Czytelnia

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Szarganie świętości, szarganie świeckości, Dyskutują: Jacek Hołówka, Paweł Lisicki, ks. Andrzej Luter, Jerzy Tomaszewski, WIĘŹ 2006 nr 6.

Reakcja ortodoksyjnych Żydów z Mea Szearim przypominała trochę zachowanie Don Kichota, który uznał, że przedstawienie, które widzi, jest rzeczywistością i dlatego zaczął je zwalczać. W Polsce istnieje daleko posunięte rozróżnienia między znakiem a rzeczywistością.

J. Tomaszewski: Tam, gdzie tego rozróżnienia brak, zdarzają się przypadki takie, jak w Jerozolimie, gdzie w swoim czasie ortodoksyjna młodzież podpalała przystanki autobusowe, ponieważ umieszczono na nich reklamy uznawane za nieprzystojne. Działo się to daleko od Mea Szearim.

J. Hołówka: Postawmy kropkę nad „i”: niedopuszczalne jest prowadzenie agresywnej ewangelizacji w przestrzeni publicznej. Jest w tym coś niestosownego.

P. Lisicki: Czy wieże kościoła z krzyżami to aktywna ewangelizacja? A bijące dzwony kościelne?

J. Hołówka: Oczywiście. Każdy kościół wyłączony jest z przestrzeni publicznej.

- Czy nie wchodzimy tu w pewną kazuistykę? Niedaleko redakcji "Więzi", na placu Piłsudskiego w Warszawie, niejednokrotnie odbywały się msze, a nie jest to kościół.

J. Hołówka: Dzieje się to za publiczną zgodą.

- Co Pan rozumie przez aktywną ewangelizację? Czy jeżeli ktoś zaczepi Pana na ulicy i powie, że Jezus Pana kocha, będzie to już aktywna ewangelizacja? A kiedy świadek Jehowy zapuka do Pan domu i będzie chciał zostawić „Strażnicę”?

J. Hołówka: Uważam to za natarczywość.

J. Tomaszewski: Ja staram się takich osób pozbyć.

- Czy starają się Panowie takich osób sami pozbyć, czy też oczekują, że powinni zostać przepędzeni przez straż miejską?

J. Hołówka: Miałbym za złe straży miejskiej, gdyby coś takiego robiła.

Ks. A. Luter: Sam staram się być aktywny w wymiarze ewangelizacyjnym. Jeżeli odrzucimy — tu zgadzam się — agresywność i indoktrynację w ewangelizacji, to co wówczas znaczy dla Pana Profesora aktywność ewangelizacji?

J. Hołówka: Oznacza nieuzasadnione i prowadzone w sposób niejawny zawłaszczanie przestrzeni publicznej dla celów religijnych. Dobrym przykładem są tu moim zdaniem krzyże w szkołach.

Ks. A.Luter: No, to jest między nami zasadnicza różnica. Krzyż w szkole przypomina ofiarę Jezusa Chrystusa, Boga-Człowieka. Oznacza zatem również wiarę w drugiego człowieka, otwarcie się na innych, także niewierzących — na wzór tego, co czynił Jezus. Krzyże nic nie zawłaszczają. Przyznaję, że wśród ludzi wierzących słychać czasami zaśpiew ideologii, ale to oznacza, że nie rozumieją oni tego, czym w istocie jest Krzyż.

Cudze też święte?

- Mówimy o naszych reakcjach na naruszanie bliskich nam wartości, a jak powinniśmy reagować na działania naruszające cudze świętości?

J. Hołówka: Jeśli ktoś prowokacyjnie narusza wartości uznawane przez jakąś wspólnotę za święte lub ważne, jego czyn nie powinien spotkać się z naszą akceptacją.

P. Lisicki: Słusznie, jednak niestety sprawa nie jest taka prosta. W Afryce Północnej w wielu społecznościach muzułmańskich przyjęte jest obrzezanie małych dziewczynek. Nie wynika to akurat wprost z islamu, lecz z pewnej tradycji. Gdyby przyjąć zasadę, proponowaną przez Pana Jacka Hołówkę, mogłoby się okazać, że nie wolno byłoby nam twierdzić publicznie, że tego rodzaju praktyki są złe albo niegodne. Trzeba oczywiście bronić szacunku dla różnych religii i tradycji, ale tylko pod warunkiem, że wartości przez nie kultywowane nie są niemoralne.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 następna strona

Sekularyzacja

ks. Andrzej Luter

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?