Czytelnia

Katarzyna Jabłońska

Katarzyna Jabłońska, W Domu Praczki, WIĘŹ 2006 nr 12.

Całe nieszczęście mówił Rząsa, którego prace znajdują się również w ekspozycji stałej galerii — że ludzie w moich rzeźbach widzą świat boski, a nie ludzki, ja rzeźbię nie tyle ludzi, co ich odwieczne cechy, jak cierpienie, ból, godność, miłość, myśl, chciałbym znaleźć odpowiedź, czym jest człowiek. Czy szukanie odpowiedzi na to pytanie nie jest właśnie podążaniem w kierunku sacrum?

Perła

Z kolei na piętrze Domu Praczki — które jest przestrzenią wystaw czasowych, parter i hole należą do ekspozycji stałej — zamieszkała „prawnuczka Chagalla”, czyli Małgorzata Dmitruk. Kiedy patrzymy na jej grafiki, obrazy, ilustracje, unikatowe tkaniny i swetry, to określenie Rafała Strenta, profesora warszawskiej ASP, nasuwa się samo. Przedstawiają odpust, wiejską zabawę, ślub, pogrzeb... Sztuka Dmitruk ma swoje źródło w nadmiarze — urodzona na pograniczu kultur polskiej i białoruskiej, religii katolickiej, prawosławnej i żydowskiej, na pograniczu światów: miasta i wsi — nie tylko tej współczesnej, ale przechowanej w pamięci starych ludzi. Z tego bogactwa wzięła temat i wywiodła formę dla swojej twórczości. Utrwala w niej świat zapamiętany z dzieciństwa, świat, którego już coraz mniej: odchodzi wraz z ludźmi. Dobrze, że ktoś chce go ocalić w sztuce i poprzez sztukę.

Prawnuczka Chagalla — pisze Rafał Strent w folderze do kieleckiej wystawy artystki — w swej skromności nie chce pogodzić się z myślą, że oto w kulturze jest już BARDZO WAŻNĄ OSOBĄ, że wszystko, co robi ma cechy dzieła sztuki, że jest wciąż więcej i więcej ludzi, którzy nie mają co do tego najmniejszej wątpliwości. I dobrze. Znaleźliśmy perłę i trzeba o nią dbać! W tych słowach usłyszeć można radość, podobna radość brzmiała w słowach Agnieszki Orłowskiej, zapraszającej do obejrzenia wystawy Ireny Marii Palki — to również perła, tyle że ukryta jeszcze w muszli, niewielu miało szansę zobaczyć jej niezwykłą barwę i kształt.

Obraz, rysunek, tkanina — pisze Agnieszka Orłowska — to zbyt jednoznaczne określenia na to, co robi Irena Maria Palka, to raczej tkaniny rzeźby, to rysowane obrazy i haftowane rysunki. [...] Gęste faktury nakładające się na siebie i wzajemnie przenikające. Darte i zszywane. Aksamit, juta, tiul i organza. Spomiędzy spatynowanych, przykurzonych szarości i ugrów przebłyskuje złoto, świecą czerwienie. Niektóre prace kojarzyć się mogą z wyjętymi z sarkofagów niegdyś kosztownymi, dziś zetlałymi szatami. Może z Całunem?

Patrząc na prace Palki, odnieść można wrażenie, że są tkane z trzewi, z materii, z prochu i ze światła. Trudno oprzeć się poczuciu, że ich autorka dopuszczona została do oglądania aktu stworzenia, że dane jej było zobaczyć, jak Bóg formuje człowieka w łonie matki. Oglądając je trudno nie powtórzyć za psalmistą: Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie. Jest to jednak trudne piękno — ciało ludzkie jest przecież śmiertelne, poddane zniszczeniu i rozpadowi. Artystka nie odwraca oczu od tej prawdy. Ma odwagę patrzeć do końca. Jedwab, organza, tkaniny, z jakich tworzy swoje prace, są jak delikatna skóra niemowlęcia, zaś zmięte — przypominają pooraną zmarszczkami twarz starca. Na tych tkaninach widnieją delikatne, czułe dotknięcia pędzla albo misterne hafty czy szwy; aby powstały, trzeba było niezliczonych ukłuć igły...

poprzednia strona 1 2 3 4 następna strona

Katarzyna Jabłońska

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?