Czytelnia

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Zbigniew Nosowski

Zbigniew Nosowski

W perspektywie sumienia

Módlmy się, aby — pamiętając o cierpieniach,
jakich zaznał Izrael w ciągu dziejów —
chrześcijanie umieli uznać grzechy, popełnione
przez wielu z nich przeciwko ludowi przymierza
i błogosławieństw, a przez to zdołali oczyścić
swoje serca.

(kard. Edward Cassidy, podczas liturgicznego
wyznania win i prośby o przebaczenie pod
przewodnictwem Jana Pawła II, w bazylice
św. Piotra, 12 marca 2000 r.)

Wokół trwa spór: Czy przepraszać? Dlaczego? Po co? Kto ma prawo przepraszać? Kogo należałoby przepraszać? Jak przepraszać? Kiedy, gdzie? Jest coś budującego w tej dyskusji, ale i zarazem coś przerażającego.

Bóg się upomniał

Cieszyć może fakt, że o sprawach moralnych, a nawet duchowych wreszcie dyskutuje się publicznie, i to zasadniczo na wysokim poziomie. Okazuje się na przykład, że o potrzebie duchowego wymiaru przeprosin mówią — jak sądzę, szczerze — przedstawiciele formacji politycznej odległej od Kościoła. Może to dziwić w aspekcie politycznym (zwłaszcza gdy się pamięta o kłopotach tych samych osób z przeprosinami za poważne winy dużo im bliższe historycznie i biograficznie); nie może dziwić — w duchowym. Bo również człowiek niewierzący, chcąc uczciwie i poważnie rozmawiać o potrzebie skruchy, pokuty, pojednania — musi odnosić się do takich kategorii jak powinność, sumienie, powołanie człowieka, a zatem co najmniej pośrednio nawiązuje również do Najwyższego Autorytetu, do Stwórcy sumień, do Źródła Miłości, przeciwko której wówczas tak obficie grzeszono.

Być może Bóg upomina się tu o Jego pogwałcone prawa i o należne Mu miejsce w moralnej refleksji Polaków W tamtych mrocznych czasach chodziło przecież również o Niego — byli ci, co nosili bluźniercze napisy Gott mit uns na klamrach wojskowych pasów; byli również ci, którzy głosili uzurpatorskie: boga niet! Diabeł — jak pisze Jan Tomasz Gross — krążył wówczas po świecie, 10 lipca 1941 r. trafił do Jedwabnego. Już wcześniej pomieszał ludzkie języki, a tego dnia wyzwolił w ludziach okrutną nienawiść — zupełną odwrotność przykazania, jakie mieszkańcy Jedwabnego powtarzali w katolickim kościele i żydowskiej synagodze. Zamiast Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego zapanowało szatańskie „Będziesz mordował bliźniego swego”.

Bóg, w którego wierzę, jest solidarny z cierpiącymi, z ofiarami, z prześladowanymi. Jako chrześcijanin wierzę, że 10 lipca 1941 roku Jezus był pośród tych, którzy płonęli w stodole. Wiem, że nie był z tymi, którzy dokonywali tego okrucieństwa, nawet jeśli zdecydowana większość z nich nosiła imię chrześcijan. Śladów Boga należało wówczas szukać w zgliszczach stodoły — wstrząsająco pokazał to ks. Wojciech Lemański w opisywanej obok tegorocznej dekoracji Grobu Pańskiego w otwockim kościele.

Co zrobić dzisiaj? Dla Polaków ważniejsze od tego, co o tej tragedii będą mówić w USA, powinno być to, co Polacy powiedzą Bogu i jaki będą mieli stosunek do Jedwabnego — mówił rabin Michael Schudrich w pamiętnym wywiadzie dla KAI.1 Bo niewątpliwie ważny jest polityczny wymiar aktu przeprosin — jego znaczenie międzynarodowe, wpływ na wizerunek Polski i Polaków. Ale gdyby pokuta za udział Polaków w zbrodniach przeciwko Żydom miała stać się tylko socjotechnicznym przedsięwzięciem z dziedziny public relations, to lepiej, żeby jej nie było. Nie chodzi tu bowiem o wypowiedzenie słowa „przepraszam”, lecz o skruchę, o nawrócenie, a następnie — mówiąc językiem sakramentu pokuty — o postanowienie poprawy i zadośćuczynienie.

Odpowiedzialność za zbiorowość

W roku 2000 Kościół katolicki przeprowadził gruntowny rachunek sumienia za kończące się tysiąclecie. W niczym on wspólnocie Kościoła nie zaszkodził, wręcz przeciwnie — dopomógł w oczyszczeniu, zrodził nowe nadzieje.

1 2 3 4 5 6 7 następna strona

Dialog chrześcijańsko-żydowski

Zbigniew Nosowski

Bez Ciebie nie przetrwa WIĘŹ! Jak możesz pomóc?