Czytelnia

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bogumiła Berdychowska, Ukraina: pół roku po Pawliwce, WIĘŹ 2004 nr 1.

Jedną z konsekwencji używania i nadużywania terminu „ukraińskie ziemie etniczne” było konsekwentne używanie przez pewną grupę autorów wobec Polaków miana „okupantów” i określanie rządów II Rzeczypospolitej na terytorium obecnej zachodniej Ukrainy mianem „okupacji”9. Przede wszystkim chodziło tu o podkreślenie opresywnego charakteru polskiej obecności na byłych kresach wschodnich. Pod polskim adresem padały przy tym zarzuty jak najbardziej uzasadnione (m.in. pacyfikacja, akcja „nawracania” prawosławnych na katolicyzm i burzenia cerkwi), ale i takie, które trudno określić inaczej jak zdumiewające: Kto rozpoczął rzeź jeszcze w 1939 na Chełmszczyźnie?10. Najdalej w wykorzystywaniu „okupacyjnej” terminologii posunął się tygodnik „Wołyń”, który o okresie okupacji niemieckiej pisał również jako o „polsko-niemieckiej okupacji” lub okresie „polsko-niemieckiego terroru”11. Używanie określenia „okupacja” tam, gdzie można byłoby np. użyć obojętnych ideologicznie terminów „polskie rządy” czy „polityka II Rzeczypospolitej”, zwiększać miało siłę perswazyjną tekstów, a ponadto podkreślać nieuniknioność polsko-ukraińskiego konfliktu. Dodatkowym celem wykorzystywania tej terminologii było podkreślanie krótkotrwałości polskiej obecności na ziemiach ukraińskich.

Symbolem tej krótkotrwałości są w ukraińskich tekstach „koloniści”. Po odzyskaniu niepodległości istotnie polskie władze na Wołyniu i w Galicji Wschodniej przydzielały ziemię osadnikom (przede wszystkim wojskowym), niemniej problem polega na tym, że szeregu artykułach „koloniści” są niemal synonimem Polaków na Wołyniu. Z pola widzenia ukraińskich autorów bardzo często znika fakt, że ludność polska zamieszkiwała tereny Ukrainy, w tym Wołynia, od wieków. Wykluczenie poza nawias rozważań autochtonicznej ludności polskiej i przywołanie na określenie Polaków miana „koloniści” znacząco ułatwiało przeprowadzenie przewodu dotyczącego „okupacyjnego” charakteru polskiej obecności na kresach II Rzeczypospolitej. Używanie tego określenia miało jeszcze i to następstwo, iż budowało dystans społeczny między autochtoniczną ukraińską ludnością chłopską, a — w domyśle — napływowymi, lepiej sytuowanymi polskimi „kolonistami”. Podobnego dystansu nie można byłoby zbudować, gdyby przyjąć, iż przynajmniej znacząca część polskich sąsiadów była chłopami, których codzienny sposób życia praktycznie nie różnił od stylu życia ich ukraińskich sąsiadów. Ponadto jeżeli Polacy byli tylko czy w większości kolonistami, to antypolska akcja UPA staje się bardziej „sprawiedliwa”, a odpowiedzialność za nią spada nie tylko na jej bezpośrednich wykonawców, ale i na polskie ofiary. Pokusie, by wydarzenia na Wołyniu opisać jako społecznie uzasadnioną walkę autochtonów z kolonistami, nie oparli się nawet redaktorzy liberalnego lwowskiego pisma „Ji”, którzy w przedmowie do monograficznego numeru pisma poświęconego wydarzeniom na Wołyniu napisali: Krew przelewał chłop, który grabił majątek kolonisty. Chłop nie wyobraża sobie świata bez ziemi, która jest dla niego ważniejsza od wszelkich idei, w tym również od nacjonalizmu integralnego Dmytra Doncowa, którego prac nigdy nie czytał, a nawet budowy niepodległego państwa. Absurdalne jest przypuszczenie, że ludzie, którzy nierzadko chcieli wejść w posiadanie majątku i ziemi sąsiadów, kierowali się jakimikolwiek zasadami12.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 następna strona

Polacy - Ukraińcy

Bogumiła Berdychowska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?