Czytelnia

ks. Andrzej Draguła

Ks. Andrzej Draguła

Syndrom kapłańskiego wypalenia

Czerwcowa „Więź” poświęcona kapłańskim odejściom jest lekturą bardzo trudną, miejscami – dla mnie przynajmniej – porażającą1. Trudno nie uciec od pytań o to, co musi się dokonać w życiu i sercu księdza, by – mam wrażenie – coraz mniej dramatycznie przejść z jednej na drugą stronę ołtarza albo nawet przestać się przejmować jakąkolwiek jego stroną. Pytam o to, co dzieje się w życiu i w sercu, bo przecież scenariusze kapłańskiego życia bywają bardzo podobne, ale ich finały są różne. Te same wydarzenia, podobne wątpliwości i zbliżone okoliczności jednego księdza wyprowadzą nawet poza instytucję Kościoła, innego wzmocnią w powołaniu, innego jeszcze naznaczą niepokonalnym poczuciem napięcia i wahania pomiędzy decyzją odejścia i pozostania. Być może jedną z możliwych odpowiedzi na te i podobne pytania można by znaleźć, analizując lata seminaryjnego przygotowania.

Wejście i wyjście

W sztuce Przemysława Wojcieszka pt. „Ja jestem zmartwychwstaniem”2 jest taka scena, gdy ks. Wiesław, który właśnie niedawno – jak to się zwykło wyrażać – zrzucił sutannę, rozmawia ze swoim współbratem w kapłaństwie. Tenże kapłan namawia bohatera sztuki do powrotu. Ks. Wiesław odpowiada: „Nawet gdybym mógł, nie miałoby to sensu. Nic już nie czuję. Żadnej pasji. Żadnej potrzeby, nic”. Chciałoby się powiedzieć – zupełne wypalenie.

Co musi się wydarzyć, by kapłaństwo można było zamknąć w słowie „wypalenie”? Wypalanie się pasji jest oczywiście procesem ciągłym i skomplikowanym. Nie zawsze też prowadzi do decyzji odejścia. Ma chyba rację Maciej Bielawski, który pyta: Ilu bowiem z tych, którzy zostali, wewnętrznie odeszło i ilu tych, co odeszli, wewnętrznie pozostało?3. Czasami, chyba nawet o wiele częściej, taki wypalony ksiądz bez pasji nadal pozostaje księdzem. Najczęściej jednak – księdzem sztucznym, zewnętrznym, pozbawionym żarliwości, funkcjonariuszem kościelnym. Decyzja, by w kapłaństwie pozostać, bardziej uwarunkowana jest wtedy lękiem przed życiem poza plebanią niż wiernością kapłańskiemu powołaniu. Z drugiej strony zdarza się też, że nagle odchodzi ksiądz, którego trudno posądzić o brak pasji i gorliwości. Odchodzi najczęściej z powodu emocjonalnego zawirowania, którego nie potrafi w sobie pokonać. Takie przypadki pokazują, iż nawet mocna, teologiczna świadomość nie może nas ustrzec przed pułapkami ludzkiej emocjonalności.

Syndrom kapłańskiego wypalenia ma zapewne bardzo wiele różnych scenariuszy i w każdym przypadku dokonuje się inaczej. Jest to także związane z różnorodnością okoliczności, w jakich realizowane jest nasze kapłańskie życie. Zapewne jest wiele czynników, które temu wypaleniu służą. Do najważniejszych chyba można zaliczyć samotność, przepracowanie, brak życiowej satysfakcji, porażki w pracy w szkole czy też konflikty wewnątrz społeczności parafialnej. Wszystkie te czynniki mają jednak – moim zdaniem – jedynie drugorzędne znaczenie, będąc raczej katalizatorem całego procesu wypalenia niż ten proces powodując. Źródło procesu wypalenia leży bowiem gdzie indziej – w kryzysie teologicznej świadomości księdza.

1 2 3 4 5 6 następna strona

ks. Andrzej Draguła

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?