Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

ks. Andrzej Draguła, Świat według Jurka. Na marginesie wywiadu z Jerzym Owsiakiem, WIĘŹ 2000 nr 9.

Jurek Owsiak wierzy w człowieka, i to wiarą bezgraniczną. Wierzy w jego naturalną dobroć. To jego największa zaleta i wada jednocześnie. Wierzy, że wystarczy tylko powiedzieć młodemu człowiekowi, by robił tak czy inaczej, a ów tak właśnie będzie postępował. Jurek chciałby bardzo, aby jego Przystankiem rządziła zasada: „rzekł – i stało się”. Zapomniał jednak, że to wyłącznie boska prerogatywa. Młodzi ludzie, owszem, słuchają go, ale ten posłuch ma swoje granice. Trudno uwierzyć, że nikt na polu nie sprzeda piwa małolatom tylko dlatego, że prosi o to Jurek. Tutaj świat niestety wymyka mu się spod kontroli.

W wywiadzie najbardziej zaskoczyło mnie posłanie, z jakim jakoby mieli się spotkać uczestnicy festiwalu w Żarach: Bądź mądry, spróbuj przeżyć swoje życie tak, abyś mądrze wybierał, żebyś popatrzył na świat z jakąś wiedzą (...). Przede wszystkim ucz się języków obcych. O ile dobrze zrozumiałem, to posłanie miało płynąć z wielkiej sceny z ust samego Szefa Orkiestry i zaproszonych tam zespołów. Przykro mi, ale to, co zostało w mej pamięci z wypowiedzi Jurka w Żarach, to nieustanne przepraszanie za dorosłych, późną nocą okraszane słowami, które zwykło się określać jako nieparlamentarne (wiem, czasami go ponosi…). O językach obcych, wykształceniu i świadomym wyborze nie było tam ani słowa.

Krajobraz po bitwie

Cieszę się, że Jurek Owsiak powiedział wreszcie coś, co powinien powiedzieć już dawno. Że tak naprawdę, to odszedł z Żar wcale nie przez nas. Że po prostu – mówiąc krótko – zbyt duży był opór materii. Staliśmy się więc kozłem ofiarnym i świetnym żerem dla mediów. I w tym też się z Jurkiem zgadzam. Media wcale nam nie pomagały – ani jednemu, ani drugiemu Przystankowi. Konflikt gwarantował temat. Przekonałem się o tym po raz kolejny, gdy Jurek zapowiedział Przystanek w Lęborku. Natychmiast rozdzwoniły się redakcje z pytaniem, czy Przystanek Jezus też tam będzie.


Nie ulega wątpliwości, że odwołując w tym roku po raz drugi Przystanek Woodstock, Jurek poniósł klęskę. Tę bitwę przegrał. Czy jestem z tego zadowolony? Nie, albowiem nie należę do tych, którzy czekają tylko, aż się komuś powinie noga. Ale sądzę, że to dla Jurka ważny sygnał. I dobrze by było, gdyby go posłuchał i zrozumiał. Żeby wziął w nawias emocje i zapytał siebie, czy w tych wszystkich pytaniach, zastrzeżeniach, czasami bardzo ostrych i może nawet krzywdzących słowach krytyki nie ma jakiegoś ziarna racji. Tylko, czy Jurek zdolny jest popatrzeć na Woodstock krytycznie? Obawiam się, że nie. Musiałby wówczas skorygować swoje poglądy i przynajmniej choć trochę zmienić filozofię tego festiwalu: na przykład zgodzić się na prohibicję, poddać się większym rygorom bezpieczeństwa, popracować nad lepszym obrazem tego, co się tam dzieje. Ale to nie byłby już Woodstock Jurka Owsiaka. Czytałem jego wypowiedź w internecie po odwołaniu Przystanku w Lęborku. Jurek jest przekonany do swego pomysłu na Woodstock, tylko – jak napisał – w Polsce nie ma dzisiaj miejsca na jego zorganizowanie.

Dzisiaj hasła Jurka Owsiaka coraz częściej zaczynają się od słowa „stop” (stop narkotykom, stop przemocy). I dzięki Bogu! Musi jednak mieć więc świadomość, że cokolwiek by robił i cokolwiek by mówił, zawsze będą tacy, którzy mu przypomną inne hasło jego autorstwa – „Róbta, co chceta”. Już od dawna sam Owsiak wypiera się jednak tego hasła. Mam nadzieję, że chyba wreszcie uświadomił sobie, że jest to hasło, na które zgodzić się nie można. Może więc tych „stopów” powinno być trochę więcej? Może powinny być wyraźniej artykułowane? Choćby w sprawie piwa – z wywiadu wynika bowiem, że Jurek, jeśli chodzi o piwo, jest za, a nawet przeciw...

*

poprzednia strona 1 2 3 4 5 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?