Czytelnia

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski, Synod Biskupów widziany z góry, WIĘŹ 2001 nr 12.

Pozytywna odpowiedź na ostatnie pytanie pozwala na formułowanie konkretnych postulatów, które na Synodzie dotyczyły m.in.: zreformowania zasad organizacji i sposobu funkcjonowania samego Synodu Biskupów (głównie chodziło o nadanie mu kompetencji decyzyjnych, a nie tylko charakteru konsultacyjnego, a także o zintensyfikowanie obrad), zwiększenia samodzielności konferencji episkopatu (typowy przykład to rezygnacja z zatwierdzania przekładu teksów liturgicznych przez Watykan), reformy Kurii Rzymskiej (aby jej relacje z konferencjami episkopatu bardziej wyrażały zasadę wzajemnego zaufania i współpracy), większego udziału Kościołów lokalnych w wyborze biskupów (np. bardziej intensywnie powinni w tym procesie uczestniczyć biskupi z danej metropolii) czy powoływania nowych struktur wyrażających kolegialność (np. regularne spotkania papieża z przewodniczącymi krajowych konferencji episkopatu).

W dyskusji nieustannie przywoływano dwa aspekty biskupiej kolegialności: „afektywny” (czyli poczucia wspólnoty, którego bez trudu można doświadczyć podczas Synodu) i „efektywny” (czyli skuteczny wyraz tej wspólnotowości). Zwolennicy reform zadowoleni są jedynie z aspektu afektywnego, nie satysfakcjonują ich natomiast efektywne przejawy i rezultaty kolegialności. Liczna jest jednak również grupa biskupów, którzy twierdzą, że już obecnie kolegialność funkcjonuje dobrze w obydwu swych wymiarach.

Co ciekawe, obie strony tego sporu mają poczucie, że są wierne Papieżowi. Zwolennicy zmian nieustannie przywołują cytowane powyżej słowa Jana Pawła II o potrzebie kontynuacji reform, zaś obrońcy status quo milcząco wskazują, że skoro przez 23 lata tego pontyfikatu wiele się pod tym względem nie zmieniło, to widocznie nadal tak ma być.

Choć Synod nie podejmował w tej dziedzinie żadnych uchwał, a jedynie przedkładał propozycje Papieżowi, to trzeba było wypracować w tych sprawach wspólne stanowisko. Zdecydowana większość widziała np. potrzebę reform samego Synodu, aby był on pełniejszym wyrazem kolegialności (mówiły o tym relacje ośmiu z dwunastu grup językowych). Ostatecznie sformułowano zatem propozycję zwołania specjalnego posiedzenia Synodu Biskupów poświęconego reformie tej instytucji. Decyzja w tej sprawie pozostaje w ręku Papieża.

Sposób prowadzenia dyskusji podczas Synodu i poszukiwania tego, co wspólne, był dla mnie ważną lekcją katolickości Kościoła. Tam, gdzie występowały różnice, nie było przepaści. W grupie niemieckojęzycznej mogłem np. obserwować, jak bohaterowie największego teologicznego sporu ostatnich miesięcy — kardynałowie Joseph Ratzinger i Walter Kasper — odnosili się do siebie nawzajem z pełnym szacunkiem, pozostawiając na boku temat, który ich poróżnił (relacje między Kościołem uniwersalnym a lokalnym).

Siłą Kościoła jest jedność, natomiast podziały i przeciwstawienia są jego słabością - stwierdzał roboczy dokument Synodu. Prawdziwości tego zdania można było wielokrotnie doświadczyć w auli synodalnej. Nic dziwnego, że przytoczył je także Jan Paweł II w homilii na zakończenie Synodu.

Szczególną lekcją katolickości był dla mnie także udział w Synodzie przedstawicieli wschodnich Kościołów katolickich. Zachowując swoją teologię, tradycję liturgiczną, duchowość i dyscyplinę kościelną, Kościoły te trwają w komunii z biskupem Rzymu. Ich patriarchowie i arcybiskupi skutecznie zwracali uwagę we wszystkich grupach językowych na to, że w praktyce Kościoła wciąż dominuje przekonanie o jedyności bądź wyższości obrządku łacińskiego. Dzięki ich aktywnej obecności — nawiązując do słynnej metafory Jana Pawła II — Synod uczył się oddychać obydwoma płucami: wschodnim i zachodnim.

W krzywym zwierciadle

Przed Synodem czytałem w katolickiej prasie konserwatywnej przestrogi przed liberalnymi biskupami, dążącymi jakoby do takiej decentralizacji Kościoła, która zniszczy jego jedność. Z kolei katoliccy progresiści ostrzegali w swoich publikacjach, że Kuria Rzymska nie dopuści do dyskusji nad problemem kolegialności i zatroszczy się o to, by postulaty reform nie ujrzały światła dziennego. Jedni za wydumany problem uważali niedostatki kolegialności, drudzy nie widzieli żadnych niebezpieczeństw w decentralizacji.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?