Czytelnia

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, Nieświęta świętość Kościoła. Teologia Josepha Ratzingera, WIĘŹ 2005 nr 7.

Po trzecie: misje i dialog nie mogą być widziane w opozycji do siebie, ale powinny się wzajemnie prze­nikać. Z jednej strony w dialogu musi chodzić o prawdę, a nie o rozmowę bez końca czy o to, aby stać się lepszym chrześ­cijaninem, żydem, muzułmaninem, hinduistą lub buddystą. Z drugiej strony misje nie mogą odbywać się tak, jakby człowiekowi całkowi­cie dotąd pozbawionemu znajomości Boga miało się wreszcie oznajmiać, w co ma wierzyć. Tak więc głoszenie Chrystusa narodom ma być procesem dialogicznym – chodzi o otwarcie w innym ukrytej głębi tego, czego dotknął już poprzez swoją wiarę, poszukiwanie, wątpienie.

Kościół i demokracja

Po wyborze Benedykta XVI Guido Heinen zauważył w „Die Welt”, że nowy papież od dawna pracuje nad pojęciami, które współcześnie stały się tabu: prawdy, wiary, miłości, Boga, wypełniając je życiem i ukazując ich konkretną, egzystencjalną wartość. Niemiecki publicysta zdaje się jednak zapominać, że Ratzinger taką samą pracę wykonywał nad kluczowymi pojęciami współczesności, takimi jak wolność, tolerancja, dialog, demokracja. Jedno z najciekawszych pól jego dociekań teologicznych w tej ostatniej dziedzinie stanowi określenie relacji Kościoła i demokratycznego państwa. Nowoczesne pojęcie demokracji – zauważał m.in. w słynnym dwugłosie z Jürgenem Habermasem – wydaje się nierozdzielnie związane z relatywizmem; to relatywizm jawi się jako gwarant wolności. Niemniej jednak państwo, także demokratyczne, nie może trwać, nie będąc wspólnotą przekonań etycznych. Oznacza to, że dla swej egzystencji potrzebuje ostatecznych kryteriów prawdy, dobra i sprawiedliwości. Ich źródłem nie jest demokracja – wszak podstawową zasadą jest w niej zasada większości. Nie może ona więc podtrzymywać wartości moralnych, których przecież nie wspierają przekonania większości. W takim razie demokratyczne państwo musi czerpać z zewnątrz niezbędną dla siebie miarę poznania i prawdy o dobru. Wielu od czasów Kanta proponuje, żeby tą zewnętrzną instancją był „czysty wgląd rozumu”. Jak jednak wskazuje historia, coś takiego jak „czysty rozum” nie istnieje – państwo swój fundament otrzymuje z zewnątrz dzięki rozumowi, który dojrzewał na gruncie historycznych tradycji religijnych.

Najbardziej uniwersalną i racjonalną kulturą religijną okazała się wiara chrześcijańska, również w dzisiejszych czasach oferująca rozumowi pod­stawowe zręby wglądu moralnego, które uzasadniają nieodzowną dla życia społeczeństwa rozumną wiarę moralną. Jednakże również chrześcijaństwo uległo pokusie mariażu z państwem i tworzenia państwa chrześcijańskiego. Ratzinger podkreśla, że przez ten mariaż Kościół nisz­czy zarówno istotę państwa, jak i istotę samego siebie. Szanując istotę państwa i jego wła­sną wolność, ma on widzieć siebie jako wspólnotę opartą na przekonaniach. Autor streszczanej tu książki „Prawda-wartości-władza” cytuje w tym miejscu Orygenesa: Chrystus nie zwycięża nikogo wbrew jego woli, lecz zwycięża, przekonując, ponieważ jest Słowem Bożym. Kościół winien dokładać wszelkich starań, aby być taką wspólnotą; aby w nim samym jaśniała prawda moralna, którą oferuje demokracji. Musi przy tym pamiętać, że dla polityki źródłem prawdy nie jest chrześcijaństwo jako religia objawiona, lecz chrześcijaństwo jako zaczyn i forma życia, która zdała historyczną próbę. Tylko takie chrześcijaństwo staje się zaporą wobec wszechmocy państwa i realizuje słowa apostołów wypowiedziane przed sanhedrynem: Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi (Dz 5, 29).

I Kościół, i państwo obowiązuje postawa „eschatologiczna”. Dzisiaj – podkreśla Ratzinger – teksty biblijne mówiące o tym, że jesteśmy pielgrzymami i gośćmi na ziemi, dążąc do przyszłej ojczyzny (por. Hbr 11, 13-16), są rzadko przytaczane, ponieważ zdają się oddalać człowieka od ziemskich spraw. Bracia, pozostańcie wierni ziemi – wo­łał Nietzsche, a marksizm kładł nacisk na to, aby nie tracić czasu na niebo. Ale to właśnie postawa „eschatologiczna” gwaran­tuje państwu jego własne prawa, a jednocześnie zapobiega wszelkiemu absolutyzmowi. Przyjmujący ją Kościół wie, że sam nie może być tutaj państwem i że ostateczne państwo istnieje gdzie indziej. Państwo ziemskie z kolei, uznając swoją eschatologiczną ograniczoność, tworzy zdrowy organizm społeczny. Ludzie niszczą bowiem sa­mych siebie, gdy to, czego oczekują, ogranicza się do możli­wości oferowanych przez ziemskie państwo.

