Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Szarganie świętości, szarganie świeckości, Dyskutują: Jacek Hołówka, Paweł Lisicki, ks. Andrzej Luter, Jerzy Tomaszewski, WIĘŹ 2006 nr 6.

W sprawie działań artystycznych czy pseudoartystycznych trudno o idealne rozwiązanie, mam jednak pewną propozycję. Jeżeli konkretna wystawa obraża czyjeś wartości, a finansowana jest z pieniędzy publicznych, czyli ma charakter oficjalno-państwowy, wówczas oczywistym prawem obrażanej grupy jest domaganie się od państwa, żeby nie pozwalało na jej znieważanie.

J. Hołówka: To nie jest takie proste. Dla zdrowego funkcjonowania kultury bardzo ważna jest łatwa i otwarta komunikacja, czyli przypadki, w których bez skrępowania i bez cenzury artyści mogą powiedzieć wszystko, co chcą.

- No to mówią — Dorota Nieznalska mówi.

J. Hołówka: I tak jest dobrze. Sprawą rozstrzygającą nie są tutaj ani kwestie finansowej, ani prawne, ale to, że niektóre osoby czują się tym urażone.

Ks. A. Luter: W trakcie sprawy Nieznalskiej ujawniło się coś jeszcze, co bardzo mnie irytowało. Wielu szacownych krytyków sztuki broniło Nieznalskiej w imię wolności ekspresji artystycznej i walki z cenzurą, przyznając nierzadko, że jej działania w wymiarze artystycznym pozbawione są wartości. Odnosząc się do jej pracy unikano również często jakiegokolwiek wartościowania, walcząc tylko z wyimaginowaną cenzurą religijną. Czy nie jest to jakaś schizofrenia? Czy uzasadnione jest bronienie wolności sztuki poprzez coś, co ma niewiele wspólnego ze sztuką? Od krytyków sztuki oczekiwałbym przede wszystkim wypowiedzi oceniającej wartość artystyczną. Mam wrażenie, że wówczas dyskurs o sztuce, o wartościach i wolności wróciłby na właściwe tory. Jeśli ktoś twierdzi, że protest - nawet jeśli prowadzili go zideologizowani i niewiele pojmujący politycy LPR - przeciw małowartościowym i najprawdopodobniej pseudoartystycznym działaniom młodej performerki zmierzał do cenzurowania sztuki i był zamachem na wolność — to widzę w tym rażącą dysproporcję, a nawet demagogię.

Strategie obrony

P. Lisicki: Dysproporcja między jakością tego dokonania a rzekomym przesłaniem, które ono ma wyrażać, jest rzeczywiście uderzająca. Gdyby tego rodzaju działania były sztuką, same by się obroniły.

Ks. A. Luter: Tak jak bronią się filmy Passolinego czy najnowszy film Marka Koterskiego „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” albo film Jerzego Kawalerowicza „Matka Joanna od Aniołów”. Kiedyś budził poważne kontrowersje, dzisiaj powszechnie uznawany jest za dzieło sztuki.

- Dziś kontrowersje wywołuje „Kod da Vinci”. Jak zareagowaliby Panowie wobec pikiety pod kinem, nawołującą do bojkotu tego filmu?

J. Hołówka: Nie mam nic przeciwko takiej pikiecie, z jednym wszakże zastrzeżeniem — nie wolno nikogo przemocą nie wpuszczać do kina.

Ks. A. Luter: Przed kilku laty tygodnik „Nie” zainstalował podsłuch w konfesjonale, nagrano w ten sposób spowiedź, a jej fragmenty zostały potem opublikowane. Protestował przeciwko temu Henryk Wujec, który domagał się, aby tą profanacją zajął się prokurator.

J. Tomaszewski: Bo ta sprawa nadaje się do sądu — każde tego rodzaju wkroczenie w sferę prywatną jest niedopuszczalne.

- Artystka filmuje ukryta kamerą kopiące się w publicznej łaźni kobiety, a potem przedstawia ten materiał publiczności na rozlicznych wystawach...

J. Tomaszewski: Miewam wobec takich działań podobne wątpliwości, co wobec humorystycznych scenek robionych ukrytą kamerą i pokazywanych w telewizji. Ich twórcy [w portrecie: filmów robionych ukryta kamerą] sprowadzają człowieka do roli przedmiotu. Te nieświadome niczego przedmioty wystawiane są następnie na widok publiczny, często również po to, aby je wyśmiać. Pokazywanie ludzi w taki sposób bez ich wiedzy i zgody uważam za nieprzyzwoitość, za rodzaj publicznego podglądania przez dziurkę od klucza życia prywatnego. Nie wykluczam, że może to mieścić się w paragrafach kodeksu karnego.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?