Czytelnia

Krzysztof Dorosz

Krzysztof Dorosz, Światło nad bólem, WIĘŹ 2001 nr 9.

Nie łudzić się, nigdy się nie łudzić — powtarza sobie stale Zygmunt Kubiak, powołując się na swoich ukochanych Greków (UK 221). Ale zaraz potem dodaje: I cierpliwie służyć temu, co na taką służbę zasługuje. Wszystko czynić, aby ocalić to, co trzeba ocalić. Być wiernym (UK 222). Niełatwo taki program realizować w naszych czasach, kiedy brak złudzeń oznacza brak wiary, a człowiek, tracąc sens wartości odeń wyższych, traci sens służby i wierności. Epoka pośpiechu nie wie, co od przemijania ocalić, z pewnością nie dobro, które obrosło gęstwiną podejrzeń, nie piękno także, które do realnych wartości nie należy. Niełatwo zatem trzymać się ideałów starożytności, niełatwo też być wiernym szlachetnej polskiej tradycji, której istnienie sceptyk mógłby podważyć, twierdząc, że jest tworem nie rzeczywistości, lecz umysłu subtelnego marzyciela, miłośnika przebrzmiałej kultury Greków i Rzymian.

Polskości i polskiej tradycji Kubiak poświęca wiele miejsca. Między opowieści o kulturze antycznej, przekłady z poetów angielskich i spotkania z Dantem, między rozważania o poezji i refleksje o współczesnym świecie wplecione są medytacje o Kochanowskim i Mickiewiczu, o Klemensie Janickim, Brodzińskim i Mochnackim, o Kraszewskim, Staffie i Marii Konopnickiej. Kubiak jest całą duszą oddany polskiemu językowi. Zachwycony jego bogactwem i oczarowany jego giętkością, czerpie zeń żywotne soki dla swojego pisania i swojego myślenia. Od wieków — przypomina — prawdziwi pisarze polscy trudzą się w artystycznej pracy nad słowem. Dzięki temu mamy taki język, jaki mamy; język, którego wspaniałości, im lepiej go z latami poznaję, tym bardziej nie mogę się nadziwić. Język ten to jest nasza skała: odporna wobec pożarów i żadni Szwedzi ani inni najeźdźcy nie zdołali jej przez wieki zniszczyć (UK 99). Polską tradycję autor Uśmiechu Kore konsekwentnie łączy z tradycją klasyczną. Wyznaje, że podstawowej zasady antyku nakazującej człowiekowi trzeźwą rezygnację ze złudzeń uczyła go Polska, naznaczona przecież piętnem Grecji i Rzymu. W swoich esejach uporczywie próbuje to piętno wydobyć, jest ono dlań nie tylko drogocenne, lecz także oczywiste. Mówiąc o Polsce śródziemnomorskiej, stwierdzam, że dla mnie esencją polskości jest to, co u nas śródziemnomorskie. Uciekłszy kiedyś, jeszcze w dzieciństwie, wyemigrowawszy w duchu nad Morze Śródziemne, rychło spostrzegłem, że uciekłem nie od Polski, lecz w głąb Polski (UK 119).

Ale czy polskość — jak przekonuje nas Kubiak — rzeczywiście polega na jasnowidzeniu — dyscyplinie intelektualnej — i na służbie (UK 77)? Czy też stoi ułudą, brakiem dyscypliny i lekceważeniem wspólnego dobra? Czy w polskiej tradycji naprawdę sztuka jest ważniejsza od abstrakcji, a związki z ludźmi ważniejsze nawet od sztuki (NB 19)? Czy też tak słodka w niej lekkość bytu panuje, że nikt niczego nie bierze poważnie? Czy rzeczywiście w Polsce pozostała już i pozostanie „strefa Jerzego”, którym to mianem Zygmunt Kubiak nazywa orientację „Tygodnika Powszechnego”, kiedy ten pod kierownictwem Jerzego Turowicza przeciwstawiał się nie tylko komunistycznej władzy z obcego nadania, lecz również rodzimej ciemnocie? Czy dzięki tej strefie istotnie można przynajmniej w głębi duszy spokojnie zignorować dwoisty terror dwóch odłamów kretynów: tych od „rdzennych Polaków” i tych od laickiej „postępowości” (NB 54)? I czy już naprawdę można spokojnie zmierzać — choćby to jeszcze była bardzo długa i bardzo trudna droga — ku Polsce obywatelskiej, gdzie lewica będzie światła, prawica torysowska i gdzie „naród” to będzie znaczyło naród, „wielkie dzieło historycznej wierności” (Henryk Elzenberg), a nie zaduch okrutnego zaścianka (tamże)?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?