Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bogumiła Berdychowska

Ukraina: pół roku po Pawliwce

Pomimo, że upłynęło pół roku od uroczystości w Pawliwce-Porycku, szalenie trudno jest podsumowywać plon „dyskusji wołyńskiej” na Ukrainie. Trudność wynika nie tylko z obfitości tekstów poświęconych antypolskiej akcji Ukraińskiej Powstańczej Armii, które pojawiły się w pierwszym półroczu 2003 roku, ale również, a może przede wszystkim, z niezwykle emocjonalnego tonu tej dyskusji.

Przy ocenie ukraińskiej debaty trzeba też brać pod uwagę fakt, że była ona toczona w atmosferze „oblężonej twierdzy”, która nie sprzyja przecież wyważonej refleksji. Spora część uczestników debaty była przekonana, iż istnieje bardzo silna presja z polskiej strony (w niektórych tekstach pojawiło się nawet sformułowanie „polski dyktat”), by Ukraińcy czy też przedstawiciele państwa ukraińskiego oficjalnie przeprosili Polaków za wydarzenia sprzed 60 lat.

Przekonanie, o którym mowa, wynikało nie tyle z przebiegu polskiej dyskusji na temat Wołynia (ta nabrała impetu na nieco ponad miesiąc przed uroczystościami w Pawliwce-Porycku), co raczej z działań polskiej dyplomacji i urzędów (Rada Ochrony Miejsc Pamięci i Męczeństwa, Biuro Bezpieczeństwa Narodowego), zaangażowanych w organizację uroczystości, upamiętniających ofiary akcji UPA. Ta aktywność z kolei wynikała z chęci uniknięcia, w kontekście obchodów wołyńskich, perturbacji, do których doszło wokół oficjalnego otwarcia Cmentarza Orląt we Lwowie. Część polskich propozycji, dotyczących form i przebiegu obchodów, była na Ukrainie odbierana jako chęć upokorzenia strony ukraińskiej. Jakkolwiek ocenialibyśmy tego rodzaju rozumowanie, nie możemy — pisząc o „dyskusji wołyńskiej” — ignorować faktu jego istnienia, miało ono bowiem znaczący wpływ na przebieg ukraińskiej debaty.

Przyczyną dodatkowych „zakłóceń” w ukraińskiej dyskusji była sytuacja polityczna na Ukrainie Anno Domini 2003. W tym wypadku chodzi zarówno o to, że prezydent Leonid Kuczma, który zadeklarował chęć uczczenia ofiar antypolskiej akcji UPA, nie cieszy się w swoim kraju znaczącym poparciem i autorytetem, jak również o to, że w roku 2003 Ukraina de facto weszła w okres kampanii wyborczej przed wyborami prezydenckimi, które odbędą się w roku bieżącym. Stąd też ostrożność lub wręcz przeciwnie — ostrość wystąpień „wołyńskich” szeregu polityków wynikały nie tyle z ich zaangażowania w roztrząsanie historycznych kwestii, co z chęci przysporzenia sobie popularności.

Oceniając „debatę wołyńską” trzeba również pamiętać o tym, że na Ukrainie nie przeprowadzono dotychczas naprawdę szerokiej dyskusji na temat rodzimej historii. Stąd — co przy różnych okazjach podkreśla lwowski historyk, prof. Jarosław Hrycak — „debata wołyńska” była pierwszą tak wielką dyskusją historyczną na Ukrainie. Zważywszy na ten fakt i okoliczności przywołane wyżej, nie powinno dziwić, że debata owa miała na Ukrainie ambiwalentny charakter. Obok pozostających w mniejszości autorów, podejmujących trud zmierzenia się z ciemnymi kartami własnej historii, najliczniejsi byli tacy, którzy starali się zminimalizować i zrelatywizować dramat sprzed sześćdziesięciolecia: antypolska akcja UPA nie była w ich wizji ludobójstwem ani czystką etniczną, lecz „konfliktem zbrojnym między UPA a AK”. Niektórzy nawet stali się apologetami polityki Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i UPA wobec polskiej ludności cywilnej.

1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?