Czytelnia

Ciało

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Katarzyna Jabłońska

Starość, czyli młodość, z Arturem Mnichem rozmawia Katarzyna Jabłońska, WIĘŹ 2005 nr 10.

Umysł Jan Paweł II miał bardzo sprawny do końca. Poprzez dr Wandę Półtawska udawało mi się kilka razy zadać Ojcu Świętemu pytania z zakresu historii czy filozofii. Na jedno z takich pytań — działo się to w połowie lat dziewięćdziesiątych — uzyskałem odpowiedź, która nie w pełni mnie satysfakcjonowała. Kilka lat później ponowiłem to pytanie w nieco zmienionej formie i wtedy pani Półtawska usłyszała: „powiedz panu doktorowi, że to jest to samo pytanie, które zadał przed laty, tylko teraz je odwrócił”. Cóż za pamięć! No i wspaniały humor! Miałem szczęście osobistego spotkania z Janem Pawłem II w Castel Gandolfo. Przygotowywałem się do tej chwili długo, próbowałem wymyślić coś takiego, żeby Papieża nie zanudzać sobą, a raczej rozweselić. Okazało się, że nie musiałem się trudzić, to sam Papież przywitał mnie żartem związanym z moim nazwiskiem: „Mnich i pod krawatem?”. Wtedy widziałem również jego ogromne zmęczenie po spotkaniach z pielgrzymami, a potem, jak kilkaset metrów podwożony jest do basenu, na którym przepływał podobno dwanaście okrążeń. Dwa razy dziennie po dwanaście okrążeń! To był dla mnie fenomen jako dla lekarza i dla człowieka.

Ciało jest ekspresją ducha i należy o nie dbać jako o obszar, który integruje się poprzez wymiar duchowy. Jan Paweł II robił to, pomimo różnych dolegliwości fizycznych. Robił to od czasu młodości — jako młody ksiądz podczas pobytu w Tyńcu nie tylko spędzał czas na medytacjach, ale biegał po tamtejszych skałkach. Narty, spacery, pływanie. Frossard w swojej książce pisze, że pierwszy kontakt z Janem Pawłem II to niezwykłe wrażenie szumu jego sutanny, bo tak zamaszyście chodził,... jakiś atletyzm. Pomimo zniszczenia ciała ten atletyzm pozostał — objawiał się w sile ducha.

Starość jako zadanie

- Aktywność Jana Pawła II na starość była zdumiewająca, powszechnie starość uważana jest jednak za czas spoczynku.

— Ma to uzasadnienie — starość to bowiem obszar „ciszy hormonalnej”. Człowiek przestaje być popędliwy, ma więcej dystansu do otaczającego go świata i samego siebie. Jest to jednak szczególny rodzaj spoczynku, ma on również swoją dynamikę i swoje zadania. Jeśli się ktoś starzeje prawidłowo, to rozwija się w nim „zmysł” mistyczny. Wchodzi też w stan, który nazwać można by chyba dziecięctwem Bożym. Dziecku dany jest niejako stan Chrystusowy, jednak my i świat je psujemy. Człowiek może jednak tamten stan odzyskać w końcowym etapie życia. Różnica polega na tym, że stary człowiek może mieć świadomość, że w nim, w jego słabości jest sam Chrystus. Zadaniem starego człowieka jest to przeświadczenie pielęgnować.

„Cisza hormonalna”, która zalega w organizmie starego człowieka, może być wielkim dobrodziejstwem dla młodych, którzy przeżywają „burzę hormonalną”. Bardzo młodzi ludzie łatwiej zazwyczaj porozumiewają się z dziadkami niż rodzicami, u których te hormony dalekie są jeszcze od spoczynku. Popędy, agresja, porywczość, emocjonalność młodych spotykają dystans i spokój dziadków. Osoby sędziwe mają tutaj niesłychanie ważną rolę do spełnienia — mogą wyciszać napięcia rodzinne, być mediatorami w dialogu międzypokoleniowym. Być tym, który ma czas — co w naszej pełnej pośpiechu rzeczywistości jest niezwykle cenne — który zachowuje właściwą hierarchię ważności spraw.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Ciało

Przemiany współczesnego społeczeństwa

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?