Czytelnia

Józef Majewski

Józef Majewski, Szabat jest dla człowieka, WIĘŹ 2000 nr 7.

Powyższe uwagi nie sugerują – o czym pisałem już w poprzednim artykule – że przykazania kościelne nie powinny obowiązywać pod sankcją grzechu. Bliski jest mi jednak pogląd (np. Häringa), że nie powinien to być z zasady grzech śmiertelny. Oczywiście nie oznacza to, że nieprzestrzeganie przykazań kościelnych nie musi wiązać się z takim grzechem. W swoich rozważaniach jasno napisałem, że może tak być, o ile łamanie tych przykazań będzie wyrazem świadomego i dobrowolnego odrzucenia miłości Boga. Więcej, można wyobrazić sobie katolika, który poprzez – powiedzielibyśmy – permanentnie nonszalanckie traktowanie przykazań kościelnych, bez woli odrzucenia Boga, w końcu wejdzie na drogę grzechu śmiertelnego, radykalnie zaniedbując swoje życie religijno-kościelne i w rezultacie oddalając się od wspólnoty wiary i Boga.7

Niebezpieczeństwo tego rodzaju postaw nie powinno jednak sprawiać, że zawczasu będziemy dmuchać na zimne, przypisując przykazaniom kościelnych rangę, jaka im się nie należy. One nie wynikają bezpośrednio z Objawienia ani prawa naturalnego i dlatego Kościół może bardziej lub mniej radykalnie je zmieniać. Może też zawieszać ich obowiązywalność poprzez udzielanie dyspensy i pozwala na ich „nieprzestrzeganie” w sytuacji przymusowej czy poważnej przeszkody. To właśnie tu teologowie, tacy jak Karl Rahner, dostrzegają jedną z podstaw dla możliwości „obchodzenia” przykazań kościelnych również z powodu miłości, czego nie może zrozumieć pan Jakubowski. Na dobrą sprawę można by przyjąć, że tego rodzaju „nieprzestrzeganie” tych przykazań jest jakimś granicznym przypadkiem sytuacji przymusowej lub poważnej przeszkody. Można też widzieć w tym przypadku praktyczną, życiem pisaną egzegezę następujących słów Jezusa: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu (Mk 2, 27) i Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili (Mt 25,40). Podobne wypowiedzi Nauczyciela z Nazaretu można by mnożyć.

Bronisław Jakubowski – nawiązując do mojego przykładu „zawieszenia”, na mocy miłości, przykazania o poście – stwierdza: A nawet, gdyby gospodyni obraziła się, to cóż by się stało? (...) dlaczego miłość do gospodyni albo do mięsnych potraw jest ważniejsza od miłości do Boga i Kościoła?8 Mojemu polemiście – jak się zdaje – do głowy nie przyjdzie, że poprzez miłość do gospodyni może wyrażać się miłość do Boga i Kościoła.

I jeszcze słowo komentarza do uwag Jakubowskiego na poruszony przeze mnie temat „niedzielnej pracy w ogródku”. Uwagi te dobrze – jak się zdaje – ilustrują logikę, jaka rządzi jego myśleniem. Otóż, do myślenia daje fakt, iż w moich słowach: katolik w nieprzeciętnym stopniu zaangażowany w życie Kościoła, od dziesięcioleci dbający o duchową formację, regularnie w nakazane dni (a i częściej) uczestniczący w Eucharystii, za niedzielną – rekreacyjną, po Mszy świętej – pracę w ogródku dostanie się do piekła, o ile grzech ten nie zostanie mu odpuszczony – Jakubowskiego uderza i boli, można by rzec, wszystko oprócz... słów o potępieniu ludzi za rekreacyjną pracę w ogródku. Przywiązanie do przykazania zamyka mu oczy na piekielny los kilkunastu katolików? Czyżby znowu ważniejsza była miłość do Boga i Kościoła od miłości do „gospodyni”? Jeżeli tak, to niewiele oddalamy się w tym miejscu od, zdawałoby się, zamierzchłej teologii kazuistyczno-jurydycznej.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Józef Majewski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?