Czytelnia

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

W co wierzy ten, co nie wierzy, Dyskutują: s. Zofia, ks. Jerzy Bagrowicz, abp Daniel Ciobotea, Krzysztof Dorosz, ks. Tomás Halík, Sławomir Sierakowski, Jerzy Sosnowski, WIĘŹ 2005 nr 11.

S. Zofia: Dla mojego zgromadzenia Małych Sióstr Karola de Foucauld najważniejsze jest spotkanie z drugim człowiekiem w codzienności – życia, pracy, dzielenia jego kłopotów i radości. Pierwsza wspólnota sióstr powstała w Algierii w środowisku bliskim islamowi. My nigdy nie pytamy drugiego człowieka o jego wyznanie, o to, w co wierzy – po prostu chcemy być blisko niego. Chodzi o to, żeby zaufać sobie wzajemnie, a na to potrzeba wzajemnego poznania się i ciekawości, otwartości. Nasze przyjaźnie trwają wiele lat, czasem całe życie. Jesteśmy w wielu krajach świata, wśród różnych wyznań, chcemy być świadkami miłości Boga, który wszystkich ludzi kocha tak samo mocno. Tu nie może być mowy o protekcjonalności.

Ksiądz profesor Halík twierdzi, że bywają doświadczenia religijne i metafizyczne, w których czasami lepiej niż z wierzącymi porozumiewa się z ludźmi deklarującymi się jako niewierzący. Jak to się dzieje, że w doświadczeniu religijnym, duchowym można się porozumiewać głęboko z ludźmi uważającymi się za niewierzących?

Ks. T. Halík: Rzeczywistość człowieka jest głębią, a jednym z jej elementów obok świadomości jest również nieświadomość. Spotykamy przecież ludzi, których świadome życie pełne jest różnych form religijności, jednak w głębi, w swoich sercach są zamknięci. Bywa też odwrotnie – są ludzie, którzy myślą, że są wewnątrz doświadczenia religijnego, a w istocie są „na zewnątrz”, obok, nie wchodzą w żywą relację z Bogiem, a jedynie praktykują kult. Warto sobie uświadomić, że w wierze istnieje faza impliciteexplicite. Jeśli mówię, że wierzę w wielkiego Boga, musi to być widoczne w moich relacjach z Jego stworzeniem. Kiedy mówię „wierzę w jednego Boga Ojca Wszechmogącego”, to oznacza, że mam innych akceptować jako siostry i braci. Jeśli ktoś jest w stanie żyć w dialogu, wsłuchując się w innych i odpowiadając im – jest to właśnie jeden z przejawów wiary. Wiara nie jest przecież kwestią teorii czy ideologii, ale objawia się poprzez stosunek do życia. Jest procesem, dramatem. W jego trakcie mogą nastąpić takie chwile, w których doświadczamy pustki, a może nawet nicości, kiedy mamy wrażenie, że Bóg bardzo się oddalił. Istnieją ludzie, dla których zasadniczym doświadczeniem religijnym jest ciemność Wielkiego Piątku, ten szczególny moment nieobecności, śmierci Boga. Wiara i niewiara nie są wrogami – są jak dwie gałęzie drzewa wychodzące z jednego pnia. Sceptycyzm, a nawet nihilizm nie są czymś, czego trzeba się obawiać, przed czym należy uciekać. One pojawiają się w życiu każdego myślącego, szukającego prawdy człowieka. Są jedną z części jego duchowej biografii.

Mówi Ksiądz Profesor o wierze Wielkiego Piątku, czyli o doświadczeniu śmierci Boga. Dotyka ono przede wszystkim wnętrza człowieka, ale przecież stało się również udziałem całych krajów, społeczeństw, narodów. Czasy komunizmu, z których wszyscy wychodzimy, były również doświadczeniem Wielkiego Piątku. Chciałabym teraz zwrócić się do Księdza Arcybiskupa: jak to wygląda w kraju, z którego Ksiądz pochodzi? Czy ciągle trwa przełamywanie doświadczenia wiary Wielkiego Piątku, czy już daje się odczuć poranek Niedzieli Zmartwychwstania?

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna strona

Sekularyzacja

Krzysztof Dorosz

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?