Czytelnia

Polacy - Żydzi

Robert Spałek, W perspektywie Jedwabnego, WIĘŹ 2005 nr 4.

To podejście, z którym w praktyce dyskutować nie można. Tak dzieje się nie tylko ze względu na odrzucanie racjonalnych argumentów i faktów przez ludzi podpisujących się pod powyższym i podobnymi stwierdzeniami4. Książka „My z Jedwabnego” pokazuje, że chodzi o coś więcej. Źródło nieporozumień leży nie tam, gdzie – jak się zdaje – należałoby go szukać – w odmiennej interpretacji zdarzeń. Te są przez przedstawicieli mesjanistycznej wizji Polski traktowane głównie jako budulec, który można pominąć bądź przyjąć, zależnie od tego, czy zdaje się wspierać, czy odbrązawiać martyrologiczno-bohaterskią wizję dziejów. Jeśli jakiś fakt jest sprzeczny z tą wizją, należy go wykluczyć. Skaza na wyidealizowanym obrazie Polski i Polaków jest zagrożeniem dla tożsamości głoszących takie opinie. Ta postawa wynika z niezmiernie silnej osobistej identyfikacji z mitem. To jest pewne niebezpieczeństwo, dlatego nie należy postrzegać żadnego środowiska, jako niewrażliwego na promieniowanie prymitywizmu. Ta gorzka prawda chroni przed ideologicznymi złudzeniami, w których niektórzy próbują absolutyzować więzy krwi czy wspólnotę kulturową. Nie wolno traktować tych wartości jako współczesnych bożków, gdyż podatność natury ludzkiej na zło przekracza wszelkie granice bliskich nam klasyfikacji5.

Anna Bikont niedaleko wypowiedzi Szcześniaka umieściła refleksję Jana Nowaka Jeziorańskiego: Skoro poczuwamy się do zbiorowej dumy, musimy się też poczuwać do zbiorowego wstydu. Wstydu za wymordowanie polskimi rękoma w sposób bestialski kobiet i mężczyzn, dzieci i starców w Jedwabnem. Jeśli będziemy zbrodnię usprawiedliwiać, umniejszać, przerzucać odpowiedzialność, wtedy cały naród może stać się w oczach świata wspólnikiem zbrodni.

Przełamać tabu...

Autorka „My z Jedwabnego” cofnęła się w swym opisie współżycia polsko-żydowskiego do lat trzydziestych ubiegłego wieku. Próbuje bowiem dociec, jak doszło do tego, że w pewnym momencie (ekstremalnym, wojennym) jeden sąsiad grabi i morduje drugiego. Zwraca uwagę, że życie społeczne i kulturalne Polaków i Żydów w opisywanym przez nią regionie łomżyńskim – gdzie ci ostatni byli w praktyce jedyną mniejszość narodową – toczyło się często zupełnie odrębnymi drogami. Wskazuje na oczywiste i prozaiczne przyczyny, np. przestrzeganie przez Żydów kuchni koszernej uniemożliwiało wspólne spotkania przy posiłkach, ponadto wspólnotowe życie Polaków toczyło się w dużej mierze wokół parafii, co także wykluczało Żydów.

Trzeba pamiętać, że Żydów charakteryzowało niezwykle silne poczucie odrębności. Ich etniczna identyfikacja (religia mojżeszowa, język jidisz, przywiązanie do tradycji, obrzędowości, kultury żydowskiej) niejako z natury przyczyniała się do życia w odizolowanym kręgu społecznym, reprezentującym własną kulturową tożsamość. „Polonizowanie” się i odstępstwo od „swoich” często nie było w tej społeczności tolerowane ani wybaczane. Z drugiej strony, to „zamknięcie” pogłębiane było także przez zewnętrzną dyskryminację, chociażby w ograniczeniach w dostępie do szkół wyższych czy posad państwowych6. W rezultacie trudno mówić o rzeczywistej lokalnej wspólnocie polsko-żydowskiej. Spotkania często ograniczały się do relacji handlowych. Żydzi, jako odmieńcy, stawali się więc łatwym celem szyderstw, szykan, często na pozór błahych (wytykanie, wyśmiewanie, „łagodna” agresja fizyczna – szturchanie, popychanie), które niestety z czasem – jak to ujęła Bikont – przyuczały do poczucia pogardy i niechęci wobec Żydów. Autorka przytacza fragmenty raportów Wojewódzkich Wydziałów Bezpieczeństwa z lat trzydziestych, z których wynika, że rozbijanie żydowskich straganów na targach, bicie kupców, rabowanie towarów, niszczenie sklepów potrafiło przybierać rozmiary – jak to zapisano w dokumencie – psychozy zagrażającej bezpieczeństwu publicznemu.

poprzednia strona 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna strona

Polacy - Żydzi

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?