Czytelnia

ks. Henryk Seweryniak

ks. Henryk Seweryniak, U źródła z Herbertem, WIĘŹ 2006 nr 9.

Do Maesty wiodą schody przypominające te z porządnej prywatnej kliniki z początków minionego wieku – niemal sterylny półmrok; nowoczesność wdarła się także tutaj. Dzieło zostało zamówione i namalowane dla katedry jako wyraz oddania i wdzięczności sieneńczyków. Herbert cytuje, chyba niedokładnie, dokument niezwykle uroczystego wprowadzenia obrazu do Il Duomo 9 czerwca 1311 roku: W dniu, w którym obraz przewożony był do katedry, sklepy były zamknięte. Biskup prowadził uroczystą procesję w towarzystwie dziewięciu seniorów, wszystkich urzędników miejskich i wielkiego tłumu księży i wiernych. Mieszczanie z zapalonymi świecami, jeden przez drugiego starali się zająć miejsce najbliżej ołtarza, z tyłu zaś z wielką nabożnością szły kobiety i dzieci. A idąc tak do katedry, obeszli rynek, jak to było w zwyczaju, a wszystkie dzwony biły radośnie na cześć znakomitego obrazu. Obraz ten namalował Duccio di Buoninsegna, malarz mieszkający w domu Muciattich, koło bramy Stalloreggi. I cały dzień wszyscy przepędzili na modlitwach, dawali wiele jałmużny ubogim, modląc się do Boga i Jego Matki, która jest naszą pośredniczką, prosząc, by w swojej nieskończonej łaskawości od wszystkich przeciwności i klęsk nas osłaniała i wydarła z rąk zdrajców i wrogów Sieny.

Środowiskiem życiowym obrazu miała być więc katedra i modlitwa nawiedzających ją wiernych. I tak było przez blisko dwa wieki: podczas restauracji obrazu w latach 1953-1958 odkryto na nim liczne ślady po gwoździkach, szpilach i zaczepach, na których zawieszano wota, różańce, korale i pierścienie. Potem rozpoczęło się trwające do dziś wydziedziczenie Maesty. W 1505 roku przeniesiono ją na jeden z bocznych ołtarzy, a w 1771 zaczęto oddzielać versoretro, nie oszczędzając przy tym ani obrazów apostołów, ani obrazów predelli. Część zniszczono podczas tej operacji, część uległa rozproszeniu, a to, co pozostało, od 1878 przechowuje się w trzech oddzielnych przestrzeniach owej sterylnej sali Museo dell’Opera del Dumo, tak sterylnej, że nie sposób w niej ani się modlić, ani medytować. Gdzieś wtedy właśnie urwał się łańcuch sieneńskiej wdzięczności...

Herbert wielkiej Maesty nie widział – nie powróciła jeszcze z konserwacji. Szkoda. Może zatrzymałby się nad towarzyszącymi Madonnie aniołami. Tyle potem wierszy o nich napisał. Na arcydziele Duccia aniołowie nie są ani zimni, ani nieludzko błękitni. Jedni mieszają się z tłumem świętych, inni wpatrują się poważnym wzrokiem w widza, jakby pytając: „Co tu właściwie robisz?”, jeszcze inni, delikatnie opierając się o tron, adorują Maryję z Dzieckiem.

Madonna dobrej przemiany

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

ks. Henryk Seweryniak

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?