Czytelnia

Grzegorz Pac

Grzegorz Pac

Straszliwe piękno Zielonej Wyspy

Wśród zieleni targanych wiatrem wrzosowisk przemykają się, niczym zjawy, pochyleni w pas chłopcy. W tweedowych marynarkach i w kaszkietach, w rękach trzymają kije do hurlingu – irlandzkiej gry narodowej, podobnej do hokeja na trawie, w którą jeszcze przed chwilą beztrosko grali. Dopiero co biegali po zielonej trawie boiska, grali ambitnie i agresywnie, jak to dwudziestolatkowie. Ale to, co widzimy, to nie nowa rozrywka. Oni nie bawią się w wojnę – oni są na wojnie. Obserwujemy szkolenie IRA, trwa krwawa walka z okrutnym, brytyjskim okupantem.

Nowy film Kena Loacha przenosi nas w lata dwudzieste poprzedniego stulecia. W 1919 roku nieuznawane przez Brytyjczyków Dáil Éireann (narodowe zgromadzenie irlandzkie) proklamowało niepodległość. Rozpoczęła się wojna, w której naprzeciwko nieregularnych oddziałów irlandzkich ochotników stanęli brytyjscy żołnierze, którzy dopiero co wrócili z okopów I wojny światowej. Determinacja Irlandzkiej Armii Republikańskiej pod dowództwem Michela Collinsa zmusiło Londyn do zawieszenia broni, a wreszcie do podpisania pierwszego w dziejach, irlandzko-brytyjskiego traktatu.

Prezydent Irlandii Éamon de Valera nie zdecydował się sam prowadzić rozmów z Brytyjczykami, ale wysłał na nie Collinsa. Wynik rozmów nikogo nie zadowolił: zamiast niezależnej Republiki Irlandzkiej powstało Wolne Państwo Irlandzkie pozostające częścią Imperium Brytyjskiego. Tragedią było oddzielenie od nowego państwa sześciu hrabstw, które do dziś wchodzą w skład Korony, a kamieniem obrazy obowiązek przyrzekania wierności królowi. Traktat został ratyfikowany, ale społeczeństwo irlandzkie podzieliło się; rozgorzała okrutna wojna domowa między zwolennikami i przeciwnikami traktatu– na czele pierwszych stanął Collins, liderem drugich był de Valera.

Loach, zgodnie ze swym zwyczajem – żeby przypomnieć choćby „Ziemię i wolność” – opowiada o wielkich wydarzeniach poprzez losy uwikłanych w nie ludzi. Tu są nimi dwaj bracia: Teddy i młodszy Damien – główny bohater opowieści, który dla walki w partyzantce porzuca dobrze zapowiadającą się karierę lekarską. Bracia walczą ramię w ramię, choć nie zawsze się zgadzają: gdy starszy z nich podkreśla sprawy narodowe, młodszy, którego postać wzorowana jest na irlandzkim socjaliście Jamesie Connollym, za nie mniej ważną, o ile nie ważniejsze, uważa kwestię likwidacji nierówności społecznych. Gdy podpisany zostaje traktat, Teddy wkłada mundur wolnopaństwowca (jak nazywano zwolenników Wolnego Państwa Irlandzkiego), podczas gdy Damien walczy zacięcie z ugodą.

Oglądając „Wiatr...” nie potrafiłem zdjąć okularów historyka. Drażniło mnie, że lewicowiec Loach na pierwszy plan wysuwa kwestie społeczne. Po obejrzeniu filmu odnieść można wrażenie, że zasadniczym punktem spornym, który doprowadził do wojny domowej, były nie tyle traktat i jego trudne do przyjęcia warunki, ale raczej to, że nowe państwo irlandzkie nie przystaje do oczekiwań zapatrzonych w socjalistyczne idee młodych bohaterów. Co więcej, wydźwięk filmu jest mocno antytraktatowy. Loach precyzyjnie ukazuje, jak dramatycznego wyboru muszą dokonać Damien i Teddy, stając naprzeciw siebie, a wreszcie decydując się, w imię tego, w co wierzą zapłacić najwyższą cenę. I choć obaj przedstawieni są jako ludzie prawi, idealiści, którzy dokonują wyborów wedle swej najlepszej woli, a dokonawszy ich, są zdeterminowani bronić swych decyzji ze wszystkich sił, to przecież reżyser nie pozostawia nam wątpliwości, który z nich ma rację.

1 2 3 następna strona

Grzegorz Pac

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?