Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Trudno człowiekowi z Bogiem, Z Wojciechem Prusem OP rozmawia Katarzyna Jabłońska, WIĘŹ 2006 nr 5.

– W pewnym sensie dramat młodzieńca polegał wszakże nie na tym, że nie potrafił on rozdać swoich dóbr ubogim. Jezus – tak czytam tę przypowieść – nie tego oczekiwał. Chciał raczej wyznania, może nawet skargi, że młodzieniec sam nie jest w stanie pójść za Jego radą. Chłopak wybrał jednak postawę załamania, odwrócił się plecami do Jezusa.

Ale „odszedł smutny”, czyli przeżywał to, że nie sprostał...

– To był dla niego dramat. Mamy tu do czynienia z powtórką zdarzenia z Księgi Rodzaju, kiedy to człowiek odwraca się do Boga plecami. W istocie oznacza to, że samego siebie stawia w miejscu Boga. Wielu pobożnych ludzi ma mylne przeświadczenie, że sami powinni poradzić sobie ze swoją słabością, swoimi grzechami, również z pytaniem „dlaczego?” Takie próby na pierwszy rzut oka wydają się sensowne: człowiek potrafi stworzyć bardzo logiczną konstrukcję własnego życia, świata, nawet Boga. Konstrukcja taka zawsze okazuje się jednak niewystarczająca i w końcu musi się rozsypać. Cóż z tego, że znamy wszystkie teologiczne uzasadnienia dla jakiegoś bolesnego „dlaczego?”, skoro nasze serce jest niegotowe, aby te uzasadnienia przyjąć, przeżyć? Tym, który przygotowuje serce, jest Duch Święty. To On pozwala odnaleźć światło, czyli odpowiedź na pytanie „dlaczego?” Pozwala ją znaleźć, chociaż... w istocie tej odpowiedzi nie ma.

Skoro na to pytanie nie ma odpowiedzi, to czy jest sens je stawiać?

– Pytanie „dlaczego?” postawione Bogu to sygnał, znak ze strony człowieka, że sam nie jest w stanie przeżyć i zrozumieć tego, co się stało, nie jest w stanie tego przyjąć. Dla Boga jednak nie ma nic niemożliwego, a to znaczy, że On może wejść również w nasze „nie potrafię”.

Na nagrobkach przeczytać można czasem słowa: „Bóg tak chciał”. Napisali je zrozpaczeni rodzicie siedmioletniej dziewczynki, którą zabił pijany kierowca...

– Za takim sformułowaniem kryje się prawdopodobnie próba przeżycia tej tragedii w taki sposób, żeby nie oddzielić się od Boga. Oczywiście napis sformułowany został niezbyt szczęśliwie, kryje bowiem w sobie możliwość interpretacji, jakoby to sam Bóg chciał, aby ten pijany kierowca najechał na dziewczynkę. A przecież Bóg nie jest autorem zła, On jedynie czasem je dopuszcza. Nie oceniałbym zbyt pochopnie takich prób szukania sensu swojej tragedii, szukałbym jednak bardziej trafnych formuł. Nasuwają mi się tutaj choćby słowa aktu miłości: Boże, choć cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. W tej tak tragicznej dla mnie sytuacji powierzam Ci, Boże, swoją bezradność... Taka modlitwa może oznaczać próbę słuchania siebie samego i słuchania Boga. Dramatem jest dopiero zatrzaśnięcie drzwi, ucieczka, zamrożenie uczuć.

Na czworakach

A jak Ojciec radzi sobie z pytaniem „dlaczego?”, z którym przychodzą osoby dotknięte jakąś tragedią?

– Czasem sobie nie radzę. Im dłużej jestem księdzem, tym mocniej doświadczam tajemnicy ludzkiego życia i tajemnicy posługi kapłańskiej. Jako bardzo młody ksiądz miałem nadzieję, że jeśli dołożę wszelkich starań, skończę wszystkie możliwe kursy aktywnego słuchania, będę kształcił swoją wrażliwość na drugiego człowieka – wówczas zdołam mu pomóc. Teraz widzę, jak wiele błędów popełniłem, zarówno dlatego, że przyjmowałem postawę zbyt aktywną, jak również dlatego, że bywałem zbyt bierny.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?