Czytelnia

Liturgia

Krzysztof Jankowiak, Tęsknota za liturgią naprawdę odnowioną, WIĘŹ 2003 nr 2.

Nie jest dla mnie przy tym jasne, dlaczego nasza epoka nie mogłaby dokładać do liturgicznego skarbca Kościoła rzeczy nowych. Czy jesteśmy gorszymi chrześcijanami od tych, co żyli w pierwszym tysiącleciu? Wierność tradycji nie może przecież polegać tylko na powtarzaniu ustalonych przed wiekami formuł.

Nie mogę przejść milcząco wobec generalnego deprecjonowania nowych modlitw eucharystycznych przez Pawła Milcarka z jeszcze jednego powodu – czwartej modlitwy eucharystycznej. Była to jedna z dwóch współczesnych modlitw dodanych przez autorów reformy liturgicznej (następne modlitwy zostały dodane później). Trzeba być kompletnie głuchym na Słowo Boże, by stawiać jako zarzut „napisanie” tej modlitwy – w całości złożonej z cytatów biblijnych, pokazującej dzieje zbawienia wyłącznie za pomocą słów Pisma Świętego. Problemem jest to, że tej modlitwy prawie w ogóle nie słyszymy w naszych kościołach, a nie to, że ona istnieje.

Gdyby częściej sięgano do innych modlitw eucharystycznych, może nie pojawiłaby się uwaga Pawła Milcarka o usunięciu z liturgii „realizmu życia chrześcijańskiego” — ukazywania “kondycji człowieka grzesznego, walki, jaką prowadzi z grzechem”. Obie modlitwy o pojednaniu są tutaj szczególnie wymowne: Ty nieustannie wzywasz grzeszników do odnowy w Twoim duchu i najpełniej objawiasz swoją wszechmoc w łasce przebaczenia; Wiele razy ludzie łamali Twoje przymierze…; Byliśmy umarli z powodu grzechu i niezdolni zbliżyć się do Ciebie; …gdy kruszysz twarde ludzkie serca…; …wszyscy oddaliliśmy się od Ciebie – to tylko kilka przykładowych cytatów.

Istnienie tych modlitw – napisanych współcześnie! (na Rok Święty 1975) – jest najlepszym dowodem nieprawdy twierdzenia Pawła Milcarka, iż rytuał przepojony jest atmosferą pogodnego bycia chrześcijaninem, trochę w duchu pelagiańskim (skądinąd to sformułowanie jest wysoce niezręczne – wszak bycie chrześcijaninem to bardzo radosna sprawa, z kontekstu można się tylko domyślać, że redaktorowi “Christianitas” chodzi o to, iż jego zdaniem zbyt mało mówi się o grzeszności człowieka).

Możliwość wyboru to nie dowolność

Paweł Milcarek twierdzi również, że niewłaściwą rzeczą jest możliwość swobodnego wyboru tekstów mszalnych przez celebransa. To kolejna sprawa, w której praktyka nie poszła za duchem reformy. Wspomniałem już o faktycznym niewybieraniu modlitw eucharystycznych. Również w innych momentach Mszy albo wyboru tak naprawdę nie ma, albo też jest dokonywany zupełnie przypadkowo, bez głębszej myśli. Tymczasem przygotowany, przemyślany dobór tekstów mszalnych może kapitalnie pomóc w przeżywaniu Eucharystii. Bo przecież nowa liturgia wcale nie czyni celebransa swoim „kompozytorem” — w tym sensie, w jakim rozumie to Paweł Milcarek. Każda liturgia ma swój temat wyznaczony przez okres liturgiczny, tajemnicę danego dnia oraz czytania. I temu tematowi powinien być podporządkowany dobór tekstów mszalnych. Możliwość wyboru nie oznacza więc dowolności.

Nie byłoby przy tym żadnym rozwiązaniem odebranie celebransowi prawa wyboru modlitwy – co z kolei sugeruje o. Kwiecień. Znów odwołam się do swego osobistego doświadczenia, z ostatnich dosłownie dni. Przeżywaliśmy we wspólnocie rekolekcje poświęcone miłości Bożej. Niesamowicie mocno zabrzmiała w tym momencie druga modlitwa eucharystyczna o tajemnicy pojednania będąca hymnem na cześć Boga wychodzącego z miłością do grzesznego człowieka.

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Liturgia

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?