Augustynowa muszla

Jeśli wolno pokusić się o próbę nakreślenia jakichś głównych linii pontyfikatu Benedykta XVI, to wydaje się, że będzie on kontynuował dzieło Jana Pawła II pielgrzymowania do Kościołów lokalnych, bycia znakiem sprzeciwu wobec systemów totalitarnych – resztek komunizmu i zżerającego demokrację konsumizmu, docierania do nowych pokoleń ludzi młodych z przesłaniem sensu w spotkaniu z Jezusem Chrystusem. Można też sądzić, że Benedykt XVI pozostanie równie „konserwatywny“ jak Jan Paweł II, jeśli przez konserwatyzm rozumiemy brak podporządkowania prawdy kryterium większości.

Prawdopodobnie obecny Papież – zgodnie z tym, co pisał wcześniej – nada swojej posłudze charakter pasterza uniwersalnego, wsłuchanego w głos Kościoła komunii przez udzielenie większych uprawnień Kościołom lokalnym w wyborze biskupów; zasięganie głosu w palących kwestiach społecznych i etycznych (w dobie internetu jest to o wiele łatwiejsze niż dawniej!); podkreślanie znaczenia świeckich, na przykład przez stworzenie Kongregacji ds. Laikatu, obsadzonej w lwiej części przez świeckich, łącznie z prefektem tej kongregacji; zreformowanie instytucji konklawe przez jej poszerzenie itp. Być może także działanie urzędów watykańskich, nuncjatur itp. zostanie wyraźniej zorientowane na rezygnację z funkcji dyplomatycznych w kierunku jeszcze bardziej przejrzystej służby na rzecz Kościoła komunii. Ratzinger podkreślał kiedyś, że biskup w chwili święceń zostaje niejako zaślubiony swojej diecezji i anomalią jest częste przechodzenie biskupów z jednej diecezji do innej, większej czy tzw. ważniejszej. Ciekawe, na ile ten postulat stanie się teraz zasadą.

To wszystko może oznaczać „samoograniczenie” prymatu jurysdykcyjnego (zwrot patriarchy Bartłomieja I) ze strony samego Papieża, a przez to otwarcie na dialog z Kościołami prawosławnymi. Mimo wszystko, właśnie w przestrzeni tego dialogu przewiduję nowe powiewy Ducha Świętego za pontyfikatu Benedykta XVI. Nie mam natomiast nadziei na duże postępy w dialogu z Kościołami ewangelickimi, tym bardziej że dzięki elekcji i działaniom Benedykta XVI Kościół katolicki Zachodu, w tym także Niemiec, będzie prawdopodobnie odnajdywał swoją dawną moc, co być może spowoduje pewne napięcia w ekumenii katolicko-protestanckiej. Nie znaczy to jednak, że zabraknie znaczących gestów pojednania, jak choćby ten, który (zresztą w zgodzie z encykliką Ecclesia de Eucharistia, nr 45) jeszcze jako kardynał Ratzinger uczynił, udzielając podczas pogrzebu Jana Pawła II Komunii Świętej bratu Rogerowi, przeorowi wspólnoty w Taizé.

Dialog z religiami będzie rozwijał się w horyzoncie wyznaczonym przez wielkie gesty i słowa Jana Pawła II. Ożywienie może nastąpić w dialogu katolicko-judaistycznym. Czy nie można na przykład spodziewać się pielgrzymki Benedykta XVI do Izraela, pielgrzymki nastawionej na wydobycie dziedzictwa Pierwszego Testamentu dla wiary katolickiej, a jednocześnie będącej wyjawieniem grozy i niepojętości Holokaustu przez Papieża z Niemiec? W dziele misyjnym Kościoła nastąpi prawdopodobnie otwarcie na Chiny poprzez nawiązanie wzajemnych stosunków dyplomatycznych i uznanie legalności tzw. Kościoła państwowego przez Stolicę Apostolską.

Augustynowa muszla w herbie Benedykta XVI, przypominająca teologom o tym, jak trudne jest czerpanie z misterium Boga, uczy jednak pokory w stawianiu takich prognoz. Już nieraz zresztą w historii charyzmatyczny charakter prymatu Piotrowego powodował, że jego kolejni depozytariusze przekraczali przewidywania, w tym także przewidywania teologów. Duch wieje, kędy chce…

1 „Kapłaństwo i życie konsekrowane jako wspólnota życia i posługi z Chrystusem” n. 68, w: „II Polski Synod Plenarny (1991-1999)”, Poznań 2001, s. 176-177.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11

Benedykt XVI

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?