiem o nawrócenie ateisty (od kiedy to zresztą udaje się nawracać samym słowem?), lecz o lingwistyczne zapasy, których cel stanowiło zajęcie pozycji dominującej w dyskursie.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Nowi ateiści

Jerzy Sosnowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?